WOLFS MOON „Unholy Darkness”

WOLFS MOON „Unholy Darkness” - okładka
Kraj: Niemcy
Gatunek: Heavy/power metal
Strona zespołu: www.wolfsmoon.de
Dobre utwory: Underworld Warrior, Paradise of Immortal Shadows
Długość albumu: 01:05:02



WOLFSMOON to bliżej nieznany mi Niemiecki zespół parający się niczym innym jak… power/heavy metalem. Kraj naszych zachodnich sąsiadów ma bardzo bogatą i prężną scene zespołów poruszających się w takiej stylistyce – ciekawe dlaczego, co nie? 😉
Dla wielu z nas – metalowców – gatunek zwany power metalem jest niemal wypaczeniem tego terminu ponieważ – wszyscy (o dziwo) uparcie twierdzą, iż miano power metalu powinno przypaść Amerykańskim grupom pokroju np: JAG PANZER. To kto i jak określa muzykę, mam głęboko gdzieś i jedyne co mnie denerwuje to narzekanie na Niemiecką czy też Szwedzką (o Włoskiej nie wspominając) szkole grania power metalu. Jakoś dziwnym sposobem metalowcom przeszkadza zamiłowanie do melodii, szybkości i świetnych solówek. Cóż… każdy inny, wszyscy (nie)równi.

Moja skromna osoba znajduje się jednak po stronie tych którzy bardzo cenią sobie Niemców i ich heavy metal. Zresztą do jasnej cholery, takich jak ja jest cała masa i dobrze nam z tym. Bogata i pełna wielu ciekawych zespołów Niemiecka scena heavy/power jeszcze pewnie nie raz mnie zaskoczy a w przypadku WOLFSMOON, jest po prostu dobrze.
Nie oszukujmy się, w obecnych czasach trudno jest zagroźić starym wyjadaczom (mimo, iż WOLFSMOON istnieje ponad 10 lat) i nagrać coś w starym duchu, ale równie porywającego bo utrzymanego we współczesności. WOLFSMOON jak na zespół z takim stażem grania nie jest wybitnie kreatywny, choć pomysłów ma całkiem sporo. Pomysłów zawartych na Unholy Darkness tak jak już mówiłem znalazło się całkiem sporo – bo przecież któż nagrywa dziś albumu trwające ponad godzine? Mało kto jest w stanie sobie na coś takiego pozwolić, zwłaszcza jeśli nie chce zanudzić słuchacza. Napisałem, że muzycy tej Niemieckiej formacji nie są wybitnie kreatywny – jak to rozumieć? Następująco.

Choćby nie wiem jak negatywnie to zabrzmiało, nie miało to na celu uwłaczenia muzykom. Po prostu jak na taki album, o takeij długośći i tylu rozbudowanych kompozycjach, mało jest elementów czy też samych utworów które zapadają w pamięć. Przebłyski oczywiście są, a nawet nawet świecą trochę dłużej (Underworld Warrior,Paradise of Immortal Shadows), co oczywiście ratuje grupę i stawia w pozytywnym świetle. Muzyczny koncept, jak i ten lyriczny, miał być odzwierciedleniem mrocznego świata fantasy. Zamierzony efekt w pewnym stopniu został osiągnięty – jednak w trakcie realizacji miało miejsce kilka wpadek.

Muzycznie wszystko jest w jaknajlepszym porządku – zwłaszcza jeśli o wokale Carstena Passemana który jest atutem grupy. Maniera wokalna gardłowego WOLFSMOON może i nie należy do najwybitniejszych ale jego niski, nieraz wspomagany growlem śpiew dodaje muzyce ognia i pazurów. Struny głosowe Carstena sprawiają wrażenie kolejnego dobrze opanowanego instrumentu – i jak się okazuje współgrającego z innymi.

Mogło być dużo lepiej, ale i tak jest dobrze. Jeśli komuś brakuje Niemieckiego heavy z całą pewnością może sięgnąć po dokonania WOLFSMOON. Ja może nie będę wracał do nich często, jednak sam zespół zapamiętam bardzo pozytywnie.

ocena: 7,5/10

Lista utworów

1. Killing Kane 03:47
2. Unholy Darkness 06:54
3. Necrocity of the Damned 05:41
4. Underworld Warrior 05:04
5. Paradise of Immortal Shadows 06:02
6. Prayers for the Storm 05:16
7. Wicked Testimony 05:29
8. Soultaker 05:40
9. Deliver me from Evil 07:09
10. Hallowed Moonshine 9:99 07:07
11. Hell-Headbanger 06:53

Skład

Carsten „Maxe” Pasemann – vocals
Gerd „Sammy” Simson – guitar
Marco Dammann – bass
Andreas „Andi” Rinke – drums

Powrót do góry