ASHES TO EMBER „Introducing the end”

ASHES TO EMBER „Introducing the end” - okładka
Kraj: Niemcy
Gatunek: Melodic death metal/metalcore
Strona zespołu: http://www.ashestoember.de/
Dobre utwory: Angel of Devastation, My Grotesque
Długość albumu: 22:01



Ohoho! Srogie Niemiaszki po raz kolejny atakują mnie metalcorem. I wiecie co? Nie mam żadnych oporów by przyjąć ten materiał na przysłowiową klatę. A czemuż to? Bo o dziwo ASHES TO EMBER to zespół bez kontraktu (a młócka jest przednia!!), i gra bardzo przyjemną i ciężką odmianę metalcore'a czy też jak kto woli melodic death metalu. A nawet może bardziej death i metalu niż core'a. O tak, dokładnie tak.

Intro możemy spokojnie pominąć i poddać się walcowi jakim jest ASHES TO EMBER. Jedzie wolno czasem na wpół szybko i wgniata w glebę. Dosłownie tak jak lubię, bez zbędnego udziwniania, kombinowania i silenia się na byciem nowym I KILLED THE PROM QUEEN równo zmiatają mnie z powierzchni ziemi. Już od samego początku wyraźnie słychać bardzo przejrzystą ale nie pozbawioną mięsa produkcję, czytelne ciężkie melodyjne a zarazem bardzo zapamiętywalne riffy, potężne i niemal monstrualne mostki i… różne wokale. To niby nie należy już do jakiś niespodzianek ale te czyste (miejscami mogące być nawet irytującymi) wokale wypadają bardzo dobrze. I co najważniejsze czyste zaśpiewy są umiejętnie wplecione w gęstą strukturę utworów. No ale jeśli ktoś spodziewa się furii, i werbalnego szaleństwa jak w JOB FOR A COWBOY czy THE BLACK DAHLIA MURDER, tak niestety muszę go zasmucić. Wokalista ASHES TO EMBER nie kombinuje na tyle by zmieniać growle jak szalony. Wie jak śpiewać i jak modulować głos, ale bez większych niespodzianek. Co wychodzi mu na plus. A jak już trzeba pokombinować to ma od tego dwóch pomocników.

Gitarzyści konkretnie łoją swoje nowoczesne i jednocześnie bardzo przyznaje uchu riffy, a w dodatku kiedy trzeba potrafią zagrać szybko i energicznie (pierwsza połowa Awaken). Na całe szczęście przez większą część epki zespół pod wodzą Dominika Wende gra ciężko, siermiężnie i niemal walcowato. Wspomniane już czyste wokale Dominika fajnie współgrają z całym arsenałem riffów i z brutalną perkusją Benta Bastila. Jest dobrze, i mam nadzieje, że będzie dużo lepiej – bo jak pewnie łatwo się domyślić gdzieś tam nad nimi wisi kontrakt… a im szybciej go podpiszą tym dla nich lepiej, bo epka jest co najmniej smakowa.

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. INTROducing the End 01:01
2. Angel of Devastation 04:24
3. Ballad of Fear 03:14
4. My Grotesque 04:09
5. Bitter Harmony 04:26
6. Awaken 04:47

Skład

Dominik Wende – Vocals
Dennis Roßmann – Guitar, Backing-Vocals
Florian Kortenbusch – Guitar, Backing-Vocals
Ralf Baltruszat – Bass
Bent Bastl – Drums

Powrót do góry