ANGST FOR THE MEMORIES „Bitter taste of regret”

ANGST FOR THE MEMORIES „Bitter taste of regret” - okładka
Kraj: Polska
Gatunek: Metalcore
Strona zespołu: www.myspace.com/aftm
Dobre utwory: Candles are not enough, Pariah, The Shackles
Długość albumu: 37:59



Lubicie NEAERA? Albo inaczej, czy lubicie soczysty metalcore który wyraźnie miesza się z  melodyjnym death metalem? Bo ja tak. NEAERA też lubię, i jeśli tak jak ja lubicie Niemieckie brzmienia z naciskiem na ostatni krążek wyżej wymienionego przeze mnie zespołu powinniście jak najszybciej zapoznać się z Warszawskim ANGST FOR THE MEMORIES. Pewien mój kolega powiedział mi, że jeśli słyszę tu Neaero-wanie to jestem chyba głuchy. W takim razie od dziś Ja Chain jestem głuchy. Fajnie prawda?

U laryngologa jeszcze nie byłem, ale coś czuję, że ta wizyta może okazać się zbędna, tak jak i słuchanie takich opinii jak mojego kolegi. Po prostu wkładacie do odtwarzacza Bitter taste of regret a tam czeka na Was konkretne, mocne, melodyjne a jednocześnie wciąż brutalne granie. Brzmi prozaicznie? Ale przecież tak jest. Bez jakichkolwiek oszustw, kłamstw, machlojek, śmiało stwierdzam, że energia zawarta na debiucie ANGST FOR THE MEMORIES dorównuje tej która emanuje z krążków NEAERA.

Według mnie punktów wspólnych jest więcej a nawet dużo więcej. Tak jak w NEAERA wokalista AFTM posługuje się dwoma odmiennymi barwami głosu. Czyli krzyczaną, typową dla metalcore'owego grania oraz brutalna i zajebiście niską gardłową furią. Z tego zestawu bardziej podoba mi się brutalniejszy, i zajebiście niski growl Grzegorza. Ponownie pojawiają się skojarzenia z Niemiaszkami co bynajmniej w moim odczuciu jest na plus.

I co jeszcze? Łamiące kark mostki, kocie rytmy (he,he), gęsta praca wioseł, inteligentne melodie, mówiąc kolokwialnie, czysty metalcore'owy holocaust. Jedyne czego mi tu jeszcze brakuje to szalonych i nieludzkich blastów (ilości śladowe na albumie) oraz technicznych wygibasów. Ale uwaga! Brak tych elementów mi jak najbardziej pasuje. Dlaczego? Ponieważ tych wszystkich deathcore'owych kapel namnożyło się za dużo (nie ukrywam wiele z nich lubię), a takich grup jak ANGST FOR THE MEMORIES przynajmniej w Polsce jest mało. Takich, bo nastawionych na melodię i trochę inny napierdol niż reszta bandów. Nazwijmy go poukładanym i zwartym.

Ku chwale Warszawiakom długość utworów nie przekracza czterech minut, a w zasadzie to większość trwa poniżej trzech co według mnie jest idealnym czasem trwania dla wszystkich kawałków. W każdym utworze udało im się zawrzeć wszystkie znane dla core'a motywy (niekoniecznie kopiując innych) dodając do tego swój własny Polski pierwiastek. Nie, nie, nie Polskie teksty he,he ale taki nasz agresywny feeeling który udziela się wszystkim kapelom z naszego podwórka.

Zatem czy FRONSTIDE, FAUST AGAIN, DROWN MY DAY, DIGGER, ANGELREICH i inni mają nowych świetnych kompanów? Oczywiście! Tylko jedyne czego mi brakuje to wspólnych koncertów takich kapel gdzie fani takiej muzy nie bawiliby się w posrane tańce w których walą po ryjach innym ludziom (tak, tak wy fani hardcore'a…) tylko wzięli się za szalony typowy dla metalheads moshing czy też bieganie w cirle pit. Mam nadzieję, że dogonimy zachód nie tylko samą muzyką która stopniowo niezależnie od danego gatunku z roku na rok wypada coraz lepiej, ale przede wszystkim zaczniemy bawić się tak jak przystało.

No tak niby jestem metalhead ale metalcore jest mi bliski, może nawet powoli staje się mi bliższy niż sam metal? Eee, nie wątpię, jednak thrash to był i zawsze będzie mój ulubiony gatunek muzyki. Pomimo, że metalcore ma w sobie to coś i praktycznie niezależnie od pochodzenia czy to Rosyjski KAMBODGE, Polski FRONTSIDE, Niemieckie HEAVEN SHALL BURN, Angielski SYLOSIS czy wreszcie Amerykańskie AS I LAY DYING podczas słuchania tych dźwięków morda cieszy mi się sama.

A czy podczas odsłuchu ANGST FOR THE MEMORIES moja jakże śliczna (ha,ha) buźka się cieszy? No cieszy a jakże, chociaż w paru momentach odczułem znużenie. Dlaczego? Otóż tak jak w NEAERA, tak w ANGST FOR THE MEMORIES, zauważalne jest może nie swoiste podobieństwo poszczególnych numerów, ale nazwijmy to może wierność wobec stylu i gatunku. Jest fajnie, nie powiem tylko brakuje mi tu czegoś co wyróżniałoby Warszawiaków na tle innych zespołów. Wymieniana tutaj NEAERA jest niezaprzeczalnie zespołem dobrym, może nawet bardzo dobrym, ale czy ja wiem czy najlepszym do czerpania inspiracji? Nie sądzę.

Po cichu liczę, że przy drugim krążku Warszawian będę odszczekiwał swoje słowa, a moje być może nietrafne porównania do Niemców okażą się być nieprawdziwe. Na dzień dzisiejszy ANGST FOR THE MEMORIES to zespół z potencjałem, jeden z nielicznych w Polsce który faktycznie chce grać muzykę taką a nie inną, i pomimo praktycznego braku maniaków takiego grania w Polsce (nie wiem kurwa ukrywacie się?) ANGST FOR THE MEMORIES powinno zjednać sobie swoje własne grono słuchaczy.

Ja jestem na tak, i będę co najmniej bacznie śledził losy grupy. Może nie aż tak bardzo jak losów Sosnowskiego FRONTSIDE, ale na krajowym poletku próżno szukać lepszych grup metalcore'owych. Chciałbym by ten gatunek przyjął się w naszym kraju na dobre. I jest nadzieja, w tym roku do studia wchodzi Żywiecki DIG UP, ANGELREICH czy REDEEMER też wydadzą swoje materiału, a niedaleko mnie, bo w Bielsku-Białej, już powstały dwa (a na pewno jeden) obiecujące bandy.

Cóż, chłopaki czas napierdalać póki można. Promujcie siebie, promujcie muzykę, i miejcie z tego przynajmniej połowę tej radochy którą na waszym miejscu chcieliby mieć inni. Zapraszam na koncert gdzieś na południu Polski. Chętnie sprawdzę z czym to się (Was) je na żywo he,he.

Together as One!

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Diamond Turns to Dust 04:04
2. Candles Are Not Enough 03:44
3. Byron and a Thug 03:08
4. Pariak 03:40
5. The Shackles 03:32
6. Mark of chaos 03:42
7. Burnin Heart 03:23
8. Kindred of Seth 02:04
9. Nothing but a kid 02:55
10. Together as one 03:30
11. Without fear 04:22

Skład

Grzesiek – vocals
Tomek – guitar
Pawel – guitar
Wojtek – bass
Krzysiek – drums

Powrót do góry