DISPERSE „Promo 2008”

DISPERSE „Promo 2008” - okładka


Granie muzyki progresywnej, czy to jest rock, czy metal, czy cokolwiek innego nie jest w Polsce rozpowszechnione. Wymaga to pewnych umiejętności, co do których nabycia ludzie są zdani wyłącznie na siebie. Inna sprawa, że przeciętny słuchacz w Polsce słucha Feel i Kombii, a gdy piosenka jest zbudowana trochę bardziej skomplikowanie niż „Nasze Pokolenie…” to gorączkowo się się poci i odruchowo szuka przycisków na odtwarzaczu. To powoduje, że nawet ludzie potrafiący zagrać coś więcej niż Wlazł kotek na płotek grają straszne pierdoły, byle tylko RMF to puścił…

Nie będę wymieniał przykładów, taka mnie refleksja naszła tylko, bo dostałem następne coś, co może daną sytuację zmienić. Nie jest to mój ulubiony rodzaj muzyki, ale nie jest źle. Tym czymś jest demko zespołu Disperse, krótkie, jak to demko, 4 utworowe, ale świetnie zmasterowane. Jakość wykonania bije wszelkie inne dema, jakie do tej porty dostałem. Chwilę wcześniej się podniecałem jakością dema Luna Negra, a tu o! Cóż, technika idzie do przodu, gdzie te czasy, gdy demo składało się w 90% z przebrzmień, buczenia i trzasków… Wracając do płyty, jest ona bardzo ciekawie ulokowana pomiędzy Dream Theater końca lat 90 a wczesnym Marillion, niestety bez Fishowego wokalu. Znaczy się mamy dryfowanie pomiędzy nieograniczonym rockiem a metalem, z przewagą tego pierwszego. Słucham sobie i słucham, i odnoszę nieodparte wrażenie, że płyta jest ułożona od najgorszego do najlepszego utworu, kończąc się fenomenalnym Above Clouds, gdzie w końcówce mamy swoisty finał, pianinko i świetny gitarowy riff. Jest zajebiście, szkoda, że na końcu, dema mają to do siebie, że killery powinny znajdować się na początku, bo w wytwórni gość odpowiadający za nowe zespoły słucha przeciętnie 30 sekund dema. Oczywiście optymistycznie zakładające, że wyrzuci je po przesłuchaniu, a nie przed. Wracając do muzyki, mimo, że 4 utwory, to pierwszy różni się od ostatniego jak ogień od wody. Above clouds to klimacik, troszeczkę gitarowego feelingu i pianino, a pustkę wypełnia czyściutka linia basu i ładnie dopasowana perkusja. Wokal z racji moich uprzedzeń na koniec zostawię. Natomiast Lost in Time idzie bardziej w kierunku symfonicznego metalu czerpiącego mocno z cięższych jego odmian oraz klasyki. Co mi się nie podoba w nim? Przede wszystkim próby wokalu, zarówno szept, jak i  darcie się nie pasują mi tu jak smalec do naleśników. Na osobną pochwałę zasługują solóweczki gitarzysty, są przepiękne, jest na czym ucho zawiesić. Basik jest ciekawy całościowo, gra fajnie skomponowane pochodziki, z racji charakteru muzyki słychać go czyściutko i bardzo często. To lubię. Klawisze są przez 90% czasu zepchnięte do roli ambientowego wypełniacza z dwóch powodów, gitara bardzo często jedzie pojedynczymi nutkami, więc trzeba przestrzeń trochę zagęścić, jednak przychodzą momenty jak choćby w Before I Forget, czy wspomnianym Above Clouds, że przejmują focus słuchacza. Perkusista to co potrafi pokazuje dopiero w ostatnim utworze, do tego momentu gra… fajnie, ale nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Natomiast we wspomnianym kawałku jest przezajebisty, świetnie ułożone garnki w całej kompozycji. Zmniejszyłbym częstotliwość bicia po blachach, momentami przeszkadzają w przekazie całości, a przecież ściana dźwięku to nie ta bajka, prawda? Przed całym zespołem trzeba chylić czoła za intra do utworów, nie ma co, spełniają swoje zadanie w 110%, rozkręcają utwór tak, że czeka się z zapartym tchem na to co się stanie później. Kilka słów na koniec o kompozycjach – są długie, pomiędzy 6 a 11 minut, co pozwala na zawarcie w nich czego się tylko chce. Mamy więc bardzo częste zmiany tempa, klimatu, po kilka solówek na utwór, kompensuje to w zupełności tylko 4 utwory na płytce.

I co ja mam na koniec rzec? Bardzo porządna płytka, świetnie wydana, zawierająca przekrój możliwości zespołu; spokojnie może służyć jako debiutowa EPka. Szczerze mówiąc jestem ciekaw jak się rozwinie kariera tego bandu, są bardzo młodzi, a już posiadają nieprzeciętne umiejętności i gust muzyczny. Trzeba będzie śledzić, bo jak dalsza twórczość pójdzie w kierunku Above Clouds zespół będzie miał zapewnionego jednego fana więcej.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Lost in Time
2. Before I Forget
3. Far Away
4. Above Clouds

Skład

Rafał Biernacki – wokal, klawisze
Jakub Żytecki – gitara
Marcin „Kocur” Kicyk – bas
Konrad Biczak – perkusja

Powrót do góry