GARY HOEY „American Made”

GARY HOEY „American Made” - okładka
Muzyka: Hard Rock
Strona internetowa: www.garyhoey.com
Kraj: Stany Zjednoczone
Czas: 50:40
Dobre utwory: od biedy Shed My Skin



Gary Hoey jest ewenementem. Człowiekiem, który mimo posiadania dosyć ciekawych umiejętności gry na gitarze, potrafi w mistrzowski sposób wydobyć miód z prostych riffów granych wkoło. Jedno przeczy drugiemu, jednak te dwie sprzeczności jak widać koegzystują w osobie tego człowieka. Jednak jak powszechnie wiadomo, utrzymanie się na jako takim poziomie wymaga dużych nakładów nowych pomysłów. Jedne są lepsze, inne gorsze. Tym razem Gary wpadł na najgorszy pomysł jaki mógł kiedykolwiek wpaść…

Zaczął śpiewać…

American Made jest jak dotąd ostatnią płytą tego blond włosego Amerykanina. Czym zachwycał wcześniej, fajnymi shredowymi adaptacjami popularnych utworów oraz własnych kompozycji mieszczących się gdzieś pomiędzy shredem a instrumentalnym rockiem pełnymi garściami czerpiącym z kultury surf. Apogeum tego była płytka z coverami surf rockowymi wydana bodajże w 2005 roku. No i koleś się spalił. W moim wypadku tamta płyta jest jedną z lepszych jakie wydał, i pewnie dlatego teraz tak dotkliwie odbieram recenzowane wydawnictwo. American Made jest niczym innym jak płytą hard rockową. Mamy trochę riffów, jedne lepsze, inne gorsze, perkusja łomocze, a Gary zamiast skupić się na grze pierdoli smuty do mikrofonu. Nie robi tego w jakiś zanadto tragiczny sposób, ale nie po to ćwiczy się grę na gitarze, żeby potem błyskać wokalem. Boli mnie to, że cała płyta jest skomponowana pod wokal. Większość utworów w zwrotce, gdy Gary coś tam próbuje nam przekazać ze swoich głębokich przemyśleń w sferze instrumentalnej leży. Ciupie sobie tam niezobowiązująco kwintami i nic ponadto. W otwierającym utworze zaskoczyło mnie to, że było słychać bas, i co ciekawsze nie grał linii prym sekcji gitarowej (jak to zwykle bywało), nastawiłem się na coś ciekawego, a w drugim utworze znów mnie zaskoczyło to, że tak fajnie było tylko w pierwszym utworze. I już nigdzie więcej. Co do solówek, to są takie jak wcześniej, niezbyt ciekawe, poza tym jest ich o wiele mniej. Kwadratowa perkusja dopełnia obrazu nędzy i rozpaczy. Świetnym przykładem jest tytułowy utwór – regres gdzieś o około 50 lat historii rocka.

Nie ma sensu się tu rozpisywać więcej, ta płyta to jedna wielka kicha. Odradzam wszelkiego kontaktu.

ocena: 2/10

Lista utworów

1. Shed My Skin
2. Lunatic Fringe
3. Reaction
4. Psychedelic Psycho
5. Fly On The Wall
6. American Made
7. Welcome To My World
8. Gonzo Guru
9. Fades Away
10. Truth
11. Tribal Mania
12. The Deep

Skład

Gary Hoey – gitary i wokale
Erik Kondziolka – bas i wokale
Matt Scurfield – perkusja

Powrót do góry