THY DISEASE „Rat Age (Sworn Kinds Final Verses)”

THY DISEASE „Rat Age (Sworn Kinds Final Verses)” - okładka
Muzyka: Death Metal
Strona internetowa: http://www.thydisease.com/
Kraj: Poland
Czas: 38:59



Przyznam szczerze, że jak dotąd nie byłem zbytnim fanem zespołu Thy Disease i dla tego nie oczekiwałem z drżeniem rąk na najnowsze dzieło kapeli z Krakowa. Pierwsze trzy płyty zespołu, pomimo, że niezłe nie powodowały u mnie stanu podwyższonego ciśnienia, co może wynikać z faktu, iż mam już na karku 30 wiosen i jako fan tradycyjnego Death Metalu, takiego „prosto w twarz” z dystansem podchodzę do wszelkich „nowoczesnych” elementów w tym gatunku muzycznym.
Jak to w życiu jednak bywa tylko krowa nie zmienia poglądów, więc w momencie kiedy wziąłem w swe plugawe ręce i odpaliłem w odtwarzaczu nową czwartą płytę zespołu, wydaną przez Empire Records, zatytułowaną Rat Age (Sworn Kinds Final Verses) to szczerze się zdziwiłem – jasna dupa, tak dobrze i ciekawie zagranego albumu w wykonaniu Polskiej kapeli dawno już nie słyszałem.

Po odpaleniu płyty pierwsze, co się rzuca w ucho to brzmienie albumu, klarowne, bez niepotrzebnego brudu, które daje mocy temu materiałowi jak piwo mojemu organizmowi. Sama muza zawarta na tej płycie niewątpliwie spodoba się maniakom lubiącym połączenie ekstremalnego łomotu okraszonego elektroniką tworzącą specyficzny klimat. Tak więc mamy tu gitarę, która tnie i szatkuje niemiłosiernie, gary bardzo dobrze wyeksponowane z potężnym brzmieniem, które są obsługiwane przez gościa o nieprzeciętnych umiejętnościach, chropowaty bas potęgujący brzmienie, wokalistę plującego jadem oraz ogniem i co najważniejsze elektronikę podaną w rozsądnych porcjach, tworzącą bardzo specyficzny klimat, który zwiastuje niechybny upadek rodzaju ludzkiego. Co bardziej uważni słuchacze niewątpliwie w kilku miejscach usłyszą echa starych znajomych z Samael, co jednak nie wpływa negatywnie na obraz całej muzy, a dodaje jej jeszcze bardziej mrocznego klimatu.

Oczywiście nie można pominąć warstwy lirycznej albumu, która tworzy ściśle określony koncept, co w połączeniu z muzyką wykonywaną przez zespół czyni członków zespołu bardzo wiarygodnymi w tym, co robią.

Dla mnie jedynym potknięciem na tej płycie jest utwór kończący album, którego w żaden sposób nie mogę do dziś przetrawić, ale ze względu na umiejscowienie i mój dobry humor w chwili pisania tej recenzji nie wpłynął on negatywnie na ocenę płyty jako całości.

Reasumując zespół Thy Disease nagrał bardzo dobra płytę, kopiącą w zad i jeśli chłopaki będą nadal utrzymywać taki poziom jak dotychczas, to jestem dziwnie spokojny o ich przyszłość i wierzę, że jeszcze nie raz uraczą nas solidną porcją dobrego mięsa.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Intro
2. Prophecy
3. Earth Will Shake…
4. Enemies
5. Antidote
6. Life Form
7. Syndicate
8. Instrumental
9. Fire Storm
10. Rat Age
11. Instrumental
12. Unity (bonus track)

Skład

Psycho – vocals
Yanuary – guitars/bass
Cube – synthesizers
Cloud – drums

Powrót do góry