LOCRIAN „Drenched Lands”

LOCRIAN „Drenched Lands” - okładka
Muzyka: psychedelic/drone/noise/ambient
Strona internetowa: www.myspace.com/thelocrian
Kraj: USA
Czas: 01:04:26
Dobre tytuły: wszystkie



Grupa Locrian istnieje od 2005 roku dotychczas wydając kilka splitów, siedmio-inch’owych winyli i parę long playów. Koncertują głównie w mało znanych i dziwnych miejscach jak na przykład w piwnicy starego składu mięsa w środku miasta. Zespół jest bardzo ciekawy. Łączy psychodelię złożoną z dźwięków gitar i syntezatora podłączonych pod stertę efektów. Jestem w pełni przekonany, że gdyby ten zespół był znany nieco bardziej, byłby na szczytach muzyki swojego rodzaju.

Zimno. Mrok. Zakłopotanie. Uczucie samotności i opuszczenia. Psychodelia nasuwająca tysiące negatywnych myśli. Dusza kiwająca się do dźwięków niezrozumiałej mantry… Te uczucia wzbudzają „Przemokłe Ziemie” chicagowskiego duetu Locrian. Już pierwszy tytuł „Obsolete Elegy In Effluvia And Dross” daje nam poczucie lekkiej grozy wiszącej w powietrzu poprzez ten dziwny, wibrujący dźwięk w tle przy akompaniamencie czysto brzmiącej i powolnej gitary. W całości przypomina to nieco soundtrack z oldschool’owych horrorów klasy C. Słuchamy dalej, i dalej, i dalej… aż nieoczekiwanie zaczyna bić nam serce. Czuć je bardzo wyraźne po usłyszeniu pierwszych dźwięków tej ciągnącej się i straszliwej wibracji w „Ghost Repeater”. Takiej koszmarnej, w sensie przerażającej muzyki nie znajdziecie w innych projektach. Wyobraź teraz sobie, że siedzisz w swoim malutkim nieoświetlonym pokoju, gdzie trudno usłyszeć nawet własny oddech. W głowie masz tylko tą nitkę dźwięku ciągnącego się w tle oraz co chwilę pojawiające się piski imitujące nocne stworzenia lub zgrzyty z mrocznych zakamarków. Nagle słyszysz krzyk roznoszący się wokół Ciebie… Tak można opisać początek tego wiejącego grozą i chłodem albumu. Jako trzeci nie schodzący ani trochę ze ścieżki klimatu „Darren Temple Obscured By Contaminated Fogs” prezentuje coś nie do opisania. Nie wiadomo czy płakać, czy się bać, czy uciekać. Klimat jest mocno „trzaśnięty” tym bardziej, że pojawia się tu dosłownie parę linijek tekstu opiewających w niewypowiedzianą grozę. „Epicedium” wnosi na początek trochę światła i nadziei do tego wszystkiego. Jest szansa na poprawę nastroju i ucieczkę od czyhającego zła. Może uciekniemy z tego horroru. Masz już dość martwiącej nas pracy serca. Niestety… na koniec Twoja nadzieja zostaje stopniowo zabijana. Po płynnym przejściu w „Obasolete Elegy In Lost Concrete” ponownie powraca znany Ci niepokój w postaci głuchych dzwonów odbijających się echem od niewidzialnych ścian. Pojawiające się niedługo później efekty wibrowania i huczenia przyprawiają o ciarki; dostajesz ataku szaleństwa słysząc znowu chore krzyki nawołujące do niszczycielskiej cywilizacji i jej upadającej ludzkości. „Greyfield Shrines” jest ostatnim utworem z płyty. Ta trzydziesto minutowa mantra dokonuje ostatecznego spustoszenia w głowie. Zawiera wszystko, co słyszeliśmy poprzednio tyle, że bardziej natężone i chaotyczne. Niezidentyfikowane dźwięki, echa sprzężeń, chóry i wrzaski oplecione bólem, cierpieniem oraz wołaniem o pomoc. Piski i szumy odbijające się od wyimaginowanych pustych ścian. Niby to wszystko brzmi prosto i hałaśliwie, jednak ma sens. Bardzo głęboki sens.

Album „Drenched Lands” nie jest przeznaczony dla ludzi o zdrowych zmysłach. Jeśli już ktoś z takowymi się weźmie za słuchanie Locrian, może się ze swoją zdrowotnością psychiczną pożegnać, przynajmniej na czas słuchania. Może to pozostawić pewien uraz w głowie lub podarować koszmary. Ostrzegam, aby się zastanowić przed włączeniem tego albumu. To jest muzyczny narkotyk. Raz przesłuchany powoduje niemożność oderwania się od niego. Chce się więcej i więcej.

ocena: 10/10

Lista utworów

1. Obsolete Elegy In Effluvia And Dross
2. Ghost Repeater
3. Darren Temple Obscured By Contaminated Fogs
4. Epicedium
5. Obasolete Elegy In Lost Concrete
6. Greyfield Shrines

Skład

Andre Foisy – gitara, bas
Terence Hannum – syntezatory, wokale, elektronika

Powrót do góry