TRANSMISJA 2009 – KAT & ROMAN KOSTRZEWSKI, PRAFURIA, DEATHBRINGER

Ok. Przychodzi sobota. Wstaję rano o 15 i czekam na znak od Karolka. Za oknem leje tak, że psa bym nie wypuścił, jednak głos w telefonie mówi wbijaj! JEDZIEMY NA BAUNSY! Dwa razy powtarzać nie trzeba, portfel w kieszeń, plecak w garść i można iść.

Zajechaliśmy do Gołdapii jakoś około 17, odwiedziliśmy biedronkę w celu uzupełnienia płynów i żołądków, po czym udaliśmy się do MDK'u.

Miała być mała obsuwa więc parę minut się spóźniliśmy. Jednak wyszło tak, że feścik ruszył punktualnie bo gwiazdy wieczoru (KAT I PRAFURIA) zrezygnowały z prób przed koncertem.

Na nasze szczęście okazało się że nic ciekawego nie straciliśmy. Zabawę rozpoczął skierniewicki CLOWN. PROD. Co to za rodzaj muzyki? Nie mam pojęcia. Niby chłopaki się starali, jednak to nie moje klimaty. Było kiepsko i chyba nikogo nie ruszył ich repertuar.

Jako drudzy na scenie pojawili się ludzie z Ełku pod postacią FORGOTTEN PAST. Tu mamy juz inną bajkę. Całkiem niezły black/death metal, który ruszył główkę do rytmicznego gibania. Kto wie? Może gdyby nagłośnienie było trochę inne to chłopaki wypadli by nawet lepiej. Niestety ich muza nie była zbyt wyraźna (wszystko się zlewało w jedną ścianę dźwięków), a szkoda, bo chciałbym posłuchać tego w dobrej jakości.

Trzeci do odstrzału poszli olsztyńscy muzycy z formacji LIDO. Kapela zdobyła drugie miejsce w konkursie zespołów,a tym samym zgarneli 1500zł. Mam jednak małe zastrzeżenia. Fakt, lubię taką muzę. Alternative/nu-metal z elementami hard rockowego grania, ale żeby uplasować ich tak wysoko? To, że gra się jako support dla COMY nie znaczy, że muza jest zajebista. Moim zdaniem lepiej wypadł chociażby białostocki SAINT HILL grający podobny rodzaj muzyki!

Czwarty występ to dla mnie jeden z najlepszych tamtego wieczoru. Na scenie pojawia się REALITY IN PAIN. Konkretny metalcore z kobietką na wokalu (potrafi ryknąć i pośpiewać). Właściwie wokale były dwa. Pierwsze skojażenie po kilku dźwiękach wydobywajacych sie z głośników? ŁOŁ! TO BRZMI JAK THE AGONIST! Tak, bardzo podobne i bardzo zacne granie. Bania sama się wkręcała w rytm garów. Oczywście jak przystało na ten gatunek metalu mieliśmy breakdowny, ciekawe przygryweczki, śpiewanie prawie operowe i growle, a nawet jedno małe BREE! Było syto.

Piąty band VECORDIA to folk metal z Wawy. Niezła muzyka również z kobietą na wokalu. Tu jednak było tylko czyste śpiewanie. Do tego klawisze, skrzypce i bardzo miłe dla ucha kompozycje. Przyjemnie się słuchało jednak to raczej rytmy tylko do posłuchania. Jakos nie widzę siebie skaczącego przy ludowych przygryweczkach. No może troszeczkę bym sie powygłupiał.

Szósty zespół to T-BOX z Giżycka. PORAŻKA! Jury było albo głuche, albo BARDZO GŁUCHE. Jak może wygrać (tak to – coś zajęło I miejsce i wygrało 2000zł) twór brzmiący miejscami jak BLOG 27? Przecież to nie miało nic wspólnego z rockiem czy metalem. Każdy dźwięk jaki wydobywał się z instrumentów czy mikrofonu drażnił mięśnie mimiczne mej twarzy powodując grymas mega niezadowolenia. Karolek poszedł do WC bo nie mógł tego zdzierżyć. . . Dodajmy jeszcze brak profesjonalizmu. Kapela nie wyrobiła się w czasie, nikt się nie bawił przy ich muzyce a mimo to zagrali NAJDŁUŻEJ i NAJWIĘCEJ utworów (to nic że każdy był taki sam). Słabo. Bardzo, bardzo SŁABO!

Siódmi zagrali EXAMINIS ze Szczytna. Co tu dużo mówić było kiepsko. Kobieta na wokalu bez jakiegokolwiek przebicia, muzyka taka, że żadnego dźwięku nie zapamiętałem. Poudawaliśmy z kumplami baletnice (dosłownie!), trochę się pośmialiśmy i tyle ze słuchania EXAMINIS. Ot, zwykły słabiutki wypełniacz czasu . . .

Numerek osiem to THRASH M z Suwałk. Powiem tak. To, że znam wszystkich członków zespołu, co tydzień piję z nimi lokalne specyfiki alkoholowe, a twórczość ogarniam od podszewki, nie ma żadnego wpływu na to co teraz napiszę. Otóż THRASH M totalnie rozpiździli imprezę! Najlepszy występ zpośród kapel konkursowych! Sam widok młodych ludzi wychodzących na scenę z uśmiechem od ucha do ucha mocno motywuje. Kolesie czerpią mega przyjemność z tworzenia muzy i jarają się tym że mogą ją komuś zagrać. Mało tego! Profesjonalnie wykonane kawałki, zajebisty kontakt z publiką, ruch sceniczny, wszystko na bardzo wysokim poziomie. Nawet wokale Jezussa, na które wszyscy tak nażekają były bardzo dobre (poproszę takie na płycie!), słychac że Łukasz trochę nad tym popracował. Nasz redaktor Winter również poradził na garach. Zagrał elegancko i bezbłędnie. Widziałem ich kilka razy, zawsze są coraz lepsi i udoskonalają swoje utwory. A właśnie co do publiki. Przez siedem kapel totalna stagnacja, wszyscy podpierają ściany! Pojawiło sie THRASH M i przynajmniej 1/3 zebranej wiary powędrowała pod scenę. Młyn, headbanging, skoki ze sceny, rzucanie kostek, było wszystko co powinno być. Chłopaki wygrali nagrodę publiczności (500zł). NIE ROZUMIEM TYLKO JEDNEJ RZECZY! JAK T-BOX MÓGŁ ZAGRAĆ 30 MINUT, A KAPELA KTÓRA JAKO JEDYNA ROZRUSZAŁA LUDZI, ZOSTAŁA POGONIONA ZE SCENY PO 4 UTWORACH? Po prostu śmiech na sali i OGROMNY MINUS dla organizatorów. Tak się nie robi! THRASH M mieli szansę zdobyć jeszcze jakąś nagrodę (i powinni), a przez złą organizację nie zaprezentowali nawet całego materiału, który przygotowali na transmisję. . .

Dziewiątka to SAINT HILL z Białegostoku. Naprawde sowita muzyka. Wciągneli przez nos przynajmniej połowę kapel konkursowych, a już na pewno bardzo podobne (pod względem granej muzy) LIDO. Naprawdę liczyłem, że chłopaki zdobędą którąś nagrodę. Ruchem scenicznym, charyzmą i wykonaną pracą zasłuzyli na to, jednak nie zostali wyróżnieni. . . Nie ogarniam tego całego jury i ich toku rozumowania. Olewają dobre kapel, a jakieś gnioty dostają nagrody. Smutne, ale prawdziwe. W każdym bądź razie bauns był konkretny i cieszę się, że zobaczyłem ich na żywo, bo samą muzą jarałem się już jakiś czas temu.

Jako ostatnia, dziesiąta kapela wystapił DEATHBRINGER z Grodna. Zajebisty, progresywny tech-death, który wkręcił nie jednego słuchacza. Fakt, że chłopaki mieli totalny magiel składu (ze starego zostało 2 muzyków) troszeczkę utrudnił granie i nie byli w stanie zrobić show takiego jakie potrafią, jednak muza jak najbardziej na BARDZO wysokim poziomie. Po prostu profesjonalizm i instrumenty opanowane do perfekcji. Chris na perkusji zmiażdżył wszystkich. Brutalne i techniczne granie! Niektórzy skarżyli się że nowy wokal nie pasuje. Co mogę powiedzieć? Jest dobrze, jednak partie growlowane nie pasują do tej muzyki. Całe szczęście, było ich niewiele. Dla mnie występ wart nagrodzenia, myślałem o drugim miejscu, wylądowali na trzecim – dobre i to, bo z werdyktami jury mogło tu wyladować coś co bałbym się nazwać muzyką. Lepszy rydz niż nic. Jest kasa na powrót do domu i wykałaczki 😉

Teraz gwiazdeczka czyli PRAFURIA. Nie bedę się rozpisywał bo grają tyle czasu, że każdy szanujący się fan muzyki metalowej powinien się z nimi zapoznać juz dawno temu. MIAZGA, SIEKA, AGRESJA I BRUTALNA DAWKA ŚWIETNEJ MUZY. Z mojej strony miało być spokojnie, a skończyło się jak zawsze. Headbanging, 2 step, rzodkiewasy i ból szyi. Tak ma być! NIECH JAKAŚ WYTWÓRNIA RUSZY DUPĘ I WYDA ICH PŁYTĘ BO TAKI TOWAR NIE MOŻE SIĘ MARNOWAĆ!

KAT i Roman Kostrzewski grał na końcu. Ujmę to tak. Nie znam żadnego ich utworu, płyty czy riffu. I wiecie co? Nawet nie chcę poznać. Posłuchałem może minutę pierwszego utworu i udałem sie do bram wyjściowych! Sorry, nie moje klimaty. Niech ortodoksi się podniecają jaki to mistrz zespół. Mnie to nie jara . . .

Jeszcze małe co nieco o nagłośnieniu:
– Perkusja – świetnie, każde udeżenie czy klapnięcie stopy można było wychwycić
– Wokale – nieźle, ale czasem coś przerywało
– Gitary – tu było kiepsko, fakt, dźwiękowcy starali się ogarnąć temat, podbijając wysokie tony na solo, w momencie sieczki dawać więcej niskich, ale i tak nie brzmiało to tak jak powinno
– Bass – jak przystało na koncerty BYŁ SŁYSZALNY 😉

To tyle mojej relacji. Fajnie się bawiłem, ale jeśli T-BOX za rok bedzie gwiazdą to nie pokażę sie na TRANSMISJI 2010.

Powrót do góry