IMMENSE DECAY „Killzone”

IMMENSE DECAY „Killzone” - okładka
Muzyka: Thrash Metal
Strona Internetowa: www.myspace.com/immensedecay
Czas Trwania: 29:42
Kraj: Polska


Dobre utwory: Sudden Death, Warfire, Hammering The Nail, The Prisoner, Field Of Fire

Czy nazwa Immense Decay mówi coś komuś ? Nie sądzę, jednak warto się z nią zapoznać. Ten młody zespół mimo krótkiego stażu (powstał w 2007) dorobił się już 3 demówek oraz debiutanckiej płyty, z którą przypadło mi się zmierzyć. Debiut zatytułowany „Killzone” zespół wydaje póki co na własną rękę, ale kto wie ? – być może niedługo zobaczymy go w sklepach.

Płytkę rozpoczyna „Unholy Warcrush”. Jest to coś na kształt bardziej rozbudowanego intro, krótki 2-minutowy kawałek. Rozpoczyna się (i kończy) odgłosami burzy by za chwilę przejść w wolny ciężki thrashowy riff z growlami przypominającymi wokal Jasona z IR8. Dalej mamy już to co tygryski lubią najbardziej czyli soczysty thrash w postaci „Warfire”. Dosyć szybki i mocny kawałek, mój cichy faworyt. Growl pojawia się tylko w refrenie co dodaje utworowi większej mocy, potem praktycznie znika z albumu. „Sudden Death” ma świetny riff, genialną partie środkową, a solówki to mistrzostwo świata. Najbardziej rozbudowany utwór i najlepszy na albumie. „Killzone” jest bardziej melodyjny zwłaszcza w refrenie gdzie wokalista śpiewa bardzo czysto. Czyżby były plany wydania singla ? Wrażenia pozytywne chociaż troszkę bezpłciowe zakończenie. „Uber Alles” to klasyczne łojenie z echami Iron Maiden. Następny i najdłuższy na płycie „Hammering The Nail” posiada liczne zmiany tempa oraz dosyć fajny refren nadający się idealnie na koncerty. Niezłe przyspieszenie posiada „The Prisoner”. Ostre łojenie + czasem pojawiające się przebłyski growlu sprawiają, że można spaść z krzesła. Kończący album „Field Of Fire” zaczyna się spokojnym intrem, które już gdzieś słyszałem (kiedyś se przypomnę), aby przejść w fajny bujający riff w średnim tempie.

Podsumowując Immense Decay graja mięsisty thrash, z mocnymi wpływali Testament i Slayera oraz lekkimi echami Iron Maiden. Solówki są po prostu genialne, melodyjne, jak u najlepszych mistrzów gitary (Skolnick, Petrucci, Loomis). Jedyna rzecz do której można się przyczepić to wokal, bo muzycznie jest bez zarzutu. Wokalista ma dosyć średni głos, trzeba się przyzwyczaić do niego bo inaczej nie podejdzie, natomiast growlowanie zdecydowanie powinien sobie odpuścić. Gdyby śpiewał nieco głośniej (być może wina produkcji) i mocniej byłoby dużo lepiej, ale trening czyni mistrza, więc nie wszystko stracone. Płyta jest strasznie krótka (niecałe 30minut), co jest jednocześnie zaletą jak i wadą. Jej krótki czas sprawia, że album się nie nudzi, jednak jak na pełnoprawny album jest nieco za krótko.

Jeśli popracują nad wokalami lub zatrudnią kogoś z porządnym głosem bez problemu zmiotą ze sceny Virgin Snach i Horrosscope jednym pierdnięciem. Zasłużone 6,5/10

ocena: 6,5/10

Lista utworów

1. Unholy Warcrush
2. Warfire
3. Sudden Death
4. Killzone
5. Uber Alles
6. Hammering The Nail
7. The Prisoner
8. Field Of Fire

Skład

Saygon – guitar
IronMan – guitar/vocals
Patrick – drums
Ardi – bass

Powrót do góry