FIGHT „Mutations (The Collector's Edition)”

FIGHT „Mutations (The Collector's Edition)” - okładka


Najprościej uznać tę płytę za wzbogaconą wersję pierwotnie planowanej EP-ki, choć całość trwa ponad 45 minut), która została podzielona na 2 zasadnicze części – koncertową oraz… słów mi brakuje. Część druga zawiera 5 kawałków niby heavy metalowych ale w dziwnych miksach, do których trudno jest się od początku przekonać. Może zacznę najpierw od części pierwszej.

Część koncertowa to ledwie cztery przystawki, w sam raz by wzbudzić apetyt, ale za mało by nakarmić… Bardzo fajny zapis imprezy, na której słychać żywo reagującą publiczność na wszelkie dźwięki ciężko rockowego, heavy metalowego FIGHT, czyli kapeli, którą założył ROB HALFORD podczas rozłąki z JUDAS PRIEST. Można pochwalić ROBA, gdyż FIGHT gra bardziej nowocześnie a jednak nadal perliście klasycznie swe ciężarne rock'n'rolle. Aż chciałoby się w takich koncertach uczestniczyć… Bardzo sympatyczna część płyty. Wszystko fajnie, tylko czemu kapelę nam tak szybko zabierają ze sceny…? Niedosyt, bo performance rewelacyjny, a tak krótko…

Część druga to 5 różnych wersji unowocześniania piosenek FIGHT. Zawiera lekkie dodatki elektroniczne, nie każdemu musi to przypaść do gustu. Choć fani talentu HALFORDA i spółki być może z przyjemnością zagłębią się w te alternatywne wersje, czy może lepiej stwierdzić muzyczne kolaże. Być może uznają je za nawet prześcigające swe pierwowzory. Cyfra jednak poszerza czasami siłę sprawczą, dociera głębiej do umysłu swą psychodeliczną chłodnością i precyzją. Jednak wolę trochę ciut starsze granie… Jeśli miałbym to do czegoś porównać, to chwilami oscyluje to w klimatach uprawianych przez MONSTER MAGNET a RAMMSTEIN. Czyli okolice godne szacunku niby…

Pozostaję jednak zdania, że osobiście wolałbym kupić sobie płytę koncertową FIGHT, a owe elektrometaliczne wersje już niekoniecznie. Aczkolwiek rozumiem głód fana (a Halford na takich liczyć może), żeby co jakiś czas móc dostać jakikolwiek ślad aktywności swego idola. A tak już po prawdzie i tak po przesłuchaniu całości wraca się najchętniej do kawałka „Little Crazy (live)”, bo w pamięci zostaje i riff, i głos Halforda i ta niesamowicie rozśpiewana publiczność – chór setek gardeł…….

Lista utworów

THE LIVE TRACKS:
Into The Pit
Nailed To The Gun
Freewheel Burning
Little Crazy

THE REMIXES:
(Bloody Tongue Mix) War of Words
(Dutch Death Mix) Kill It
(Middle Finger Mix) Vicious
(Tolerance Mix) Immortal Sin
(Straight Jacket Mix) Little Crazy

Powrót do góry