IMMEMORIAL „Monologue”

IMMEMORIAL „Monologue” - okładka


Zespół IMMEMORIAL, to popularna, ba, wręcz kultowa, w polskim podziemiu death metalowa formacja, szeroko znana głównie za sprawą faktu posiadania w swych szeregach growlującej wokalistki. Kto zna historię, ten wie, a dla kogo jest to nowość – donoszę uprzejmie, iż około dwóch lat nazad Marta Meger opuściła zespół zakładając ENTER CHAOS. Ale cofnijmy się 3 lata wstecz, gdy „Monologue” był nowością, nad którym peany chórem wznosiły całe szeregi polskich pióraczy, klasyfikując zespół w ścisłej czołówce ekstraklasy. Rozgorzała nawet dyskusja, która ze śpiewających polskich dam jest najlepsza. A parę kobiet już warczało na mikrofon. Wszędzie „achy”, wszędy „ochy”, wszędzie „echy”…

3 bite lata czekałem na okazję do weryfikacji tych sądów. Nie śpieszyłem się. Dobra muzyka sama kiedyś do mnie przychodzi. Podobnie jak zła. W końcu, gdy echa opadły jak zasłony zmierzchu, bestia sama wpadła w moje sidła. „No i jak?” – zapytacie? Ano, hm… no nie wiem.

Gdyby nie fama krążąca wokół zespołu i gdybym zgubił wkładkę i miał się nigdy nie dowiedzieć o niecodziennym wyborze na gardło, i miałbym do dyspozycji tylko moje wrażenia po kilkunastu przesłuchaniach, rzekłbym. No, zwykła kapela, z rzędu tych, co coś potrafią, i mogą się podobać. Mi się podoba, ale mi się wiele rzeczy podoba. Co przy odrobinie promocji, może trafić do tych, którzy takiej muzyki słuchają. I przy odrobinie szczęścia trafić w ich gusty. Suną równo, ciężko, ostro i szybko. Trochę kombinują. Wokal a'la schiz, czyli mieszanka samaelowskiej dykcji z schuldinerowską głębią. Ulubioną liczbą gitarzysty prowadzącego (he, oprowadzającego) jest 3, to znaczy w obrębie taktu – trzy zmiany pozycji. Sekcja się rozumie, a to ważne. W pierwszym kawałku do solówki użyto kaczki, miło, miło, ale potem jakoś mi ona w oczy nie wpadła. Tak więc ani specjalnie rewelacja, ani specjalnie nuda. Ot, sprawna rzemieślnicza brygada, kochająca bzyki na gitarach oraz kwinty. Ze złośliwością błazna rzekłbym, no tak, fajnie, fajnie warczący chłopcze… (pamiętajmy, że zgubiłbym wkładkę), no więc, zdarzają się chwile, gdy zdychasz na końcówkach fraz lub też czując gasnące płomyki oddechu w płucach wtedy przesadnie atakujesz mikrofon. Rzekłbym, iż zastanawiam się chwilami, po co pisać długie teksty, skoro trzeba gubić wyrazy w trakcie śpiewania. Choć chwaliłbym autora ich, za świeżość, a nawet rzadkiego ducha prawdziwej poezji (w metalu raczej sporadycznego niestety). Rzekłbym zaprawdę jeszcze, że przydałoby się więcej mięsa na gitarach (zwłaszcza jakiegoś niskiego pasma), bo przyjemność jest dopiero wtedy, gdy rozkręci się odtwarzacz na maks, bo wtedy wychodzą wszystkie barwy. A niektórzy mają np. sprawę z sąsiadami i nie mogą głośno puszczać muzyki. Rzekłbym, że może ustawienie mikrofonów na bas było nie najszczęśliwsze, bo choć basista gra równo, to wrażenie jest (zwłaszcza po tym szeleście, na którym zawsze basiorom zależy najbardziej) w takim np. „Wander Through Life”, że bas się spóźnia. Na koniec spróbowałbym zaatakować dziwność w „A Nightmare” (0:43-0:47) – gdzie ma się wrażenie dziwnego zwolnienia z rzędu tych, które wyglądają na maskowany gitarami błąd perkusisty [Ja już sam teraz nie wiem, czy tam jest wysypka, czy nie. Ale samo to, że do tego miejsca wracam, raczej przeszkadza spoistości słuchania, no nie? – dodane po 2 tyg. – Emanuel]. Potem bym rzekł, że kapela ma potencjał, i to duży, że ciekawi mnie, czy znajdą w kraju wydawcę, i czy utrzymają skład i że czekam na następną płytę. Ale przecież to wielki IMMEMORIAL, któremu fani niemalże biją hekatomby na ołtarzach. Więc wyjścia recenzent wielkiego nie ma. Trzeba jak cała rzesza włączyć płytę, niech gra, niech stanowi trzeszczące tło do pisania, i szybko pchnąć recenzję (w głowie myśli: „niech czytelnik wie, że napisaliśmy o tym pierwsi”), naskrobać, jak to mnie wyczesało, i że zajebiście, i że wszystko super, i że „nasi chłopcy z undergroundu są najlepsi”. Rzucić parę nazw, trochę egzotyki, co który ma na półce nowego, albo porównać do np. starego Dimmu Borgir (co to dla mnie nadal są jakoś kapelą młodą) i hołdować zasadzie „śmierć profanom”. Otóż jest tak. Dobrze grać, to zazwyczaj w tym samym momencie przycisnąć i szarpnąć. Więc IMMEMORIAL w sumie gra dobrze. Ale ja czekam na coś jeszcze, co uczyni go wybitnym.

No i jest tak. Marta już nie śpiewa w tej ekipie. Płytę wydał Conquer Records. Nie łączę oczywiście tych dwóch faktów ze sobą. Kapela posłuch znalazła, a na dniach (jest czerwiec 2003) ma wydać nową płytę z nową krwią w składzie. Zobaczymy, jak został wykorzystany potencjał muzyków. Już zastawiam mroczne wnyki i szykuję stopery, by przetrwać pierwszą kanonadę chwalców, coby z własnym rozumem przetrwać podziemną propagandę, która będzie, gwarantuję. Czekam na płytę.

ocena: 7/10

Lista utworów

Forsaken In Nonentity
A Monologue
Wander Through Life
Demons Of Fate
Under Delusion
Born To Redeem
A Nightmare
Seized With Darkness

+ video: A Nightmare

Powrót do góry