EXCITER „The Dark Command”

EXCITER „The Dark Command” - okładka


Kanadyjscy power/thrash metalowcy z Excitera mają za sobą ciężki okres w połowie lat 90., kiedy to w wyniku zmian kadrowych kapela zamilkła na dłuższy czas. Pozostawiła po sobie kilka albumów, spośród których dwa (Violence & Force, Exciter) były całkiem niezłe, a reszta ledwie przeciętna. W 1996 roku dwóch oryginalnych członków grupy postanowiło przywrócić ją do życia. I wydali The Dark Command, który bez wątpienia jest najlepszym albumem Excitera.

I teraz tak. Z jednej strony Dein Schatten zrobiło na mnie wrażenie bardzo fajnym połączeniem czasem dość skrajnych elementów. Ciężkie gitary plus niemal dance'owy rytm (Dein Schatten, Abschied) to mikstura, która nie zawsze przynosi dobre rezultaty, lecz w tym wypadku może się podobać. Jest tu na pewno coś z klimatu Deine Lakaien (głównie za sprawą niskiego wokalu, po niemiecku oczywiście) – w Er kommt zuruck czy też Geister in Mir. Pojawiają się fajne balladki (Schuld und Sunde, Tranen der Seele – gdzie panuje prawdziwy MROCK, super gra pianinko). Są nawet drobne elementy hip-hopu (Woanders Sein radio edit). Mamy również typowo niemieckie rytmy, coś w stylu, nie wiem, marszowego techno na modłę Rammsteina (Das Tier). Niektóre kawałki mają doprawdy dość chore tła i podkłady – jak np. Ewiges Eis, a także mój zdecydowany faworyt na płycie Free. Zaskoczeniem może być numer o wymownym tytule My Name Is Luc(if)a – śpiewany na melodię Tom's Diner Suzanne Vegi (stąd pewnie tytułowe przewrotne nawiązanie do innego utworu tej wokalistki).

Thrashowa jazda i energia oraz power metalowy wokal (kojarzący się z Brucem Dickinsonem odrobinę) w połączeniu z udanymi kompozycjami dały fajny krążek, który atakuje już od pierwszych dźwięków tytułowego kawałka. Dalej też jest nieźle – czadowe Burn At The Stake, najlepsze na płycie Ritual Death, wolniejsze i bardziej złożone Let Us Prey, pędzące Executioner. Konkretna jazda bez taryfy ulgowej.
Tym, co mnie drażni na The Dark Command jest wokal Jacque'a Belangera – niby mocny, ale w wyższych rejestrach komiczny. Świetną robotę odwalają za to gitary – młócą bez wytchnienia, chwytliwie i potężnie. Fajnie.

Exciter nigdy nie osiągnął jakiejś wyjątkowej pozycji w świecie thrash metalu, chociaż jest znany, a w Niemczech nawet bardzo lubiany. Kiedy słucha się wcześniejszych dokonań kapeli, nietrudno to zrozumieć, lecz w przypadku The Dark Command doprawdy jest to niezrozumiałe, że bandowi nie udało się przebić z tak dobrym materiałem. Ale cóż, tak widocznie musiało być. Tymczasem polecam, bo chłopaki nieźle grają.

ocena: 7.7/10

Powrót do góry