EDGUY „Hellfire Club”

EDGUY „Hellfire Club” - okładka
Kraj: Niemcy
Gatunek: heavy/hard rock/power metal
Strona zespołu: http://www.edguy.net/
Dobre utwory: Mysteria, The Piper Never Dies, King of Fools
Czas trwania: 1:01:11



Długo nie mogłem się przekonać do posłuchania Hellfire Club. Może dlatego, że zbyt długo zwlekałem z tym by ten krążek zakupić i na spokojnie się nim zająć, może dlatego, że zrobiłem to dopiero dwa lata po jego premierze a zamiast EDGUY wielbiłem już SABATON? Z pewnością coś skutecznie mi w tym przeszkodziło. Na moje szczęście nastał ten dzień i poznałem nowe oblicze grupy Tobiasa Sammeta.

Byłem ciekaw jak bardzo zmieni się styl grupy i czy jakkolwie się rozwiną… i co ciekawe na Hellfire Club Tobias nie dał jeszcze popuścić wodzom fantazji i przystał przy przebojowym power metalu. Szybko, niemal agresywnie ale wciąż w stylu EDGUY. Prym wiedzie oczywiście chwtyliwa melodia oraz genialny głos Tobiego. Ten facet to jedno z najlepszych gardeł w metalu w ogole. Aż dziw bierze, że ma dopiero 30 lat i wszystko jeszcze przed nim. Opisywany krążek tylko dowodzi tej tezie.

Muzycznie EDGUY wprowadził kilka nowinek. Mianowicie, dociażył gitary, ale zastosował kilka bardziej zagrywek spod znaku hard'n'heavy niźli samego power metalu. Właściwie to na tym krążku można zauważyć pewną przemianę która miała się dopełnić na Rocket Ride. Owa metamorfoza miała się przejawiać w nasileniu przebojowości oraz nawiązań do muzyki lat osiemdziesiątych. Na całe szczęście owych nawiązań nie ma wystarczająco dużo by ich z kimkolwiek pomylić.

Co zatem pozostało? Świetny jak zawsze głos Tobiego, świetne solówki obu gitarzystów, talent do pisania niesamowicie zapadających w pamięć utworów i odrobina kombinatorstwa. Aby nie wyczerpać power metalowej formuły grupa inkorporuje coraz to ciekawe elementy, oczywiście wykraczając jednak poza ramy szeroko pojętego rocka. Nie, nie, nie spodziewajcie się tutaj blastów ani growli (chociaż na limitowej edycji krążka pojawiła się Mysteria z Mille Petrozzą z KREATOR jako drugim wokalistą) . To rasowy heavy metal o bardzo mocnych klasycznych korzeniach.

Album aż kipi emocjami, radością i feelingiem. Nawet wtedy gdy grupa przyśpiesza ja wciąż czuję ten charakterystyczy klasyczny groover który wręcz powala słuchacza. Szybko bo już od samego początku albumu można zostać schwytanym przez arsenał melodii i hitów jakimi bombardują nas weseli Niemcy. Żeby tak jeszcze inni brali z nich przykład i grali równie energicznie co Panowie z EDGUY – no cóż marzenia to ponoć nie grzech.

Nie wiem co tak na prawdę mogę tu jeszcze napisać… może to, że właśnie słucham tego krążka i morda mi się cieszy? Dobre no, niech sie cieszy. Wam też!

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Mysteria 05:45
2. The Piper Never Dies 10:07
3. We Don't Need A Hero 05:31
4. Down to the Devil 05:28
5. King of Fools 04:22
6. Forever 05:41
7. Under the Moon 05:05
8. Lavatory Love Machine 04:26
9. Rise of the Morning Glory 04:40
10. Lucifer In Love 00:32
11. Navigator 05:23
12. The Spirit Will Remain 04:13

Skład

Tobias Sammet – Vocals & Keyboards (Bass 1992-98) (Avantasia)
Jens Ludwig – Lead Guitar
Dirk Sauer – Rhythm Guitar
Tobias Exxel – Bass (Taraxacum, Everleaf, ex-Squealer (Ger), Galen)
Felix Bohnke – Drums (ex-Taraxacum, Saints & Preachers, Avantasia (live))

Powrót do góry