ETERNAL LORD „Blessed be this nightmare”

ETERNAL LORD „Blessed be this nightmare” - okładka
Kraj: Anglia
Gatunek: Deathcore/Metalcore
Strona zespołu: www.myspace.com/eternallord
Dobre utwory: Set your anchor, Amity,
Długość albumu: 38:03



Kiedy już I KILLED THE PROM QUEEN zakończyło działalność a wokalista owego zespołu dokonał transferu swej osoby do ETERNAL LORD, nie pozostało mi nic innego jak tylko zapoznać się z kolejnym zespołem Edka Rzeźnika. Dla odmiany Edzio minimalnie zmienił stylistykę w obrębie której się poruszał. Mianowicie w ETERNAL LORD, zespole na wskroś deathcore'owym nie ma ani krzty przesadnej melodyki, żadnego czystego śpiewu, oraz wszystkich tych chwytliwych elementów które również (aczkolwiek w niedużej ilości) występowały w I KILLED THE PROMQ QUEEN. Jednym słowem transfer Edzia do innej drużyny okazał się być… strzałem w dziesiątkę?

Edzio w swoim nowym zespole wraz z kolegami dokonał małej radykalizacji muzyki prezentowanej przez kapelę. Otóż ETERNAL LORD to zespół zdecydowanie brutalniejszy od wyżej wspominanego I KILLED THE PROM QUEEN. Co prawda w twórczości ETERNAL LORD nie dominują blasty, nie ma szalonych przejść i piekielnie finezyjnych zmian tempa, ale jest za to solidne pierdolnięcie, nieziemski dół i łamiący kark ciężar którego wcześniej w zespołach Edzia nie było. Czyżby progres i rozwój w wykorzystywaniu swojego głosy, czy może pójście pod aktualnie panujący trend? Nie mnie to osądzać, ale niezależnie od tego gdzie Edek drze swą paszczę robi to fenomenalnie. Może minimalnie brakuje mi jego czystego głosu, ale co tam, tak czy siusiak koleś miażdży cyce. Tak bogatego growlu dawno nie słyszałem, a odcienie jego głosu wprost porażają swoją intensywnością i ekspresją.

Wróćmy jednak do samej muzyki. Blessed be this nightmare, to propozycja bogata w niskie, ultra ciężkie dźwięki które mają jedno określone zadanie. Sponiewierać słuchacza. Według mnie swoje dość proste zadanie spełniają w stu procentach, a żeby nie było zbytnio sztampowo do swojej brutalnej, przepełnionej jadem mikstury dodają od czasu do czasu jakiś blast, połamany rytm, czy delikatnie wplecioną w riffy melodię. Harmonie które stosuje ETERNAL LORD może nie należą do tych najlepszych, i może nie są wzorowane na IRON MAIDEN (he,he), ale żeby być szczerym przyznam, że od takich zespołów nie oczekuję tego czego wymagam od grup heavy metalowych. Zatem po raz kolejny ETERNAL LORD wypada na plus. Oczywiście, jak w przypadku innych zespołów deathcore, muzycy ETERNAL LORD dysponują również dość pokaźnym zapleczem technicznym. I choć wcale nie gram na gitarze słyszę, iż nie jeden i nie dwa riffy na tym albumie wymagają trochę więcej niż tylko dobrego opanowania instrumentu.

Jako ciekawostkę dodam, że członkowie ETERNAL LORD mają do zaoferowania nie tylko silnie napędzone łojenie. Na albumie umieszczony został jeden śliczny bardzo nastrojowy i odprężający utwór instrumentalny Amity. Grany na jedną gitarę klasyczną swym minimalizmem dźwięków oraz prostotą i czułością po prostu chwyta za serce nawet takiego core'owca jak ja he,he.

Brać w ciemno. Strzeżcie się, albowiem Pan nadchodzi!

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. Hot to Trot 01:01
2. Get to Fuck 03:36
3. Set Your Anchor 03:50
4. Wasps 03:12
5. All Time High 04:15
6. I, The Deceiver 04:39
7. The Damned 03:41
8. Amity 03:04
9. O' Brothel, Where Art Thou 03:34
10. Ten Forty Five 03:05
11. Blessed 04:06

Skład

* Ed Butcher – Vocals
* Chris Gregory – Guitar
* Shaun Zerebecki – Guitar
* Nick Gardner – Bass
* Stuart Mackay – Drums, Mixing & Production

Powrót do góry