FROM AUTUMN TO ASHES „The fiction we live”

FROM AUTUMN TO ASHES „The fiction we live” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Metalcore
Strona zespołu: www.myspace.com/fromautumntoashes
Dobre utwory: The after dinner payback, Every reason to
Długość albumu: 39:58



Coś starszego, ale przyjemnego, coś co pozostaje w mojej metalcore'owej stylistyce ale również odpręża… FROM AUTUMN TO ASHES to jeden z wielu amerykańskich zespołów metalcore dla którego to los okazał się być raz łaskawy, raz bezlitosny. Zmiany w składzie, zmiękczanie muzyki oraz inne mniej lub bardziej ważne perturbacje zmieniły wizerunek zespołu po dziś dzień. Jednakowoż na całe szczęście dzięki płytom można cofnąć się w czasie. Nadszedł czas przenieść się o sześć lat wstecz. The fiction we live to drugi album FATA i jak się miało okazać zdecydowanie najlepszy. Ciekawe melodie, masa czystych (tu kontrowersyjnych) wokali, oraz pozytywna dawka energii dobitne cechują to wydawnictwo.

To z czego miało korzystać ATREYU, czyli – ze śpiewu perkusisty wykorzystało FROM AUTUMN TO ASHES. Niestety raz lepiej, raz gorzej, aczkolwiek chylę czoła przed Francisem ponieważ niejednokrotnie w trakcie odsłuchu udowadnia, iż uwagę to on ma rzeczywiście podzielną. Zaś co do samej barwy jego głosu – niestety jego śpiew wydaje mi się zbyt płaczliwy. Taki no, prawie emo he,he. Z każdym kolejnym odsłuchem niby się tam jakoś przekonuję, ale i tak pozostanę raczej w opozycji co do partii tego perkusisty. Wolałbym by skupił się na mocnym dołożeniu do pieca, niźli na próbach śpiewu. Przynajmniej jako pałker (zwłaszcza w średnich tempach) daje rady, a rytmy grane podczas breakdownów jak na tamte czasy wydają się być co najmniej dobrze przemyślane i inteligentnie zaaranżowane. Zresztą, FATA to nie taki typowy band metalcore, więcej u nich melodii, chęci zagrania inaczej, nietypowo i niekoniecznie brutalnie. Można by rzec iż są grzeczni, można bo to częściowo racja. Krzyczano/growlowane wokale to tylko dodatek, to coś co ma dodać pazura i energii, a to dla większości zwolenników tego typu łojenia błąd! Albowiem właśnie powinno być na odwrót. Cóż, ja tam lubię i tak i tak, grunt, żeby muzyka sprawiała mi przyjemność.

Jedyne czego bym sobie życzył to większej ilości tych szybszych songów jak choćby otwierający album singlowy The after dinner payback czy chyba najciekawszy ze wszystkich Every reason to w którym świetnie podzielono i czysty jak i krzyczany śpiew. Refren z tego drugiego również wydaje mi się być tym najbardziej nośnym i chwytliwym. Oprócz tego mocniejszego grania w jednym z utworów, ewidentnie odbiegającym od reszty, czyli Autumns monologue zaśpiewała niejaka Melanie Wills. Nie znam laski, ale śpiewać to ona umie. Czysto, ładnie i zgrabnie. Ot, taka laseczka która prezentuje taki mało wysublimowany spokojny pop (tak przynajmniej mi się zdaje), krótko o niej – Melanie to taka wcześniejsza Katie Melua he,he. Utwór z jej udziałem to spokojna, na wpół przejmująca balladka która ma odprężyć. Oczywiście swe zadanie wypełnia znakomicie, ale jak dla mnie ten song zdecydowanie zmiękcza i tak już nie za brutalny album.

The fiction we live to krążek który idealnie nadaje się do auta. Nie przeszkada, co jakiś czas daje kopa, oraz generalnie wpada w ucho. Album którego słucham dla relaksu, by na chwilę odpocząć, by na chwilę się uśmiechnąć. Miło prawda?

ocena: 7/10

Lista utworów

1. „The After Dinner Payback” – 2:51
2. „Lilacs & Lolita” – 2:42
3. „No Trivia” – 4:08
4. „Milligram Smile” – 3:35
5. „The Second Wrong Makes You Feel Right” – 4:58
6. „Every Reason To” – 2:53
7. „Autumn's Monologue” – 4:33
8. „Alive Out of Habit” – 4:57
9. „All I Taste Today Is What's Her Name” – 3:37
10. „The Fiction We Live” – 1:18
11. „I'm The Best At Ruining My Life” – 4:23

Skład

Francis Mark – drums/clean vocals
Scott Gross – guitar
Mike Pilato – bass and backing vocals
Jonathan Cox – guitar
Benjamin Perri – vocals

Powrót do góry