SEA OF TREACHERY „At daggers dawn”

SEA OF TREACHERY „At daggers dawn” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Metalcore/deathcore
Strona zespołu: www.myspace.com/seaoftreachery
Dobre utwory: Purging of the wicked, Raise the banner
Długość albumu: 42:36



Świetny! Pyszny! O jakże odpowiadający moim wymaganiom, taki właśnie jest ten krążek. Ma dopiero rok, zatem to dopiero dzieciątko, pierwsze i jedyne jak na razie pod szyldem SEA OF TREACHERY. I przyznam się, iż chce więcej. Zdecydowanie więcej. Mam po prostu jak to mówię, smaky! Ameryka jednak nie jest jeszcze stracona i ma w zanadrzu kilka dobrych metalcore'owych projektów. Chwała panu z internet i działy promocji w wytwórniach.

Otóż, to co możemy usłyszeć na At daggers dawn (poprzednia nazwa zespołu) to idealny, wręcz perfekcyjnie wyważony miks amerykańskiego brutalnego core'a i szwedzkiego death metalu. Tak, tak znowu, ale nie tak wtórnie jak dotychczas. Da się, faktycznie, da się nie tylko mnie ale i innych – zaskoczyć. Po prostu trzeba umiejętnie podejść do tematu i faktycznie postarać się o jako taki unikalny sound. Co do samego brzmienia niby nic nowego, totalnie nowoczesne, dobrze wyprodukowane, ale za to bardzo selektywne i generalnie eksponujące najlepsze elementy w zespole…

Jednym z nich jest po pierwsze sekcja rytmiczna. Mało który band gra dziś jeszcze we czwórkę, co już za sam fakt, zwłaszcza jeśli parasz się corem, pozwala mi dać im dużego plusa. Pałker nie dość, że gęsto sypie blastami, ale równie często pokazuje, że rytm i groove nie są mu obce. Szczególnie fajnie wypadają te melodyjne, wolniejsze fragmenty, w których aż czuć drive! Jedziemy dalej. Na kolejny plus, a raczej na wybitną pochwałę, zasługuje nie kto inny jak Josh – wokalista zespołu. Energiczny krzyk, bogate odcienie growli i innych typowych sposobów ekspresji w jego wykonaniu w pełni mnie satysfakcjonują. W dodatku, gość umie czysto, elegancko zaśpiewać tak by oczywiście ozdobić dany utwór.

Jak na tak młody stażem zespół i na debiut przyznać muszę, iż niemalże zakochałem się. Breakdowny mnie miażdżą, melodie kojarzą mi się z AT THE GATES, wokale idealnie uzupełniają szybki, konkretny, nie pozbawiony chwytliwości atak, no miodzio. Szczególnie fajnie wypadają takie kawałki jak And the angels were silent czy Purgin of the wicked, które same w sobie są nie tylko brutalne, ale i również rozbudowane. Nie sugerujcie się krytycznymi, często chyba pełnymi własnych, dziennikarsko-muzycznych kompleksów innymi recenzjamii. Co to, to nie. Jeden pan z USA pojechał im tak bardzo, iż przestałem czytać dany tekst. Co jak co, ale SEA OF TREACHERY wcale nie należy schować razem z ATARI, czy linczować za tytułu piosenek, czy albumu. Nie należy ganić ich za czerpanie z całego dorobku szwedzkiego metalu, nie. To ich album, może i pod modę, ale tak i tak już powoli przemija. No bo metalcore to było coś… ale tak z 5 lat temu. A może i nawet dawniej?

ocena: 8/10

Lista utworów

01. The First Eulogy ( 0:51)
02. Purging Of The Wicked ( 4:42)
03. Unleash The Serpents ( 3:33)
04. An Endless Cycle Of Torture ( 3:26)
05. The Eyes Of The Ranger ( 3:57)
06. On The Wings Of Pegasus ( 4:12)
07. Raise The Banner ( 3:03)
08. Interlude ( 1:43)
09. Back To The Surface ( 4:28)
10. And The Angels Were Silent ( 5:05)
11. I Never Was A White Picket Fince Sorta Guy ( 4:23)
12. Their Own Hell ( 3:13

Skład

josh – vocals
mike – guitar/vocals
jon – bass/vocals
tommy – drums

Powrót do góry