TESSERAKT „The Unknnown”

TESSERAKT „The Unknnown” - okładka
Muzyka: Prog metal, Fusion
Strona internetowa: http://www.myspace.com/tesseraktpl
Kraj: Polska
Czas: 44:44
Dobre utwory: 111, Pięta Zeusa, Mist, Battle Royale



Polska scena muzyczna nie zachwyca. To jest powszechnie znany fakt, z jednej strony pop-rockowe pierdoły oparte na 3 akordach i góralskich przyśpiewkach, z drugiej równie skomplikowany black o bieganiu po lasach w spódniczkach z trawy. Myślałem, że mogę sobie już podarować poszukiwanie dobrej muzyki w Nadwiślańskim Kraju, wszak ostatnie pozytywne zaskoczenie spotkało mnie w okolicach 2004 roku przy premierze ostatniej płyty Sacriversum. A tu zonk… Jednak w kraju, w którym polityka zaprząta głowy 90% społeczeństwa da się zrobić dobrą muzykę.

O samym zespole słyszałem nieco wcześniej, lecz nigdy z muzyką Tesserakt nie miałem do czynienia z racji tego, że z gejspejsem nie jestem zbyt zaprzyjaźniony. Materiał jednak otrzymałem, zapoznałem się i ho ho… Ogólnie rzecz biorąc mamy tu do czynienia z progresywnym metalem. Takim prawdziwie progresywnym, w którym muzycy wiedzą do czego służą ich instrumenty. Muzyka, z jaką się spotkamy na tej płycie jest instrumentalna i można ją umieścić gdzieś na linii Dream Theater – Dixie Dregs, z tym, że bliżej spółki Petrucciego. Mimo to muzyka jest bardzo zróżnicowana, mniej lub bardziej odbiegająca od prog metalu będącego podstawą kompozycji. To raz zahaczy o jakieś elementy fusion, to (jak w 111) zerknie na fińskie Ensiferum, czy zasunie jakimś thrashowym riffem. A do tego mamy… skrzypce. Coś niespotykanego ogólnie w metalu nie mającym przedrostka – symfoniczny. Skrzypce, które bardzo dobrze się komponują w całość muzyki prezentowanej przez ten kwartet. Jedynie średnio mi się podobają momenty, gdy gitara prowadzi jakiś pasażyk a skrzypce są zepchnięte w tło – nie brzmi mi to jakoś. Skrzypce są wybitnie solowym instrumentem i w tle brzmią dobrze dopiero, jak ich jest z 10. No ale, to moje odczucie. Rozumiem, że jak są dwa instrumenty solowe, to trzeba się dzielić linią melodyczną. Co ciekawe, słychać tutaj bas, tak informuję, ponieważ ten instrument jest bardzo ściągany do roli „wypełnienia” niskich rejestrów. Tutaj mamy go dużo, słychać, w „Pięcie Zeusa” nawet poszczycił się walkingową sekcją. Brawo za szerokie horyzonty. Ogólnie ten utwór, razem z Mist są wg mnie najlepsze na płycie. Cały album charakteryzuje się ciekawymi rozwiązaniami, ale tutaj mamy ich najwięcej. Świetna gra skrzypiec, elementy jazzu i przede wszystkim dobrze zarysowana perkusja. Rzecz konieczna przy muzyce, która bawi się rytmem i metrum. Tu się należą słowa pochwały komuś odpowiedzialnemu za produkcję. Mamy dużo elementów, w których fraza trwa powiedzmy 15/8 i perkusja śmiało podkreśla, że tu powinna być jeszcze ósemeczka, a świadomie jej nie ma. Możemy takie coś zauważyć choćby w Mist. Fajnie także wkomponowano niektóre szeroko znane patterny, jak choćby elementy przypominające Dream Theater, Metalicę, Jethro Tull czy… element muzyczny z Doom II.

Częstym problemem u zespołów starających się grać progresywnie i technicznie jest to, że zapominają o tym, że większość słuchaczy jest głupia. Im bardziej technicznie się gra, tym mniej ludzi zahaczy na tym ucho. Tutaj nie ma czegoś takiego, muzyka, mimo, że techniczna i skomplikowana – jest przystępna, co przy debiutującym zespole jest kwestią kluczową. Świetnie wyważono ilość technicznych smaczków i samej muzyki.

Podsumowując – oby więcej takich niespodzianek mnie spotykało. Cieszę się, że ta ziemia jeszcze potrafi wydać na świat ludzi umiejących grać i posiadających dobry gust muzyczny. Wierzę, że spod palców tych kolesi wyjdzie dużo porządnej muzyki. Szczerze im tego życzę. Oby tak dalej!

Dodam, że cały album jest dostępny do ściągnięcia na oficjalnej stronie Myspace zespołu.

ocena: 9/10

Lista utworów

1. Ultrarozpierdalator
2. Inferno
3. 111
4. Pięta Zeusa
5, Mist
6. Battle Royale

Skład

Paweł Mucha – gitary
Tomasz Kowal – gitary basowe
Tomasz Zawadzki – perkusja
Adrian Małek – skrzypce

Powrót do góry