ENTER THE DEATHCORE 2009 – MY AUTUMN, DROWN MY DAY, LET RAVENS COME

Wróciłem i żyję. Znaczy w sumię dzień w którym piszę tą reckę, bardziej egzystuje niż żyje, pełen urazów mego ciała po moshu 😉

Jak powszechnie wiadomo, deathcorem 'jaram się' już od dłuższego czasu i jest jednym z moich ulubionych podgatunków metalu. Dzień w którym dowiedziałem się iż na jednym gigu w stolicy zbierze się kilka najlepszych załóg z Polski w tym klimacie, plus MY AUTUMN z Rosji, był na prawdę szczęśliwym dniem. Zbieranie ekipy, rezerwacja biletów i lecimy!
Dnia 26 marca z Karolem 'the great mikrofalówka' i Szikakiem 'trochę kultury czarnuchu' o godzinie 7:30 wyruszyliśmy pociągiem w stronę Warszawy. Dojechaliśmy, pochodziliśmy po mieście i dotarliśmy do klubu około 18stej, konsumując uprzednio moje ulubione warszawskie piwo Królewskie. Klub świecił pustkami, gdzieś do godziny 19:00 – 19:20, jednak około 140 osób zgromadziło się, by oddać się corowej sieczce tego wieczoru.

Pierwszy na scenie LOSTBONE. Kolesie mieszają HC z metalem i wychodzi takie jakieś coś, co mi ciężko opisać. Muzyka fajna, ale musieliśmy oszczędzać siły na kolejne kapele, więc występ obejrzeliśmy siedząc.

Kolejna kapela na deskach Progresji – poznański FINAL SACRIFICE. Coś niesamowitego! Demko z 09' mam w małym paluszku, osłuchane dziesiątki razy, więc część materiału chłopaków znałem, lecz to co pokazali na koncercie to cuda. CD się nie umywa. Mosh , szał – mało ludzi pod sceną, ale część zgromadzonych zaczęła napierdalać (włącznie z nami) 😀 Mnie osobiście najbardziej rozwalił „I'm the war” z miażdżącym breakdownem, oraz cover Parkway Drive. Spocony, zmęczony po bitwie pod sceną udałem się na krótki odpoczynek, by nabrać sił na DROWN MY DAY.

Twórczość chłopaków znam bardzo dobrze z demka oraz genialnej EP. Moim zdaniem mają przyszłość – nawet jeśli nie w Polsce, to jak najbardziej na Zachodzie. DMD zaprezentowali nam na gigu nowe numery oraz hiciory standardowe jak trza:) Podczas „Whispers”, zainspirowany YouTubową przeróbką, Szikak rzucił dla chłopaków zupkę Vifona, a Karol, wielce dumny z tego aktu, wszedł na scenę, przejął mikrofon i powiedział triumfalnie „Vifon prosto z Suwałk” 😀 Wesoły koncert, mega brutalny moshpit, nieźle obite plecy (ktoś mnie chyba z pięści tam okładał?) Najlepszy występ tego wieczoru.

I czas na gwiazdę Enter the Deathcore – młodziaków z MY AUTUMN. Nauczyliśmy się, ówcześnie obgadując temat na forum LastFM, by w kawałku „Such as you” zrobić miłą niespodziankę dla chłopów i zaśpiewać fragment piosenki, jak to zrobiła publika w Rosji, na filmiku z YT. Jakże świetnie wypadło iż zagrali ten kawałem jako pierwszy 🙂 Kapela, była na prawdę zaskoczona i miło zdziwiona naszymi wokalizami (czyt. „jesteśmy zajebiści”) Panowie zagrali kilka nowych kawałków, kilka z EPki. Koncert zakończyli coverem Despised Icon, co zaskoczyło i ucieszyło publikę. Moshując, chwilami odpoczywając, a czasami wpadając w circle pity, zakończyliśmy wieczór pełen zniszczenia i energii.

Kapela ANGST FOR A MEMORIES, z nieznanych nam powodów, nie zagrała. Szkoda, bo byłem ciekaw ich występu.

Pobity, zmęczony i spocony, wróciłem do domu porannym pociągiem, po bardzo ciekawej nocce w Wawie (hehehe) i zadowolony odpalam sobie po raz kolejny Final Sacrifice, wspominając koncert.

Powrót do góry