MICHAEL ANGELO BATIO „Hands Without Shadows 2: Voices”

MICHAEL ANGELO BATIO „Hands Without Shadows 2: Voices” - okładka
Gatunek: Shred metal
WWW: http://www.angelo.com
Kraj: USA
Czas trwania: 60:16
Dobre utwory: Clapton Is God, EVH, For Jimi: All Along the Watchtower



Sorry, że tak bez wstępu, ale nie wiem co miałbym tutaj napisać w tym wypadku. Opisywana płyta od dawna gości w moim odtwarzaczu, wala się po biurku, czasem i obok niego i nie wiem co mam z nią począć. Michael Angelo Batio jest bardzo specyficznym typem shreddera – przy stylu bazującym przede wszystkim na prędkości jest on coraz bardziej showmanem. Nie można jego dziełom odmówić pewnej oryginalności, charakterystyczności, a i popisówki na 2 i 4 gryfowych (!!!) gitarach też powodują, że morda się uśmiecha. Jest chyba także jedynym gitarzystą, który gra równie dobrze na gitarze praworęcznej jak i na leworęcznej. No ale mniejsza o to. Płyta, która jest przedmiotem recenzji powoduje u mnie tak mieszane uczucia z tego powodu, że to w znacznej mierze covery. Znakomite covery, jednak covery i nie mogę uciec od stwierdzenia, że gro miodności numerów z tej płyty jest zasługą zajebistości kawałków, które zostały scoverowane. Niektóre wyszły znakomicie, jak Laila Claptona, kawałek stworzony ze szlagierów Pantery, czy Van Halen, nawet Symphony of Destruction rudego, mimo, że został dosyć mocno przetworzony. Inne, i tu mam na myśli przede wszystkim kawałek złożony z hitów Mety jest tragiczny – sprowadza się do tego, że riffy są praktycznie niezmienione a Batio dorzuca tu i ówdzie półsekundową solówkę burząc cały pomysł i klimat. Na chwilę odejdziemy od gitar, przejdziemy do wokalu. Tak, wokalu – gdy czytałem zapowiedzi, że większość utworów będzie zawierały wokale pomyślałem, że Batio wyłoży się gorzej niż Hoey na „American Made”, ale posłuchałem i muszę przyznać, że razem nawet to fajnie brzmi. Gorzej – nie potrafię sobie wyobrazić jak miałoby to brzmieć bez tego wokalu. Druga sprawa – reszta instrumentów, bo w tym wypadku można tak to zebrać – po prostu jest, nie sprawia, że chce się cokolwiek o nich napisać. Wszystko, cały koncept jest podporządkowany gitarom i momentami wokalowi. Powróćmy do gitar – Batio jak można usłyszeć ma pewien kompleks na punkcie muzyki klasycznej. Na płycie znajduje się kilka nawiązań do znanych melodii klasycznych i to w najgorzej wybranych momentach. Neoklasyczny pasaż to świetna okazja, żeby pochwalić się swoją prędkością w przebieraniu paluchami po strunach, ale w Claptonie, albo Megadeth? WTF? Aha, na płycie mamy po raz kolejny All Along Watchtower Hendrixa, ale tym razem z wokalem.

Całościowo płytka jest fajna, poza wymienionymi elementami słucha się jej przyjemnie i myślę że będę do niej od czasu do czasu wracał. Styl Batio nie każdemu musi się podobać, ale każdy przyzna, że jest on nieprzeciętnym gitarzystą. Ocenę wystawiam dosyć niską a to z tego względu, że podobają mi się przede wszystkim utwory. Utwory, które zostały napisane i wykonane dawno temu przez kogoś innego. Gdyby oceniać same wrażenia ze słuchania płyty możnaby dodać ze 2 punkty.

ocena: 5/10

Lista utworów

1. Dial in that Frequency
2. Tribute to Dimebag
3. Clapton Is God
4. Metallica Rules
5. EVH
6. Symphony of Destruction
7. For Jimi: All Along the Watchtower
8. Tribute to Randy 2: You Can't Kill Rock And Roll
9. On the Double
10. MAB Forum Shreddathon

Skład

Warren Dunlevy, Jr. – wokale
Michael Angelo Batio – gitary, bas
Joe Babiak – perkusja

Powrót do góry