STEVE MORSE BAND „Out Standing In Their Field”

STEVE MORSE BAND „Out Standing In Their Field” - okładka
Gatunek: Progressive, instrumental, melodic shred
Strona: http://www.stevemorse.com/
Kraj: USA
Czas trwania: 54:05
Dobre utwory: Wszystkie



Na tym panie od jakiegoś czasu zacząłem stawiać krzyżyk. Świetny gitarzysta, który stworzył dwa cudowne zespoły – Dixie Dregs oraz Steve Morse Band od połowy lat 90 zaczął nagrywać coraz bardziej mierne płyty. Ja wiem? Chyba Full Circle można uznać za granicę pomiędzy tym, gdy jeszcze muzyka grana przez Morse'a i spółę była cudna, a tylko ponadprzeciętnością. Ale niespodzianki się zdarzają, i co najważniejsze, wbrew temu co większość mówi – te pozytywne też. Omawiana tutaj płyta uderzyła we mnie jak pocisk, który utknął w przewodzie słuchowym.

Czemu mnie tak zachwyca ta płyta? Ano dlatego, że to powrót do bezkompromisowej radości, którą można znaleźć na kultowych Stressfest, Coast to Coast czy Southern Steel. Płyta bardzo zróżnicowana, przeważnie w średnich tempach jednak zachowująca w każdym swoim calu wesołe emocje, do których Morse przyzwyczaja nas od XX lat. Jak to w shredzie bywa – muzyka jest instrumentalna i opiera się na mniejszym, bądź większym wyeksponowaniu gitary. W tym wypadku jest to „większe” wyeksponowanie, ponieważ kompozycje w dużej mierze są przestrzenne a są momenty, gdy zupełnie zrezygnowano z gitary rytmicznej. Nic dziwnego, skoro na basie pocina LaRue. Wracając do gitary – kto Morse'a słucha przyzna, że jego stylu nie można pomylić z nikim innym. Łączenie technik bluegrassowych z rockiem, maksymalnie melodyjne, często synkopowane pasaże, które sprawiają że morda się z zachwytu otwiera. Odnośnie bluegrassu, to na tej płycie, podobnie jak i na tych z początku lat 90 mamy utwór stylizowany na bluegrass – John Deere Leter. Mamy też inne podobieństwa – najwolniejszej piosence – Unnamed Sources bardzo blisko do łapiącego za serce Eyes of Child ze Stressfest. Na uwagę zasługuje praktycznie każdy utwór z płyty, ponieważ ona jako taka nie ma słabych momentów, więc poza już wymienionymi opiszę jeszcze tylko jeden – Baroque N' Dreams – duet na gitarę klasyczną i bas, który robi kosmiczne wrażenie. Właśnie – bas – śmiem stwierdzić, że bez LaRue nie słyszelibyśmy o Stevie. Ci dwaj goście są tak zgrani i razem tworzą swoją muzykę w taki sposób, że nie wyobrażam sobie w wykonaniu tych utworów przez kogokolwiek innego. Może nie jestem do końca obiektywny, bo Dave to mój osobisty bass-guitar hero, ale wydaje mi się, że nietrudno się przychylić do mojego poglądu. Wystarczy posłuchać ww Baroque N' Dreams, wersji live Rising Power, czy otwierającego płytę Name Dropping z cudowną solówką na basie. Została nam jeszcze perkusja, za którą siedzi gość, który tam siedział odkąd zacząłem słuchać muzyki – Van Romaine. Jest on częścią charakterystycznego soundu SMB więc nie mogę powiedzieć o nim i jego grze na płycie nic innego jak to, że jest zajebiście. Płyta jest dosyć długa, prawie godzina, jednak przelatuje przez głowę momentalnie. Zanim się obejrzymy odtwarzacz nam zamilknie.

Płyta jest genialna, Steve wrócił do swojej mistrzowskiej formy. Prawdziwy must have dla wszystkich maniaków gitarowej muzyki, nie ważne czy rocka, metalu czy jazzu – jeżeli słuchasz muzyki dla muzyki, to nie będziesz zawiedziony tą płytą.

Ehh, za dużo tych pozytywnych ocen ostatnio daję, muszę teraz wybrać jakiegoś gniota…

ocena: 10/10

Lista utworów

1. Name Dropping
2. Brink of the Edge
3. Here and Now and Then
4. Relentless Encroachment
5. John Deere Letter
6. More to the Point
7. Time Junction
8. Unnamed Source
9. Flight of the Osprey
10. Baroque 'N Dreams
11. Rising Power (Live)

Skład

Steve Morse – gitary
Dave LaRue – bas
Van Romaine – perkusja

Powrót do góry