DREAM THEATER „Live Scenes From New York”

Z racji profetycznej okładki album ten został wycofany ze sprzedaży na kilka tygodni niezbędnych do przepakowania. Ekipa pod wezwaniem LaBrie i Petrucci nie zawiodła jednak w całej rozciągłości tego trzy płytowego wydawnictwa. Pierwsza część to odegranie W CAŁOŚCI ubiegłorocznego wyśmienitego koncept albumu „Metropolis”. Na potrzeby show na scenie obok członków Dream Theater pojawia się profesjonalny hipnotyzer oraz nie mniej profesjonalny chór gospel. Dla mnie prywatnie najlepszy fragment koncertu to wykonanie lirycznego „Through Her Eyes”: intro stanowi duet Petrucci (taki gitarzysta) i Mrs. Thomason (wokalistka), potem ów liryczny kawałek, następnie znów solo gitarzysty i mocny akcent na koniec. Gdyby to nie jednak metal, można by rzec – sam miód dla uszu.
A pozostałe dwie płyty zostały wypełnione takim właśnie metalem, do jakiego przyzwyczaił nas dream team począwszy od niezapomnianego albumu „Images & Words” z 1992 r. Muzyka karkołomna, pełna zmiany tempa. Mimo szybkości, mająca swoją melodykę, a często uwodzącą melodię. Muzyka, w której improwizacje i popisy solowe podporządkowane są dyscyplinie rządzącej machiną, jaką bez wątpienia jest LaBrie & Co. Dream Theater to po prostu heavy metal inetelektualny, co obok profesjonalny, przemyślany, dopracowany oznacza również entuzjastyczny oraz pełen pasji.

Sto lat temu jako młody człowiek pełen ideałów żyjąc w siermiężnych czasach PRL o pewnych rzeczach mogłem tylko pomarzyć. Marzenia te były podsycane przez, europejskie, ale również i amerykańskie pisma, w których zamieszczano krytyczne albo i pochwalne relacje z koncertów. O takich wykonawcach jak Vai, Aerosmith, Malmsteen czy Dream Theater mogliśmy co najwyżej poczytać, albo co najwyżej posłuchać w domu. Za zdobycz uznawany był ciekawy koncert na video. (Dla młodziaków – sto lat temu nie było jeszcze DVD.) I proszę, oto marzenia od czasu do czasu się spełniają. Rok temu w Krakowie, dość duże miasto w Polsce, zagrał Dream Theater, a ja nie skrywałem swego szczęścia i satysfakcji z możliwości posłuchania ich live. To był dobry występ, lecz ten zarejestrowany na płycie (Dla młodziaków – ten materiał jest też na DVD.) jest znacznie bogatszy. Obok niekwestionowanej klasy zespołu pozostał i element wspólny na bis Dream Theater gra dwudziestominutowe „Change of Seasons”. I choćby dla tego utworu warto posłuchać DT na żywo.

Hej, drodzy Nowojorczycy! Szczerze wam zazdroszczę, że to z waszego dumnego i wspaniałego miasta pochodzi jedna z najlepszych obecnie kapel na tym całym popieprzonym ostatnio, Bożym Świecie.

www.dreamtheater.net

ocena: 5/5

Powrót do góry