JEEL „As Morning Turns This To Day”

W końcu i duński naród może w pełni święcić dnie death metalowej płodności. Takie zespoły jak: THORIUM, INIQUITY, czy właśnie recenzowany przeze mnie JEEL, potrafią niejednokrotnie wstrzymać w oddech u potencjalnego słuchacza. Oni wiedzą, co w trawie piszczy. Dziś, praktycznie każdy pismak potrafi wymienić te hordy niemal jednym tchem. Płytka została wydana przez słowacką Immortal Souls Production, i fakt ten jest według mnie trafnym posunięciem wytwórni. Ale przecież głównie o muzykę zespołu tu biega. Jak się już gdzieś tam na początku rzekło, JEEL gra i tworzy mocny death metal. Ich sztuka jest płynna, i bardzo zbliżona do pierwotnych form gatunku, z dość wyraźnymi wpływami, masywnego i przytłaczającego doom metalu. Na CD odnajdziecie 12 utworów, ciężkiego jak cholera, i gniotącego z upodobaniem nasze ośrodki słuchowe grania. Czas trwania krążka bliski jest 50 minutom. Rozmiarami czasowymi jest również ciekawie, czyż nie?!
Ja na waszym miejscu skąpiłbym jak tylko się da, aby tę płytkę sobie zakupić. Twórczość Duńczyków jest pełna muzycznych zawijasów, i niuansów twórczych. Słuchając ich materiału można spodziewać się praktycznie wszystkiego, oczywiście w ramach gatunku. Często ich utwory nabierają innego obrotu sprawy niż byśmy sobie to wyobrażali. Zespół lubuje się raczej w średnich tempach mozolnie ciągnącymi się zwolnieniami. To jest piękne. Choć potrafią oni również przyspieszyć jak na przykład w utworze „Dark Walls”, jednak nie są one długotrwałe. Moimi osobistymi faworytami z tego krążka są „Release Madness” oraz „Evilution”. Z której by jednak strony nie patrzeć, to i tak materiał ten jest arcy ciekawy. Sama muzyka jest dobrze wyprodukowana. Między utworami są prawie niewidoczne, sprytne przejścia, które tworzą z całej dwunastki, jeden wielki utwór. Wielki, idealny blok dźwiękowy. A do tego jeszcze potężna ściana dźwięku. Lepiej żebyście nigdy pod taki blok nie wpadli – skutki mogą być opłakane. Żeby wam bardziej przybliżyć twórczość kapeli, przytoczę tutaj legendarny już ASPHYX i ich „Last They He Earth” oraz debiut „Asphyx”. Ale pamiętajcie, że JEEL nie jest marną kopią, ani też bardzo adekwatnym zespołem do takiego porównania. Myślę, iż Duńczycy starają się odnaleźć własną drogę, swój własny styl, i bardzo szybko wcielają to w życie. Myśl, że muzyka zespołu ma szczególny charakter, choć sprawia też lekkie wrażenie już dość znanej. Jedno jest pewne. Jeszcze nie raz dane wam będzie usłyszeć o nich, choćby na łamach naszego szmatławca.

C/O Juraj Harin
Brezova 9
03401 Ruzomberok
Slovakia

Powrót do góry