NECROFLESH „Promo”

No dejebali Włosi tym razem. Aż serducho mało nie wyskoczy, kiedy słyszy się takie symfonie siejące śmierć i zniszczenie. Na kasecie znalazły się trzy – tylko – jak na promo przystało kompozycje. Zespół kontynuuje dzieło, które zaczął już tak dawno, ale tylko pod względem czysto muzycznym, a właściwie pod względem stylu, w jakim się obraca.

NECROFLESH still gra brutal death metal, jeszcze bardziej brutalny, bardziej bluźnierczy i chory, niż to, co mogliście usłyszeć, a co wyszło spod rąk tych pomazańców. Jak tylko otrzymałem tę taśmę, i gdy tylko znalazła się ona w moim porzeraczu, pomyślałem sobie, iż ktoś robi sobie jaja, i pod nazwą NECROFLESH podesłał mi dokonania innego zespołu. Ale adresik się zgadzał, skład kapeli też, no wszycho w porządku. To ciągle był ten sam zespół, ale jakże jednocześnie inny. To tak jakby poczwarka przeistoczyła się dorosłą postać owada, drapierzcę, urodzonego mordercę. To niesamowite, jak wielki progres towarzyszy temu wydawnictwu. Znikł gdzieś bezpowrotnie, ten zalatujący starymi, ale dobrymi czasami lat 90-tych sound. Teraz muzyka zespołu brzmi o wiele dojrzalej i świeżej. Brzmienie utworów zespołu jest teraz bardziej klarowne, czystsze, bardziej przejrzyste, i choć nie zdołowane, to jednak powala i kopie w łeb. W kwestii technik, instrumentaliści są nieporównywalnie lepszymi muzykami. Technika stoi na wysokim poziomie. Każdy element w utworze jest dopracowany, wszystko jest dopieszczone tak jak by tylko można sobie było życzyć.

Sztuka Włochów jakby się trochę zamerykanizowała. Szczególnie przypomina mi ona dokonania brutali z Florydy. Zachowali oni jednak pewne elementy z europejskiego stylu gry. Co może okazać się miłe, to czasami odczuwam nawet lekkie inspiracje chlubą ziem polskich, VADER'em, a to z kolei za sprawą pałkera zespołu, który wystukuje naprawdę szybkie tempa, i karkołomne przejścia. Reszta instrumentów też nie pozostaje nikomu nic dłużna. Gitary miejscami stanowią potężnych rozmiarów mur, trudny do przebycia dla zwykłego śmiertelnika. Do tego jeszcze wokal krzykacza zespołu. Ciężki, grobowy, lecz również dość przejrzysty. Jednak nie mylcie tego z czystym śpiewem, bo będziecie zawiedzeni. Brutal jak się patrzy. Nie myślcie, że materiał ten to przygoda tylko i wyłącznie na jednorazowe przesłuchanie. Gówno!!! Mój biedny odtwarzacz aż się zagrzał od tego ciągłego przewijania do początku. Perwersyjnie, non stop do początku i play. Z mego pyska toczyła się biała i gęsta piana. Więcej, więcej!!! Jeżeli zespół będzie ewaluował w takim tempie i z takim skutkiem, czyli z materiału coraz lepiej, to wkrótce może się okazać, że szykuje nam się kolejny zespół warty zachodu, i waszych pieniędzy. NECROFLESH dzisiaj bardzo mile zaskakuje, a ich muzyka zadowoli najbardziej wybrednych brutali. Żaden rzeźnik nie zawiedzie się na ich muzyce. Nie chciałbym się powtarzać, ale adres znajdziecie pod spodem. Więc długopisy w ręce i ognia.

C/o Max Fragale
Via Leonardo Da Vinci 2
21045 Gazzada (Varese)
Italy

Powrót do góry