VIRGIN STEELE „The Marriage Of Heaven And Hell”

VIRGIN STEELE „The Marriage Of Heaven And Hell” - okładka


Do pierwszej części „Małżeństwa” mam szczególny sentyment, bo to właśnie od niej zaczęła się moja miłość do Dziewiczej Stali. Choć zespół nagra(ł) albumy lepsze to i tak ten będzie u mnie jednym z najważniejszych.

Klamrą spinającą cały album jest tytułowy temat „The Marriage Of Heaven And Hell”. Trudno go opisać słowami, po prostu trzeba go posłuchać. Dopiero wtedy można docenić jego piękno. Po raz pierwszy pojawia się w „I Will Come For You”. Drugi raz pojawia się w ostatnim na płycie, instrumentalnym, tytułowym kawałku. Delikatna orkiestracja, gitara Edwarda i główny motyw brzmią wspaniale. Jeśli chodzi o instrumentale, to ten kawałek jest u mnie w czołówce. W „I Will Come For You” po kilku minutach ciężkiej jazdy zmienia się klimat i DeFeis zaczyna śpiewać swoim „anielskim” głosem właśnie do tematu „Małżeństwa”. Kulminacją kawałka jest końcowy fragment. Świetny podkład i do tego Dave śpiewający swoim nieziemskim wokalem.

Wszystkie utwory są połączone ze sobą pewnym konceptem. Zapraszam na strony Virgin Steele, gdzie zależności między utworami są wyjaśnione. Nie jest to jednak koncept bardzo wyraźny. Z początku może się wydawać, że płyta jest po prostu zbiorem Heavy Metalowych kawałków. Jednak tak nie jest. Szczególnie widoczne jest to, gdy porównamy „Marriage…Part I” z „dwójką”. Wtedy dokładnie widać wszystkie kontynuacje i nawiązania.

Album jest zróżnicowany. Mamy tu surowe gitarowe killery, bardziej epickie kompozycje, dwa instrumentale i ballady. Niezależnie jednak od utworu klimat pozostaje ten sam. Płyta trzyma równy poziom z kilkoma wyskokami w górę. Dla ludzi nie znających twórczości Steele, myślących, że ich wszystkie płyty brzmią jak „Invictus” i rzucających nieprzemyślane stwierdzenia, że Steele jest kopią Manowar, ten album może być zaskoczeniem. Choć niektórzy chyba się nigdy nie przekonają…

Koniecznie zainteresujcie się cyklem „Marriage…”, chociażby dlatego, by zobaczyć jak różnorodny Virgin Steele potrafi być. By the Gods!!!

Powrót do góry