W.A.S.P. „Inside the Electric Circus”

W.A.S.P. „Inside the Electric Circus” - okładka


Jakoś zawsze WASP był dla mnie kapelą, która szczególnie silnie kojarzyła mi się z The Who. Jest coś w wokalu, czy może raczej w używanych przez Blackie Lawlessa słowach, coś w sposobie gry na gitarze Chrisa Holmesa, coś takiego leży w grze sekcji Steve'a Rileya i Johnnyego Roda – co moje myśli kieruje ku właśnie temu brytyjskiemu kwartetowi. Na pewnej płycie oddali nawet swój hołd Anglikom rejestrując „The Real Me” – bardzo udanie zresztą.
Nie wiem, czemu zawodowi krytycy od zawsze wieszali psy na tej rock'n'rollowej kapeli. Ale kto tam ich zrozumie? Jarają się jakimiś np. Canned Heat, które gra banały, a kompania Blackiego wyraźnie im nie w smak i służy za materiał do przytyków o coś tam. Dla mnie każda płyta WASP to odjazd, podobnie zresztą jak dla większości normalnych ludzi. Tylko tu znaleźć można niemal biseksualny, rozpaczliwy krzyk serca wokalisty, rozrywający umysł, gdy w tym czasie reszta po prostu jedzie do przodu, do przodu…

Pewne skojarzenia możecie mieć słuchając tej płyty z np. czymś takim, co kiedyś istniało – Cinderellą. To jest mniej więcej podobny rock'n'rollowy tapir na włoscach, podobne mistrzostwo świata w rock'n'rollowym blichtrze i albo się lubi takie ciężko-słodkie granie, albo nie. Ja na takiej muzyczce przez dłuższy czas się wychowywałem odstawiwszy matczyną pierś… I spijałem słowa, chłonąłem riffy… Można się zakochać w takim graniu. A poza tym ja nie znam tak naprawdę takiej drugiej kapeli na świecie, która właśnie w ten sposób uprawiałaby swoją działkę rock'n'rollowego poletka. Ileż tu jest melodii, ileż patosu, a ileż płaczu i rockowej zadry…

No właśnie przy tego typu kapelach trudno jest określić styl. Heavy'n'roll? Rock'n'metal? Bo porównajcie sobie np. takie Bon Jovi – tu łatwo jest wskazać bluesowe wpływy – w efekcie wyszła jakaś komercyjna, plastikowa kupa. A w przypadku WASP to jest takie przyciążone granie zaczerpnięte po części z Deep Purple ( w kilku momentach gitarzysta grając na flangu niemal udanie naśladuje brzmienie organów Hammonda), a po części amerykańskiej szkoły tzw. pudel metalu. W efekcie wyszło dzieło dzikie, dzikie… Jak powstało? Oddaję głos samemu Blackiem: „This is what happens when you consume massive amounts of drugs and alcohol”…

Lista utworów

The Big Welcome
Inside The Electric Circus
I Don't Need No Doctor
9.5.-N.A.S.T.Y.
Restless Gypsy
Shoot From The Hip
I'm Alive
Easy Living
Sweet Cheetah
Mantronic
King Of Sodom And Gomorrah
The Rock Rolls On

Powrót do góry