PARADISE LOST „Paradise Lost”

PARADISE LOST „Paradise Lost” - okładka
Muzyka: no, ten, Paradise Lost…
Strona: http://www.paradiselost.co.uk/
Dobre utwory: Grey, Shine



Wreszcie można stwierdzić, że Paradise Lost po kilku latach błąkania się po zaułkach mariażu metalu (klimatycznego, gotyckiego, czy jak go tam zwał) z Depeche Mode powrócili na właściwy tor. Co prawda próby czynili już od albumu Believe In Nothing, lecz był on – jak i następny, Symbol Of Life – średnio udanym przyczynkiem do nawrotu ku brzmieniom, za które większość fanów PL tak ich uwielbia, czyli albumów Icon i Draconian Times, dwóch absolutnie najjaśniejszych punktów kariery Anglików. Za sprawą krążka Paradise Lost, który wyraźnie nawiązuje zarówno do powyższych płyt, jak i do One Second jestem w stanie spojrzeć na nich pozytywnym okiem po dwóch poprzednich albumach, które kompletnie nie utrafiły w mój gust. Fakt, że niniejszy też nie chwycił za pierwszym razem. A jednak wreszcie dotarł i chociaż nie jest to z pewnością to samo, ten sam klimat, to samo granie, co dziesięć, dwanaście lat temu, słucha się nieźle. Po pewnym czasie przestają nawet razić dosłowne i nieco zbyt nachalne odwołania do Icon czy One Second, które przewijają się nieubłaganie przez cały album. Jest wreszcie dużo konkretnie, mocno, mroczno brzmiących gitar, jest dudniąca sekcja. I czuć, że dobrze im ten nawrót zrobił, że bawi ich to, co grają. Bardzo dobrze, bo daje to nadzieję, że PL wreszcie zawrócili ze ślepej uliczki naśladownictwa i nauczyli się czerpać z dorobku swoich mistrzów tak, by nie zostać posądzonym o bałwochwalcze, natrętne zrzynanie, chociaż promujący płytę Forever After, bodaj jeden z najsłabszych kawałków, zdaje się temu przeczyć. Paradise Lost pozwala przypuszczać, że dalej będzie lepiej, nie gorzej. Zapraszam do słuchania.

ocena: 7/10

Powrót do góry