METAL INVADERS – Wywiad z zespołem

Wywiad został zrobiony podczas Metalowych Zaduszek w Rudzie Śląskiej, na której miałem okazję posłuchać zespołu, a po występie muzycy znaleźli chwilę by porozmawiać o różnych sprawach związanych z METAL INVADERS.

Przedstawcie się i powiedzcie kto na czym gra.

(Michał) Michał – gitara.

(Mariusz) Mariusz – gitara.

(Przemek) Przemek – bas.

(Kasia) Kasia – wokal.

(Kamil) Kamil – perkusja.

Od jak dawna istniejecie?

Michał: Zespół został założony w lutym 2002 roku.

Czy odnotowaliście jakieś zmiany w składzie?

Michał: Tak, zmiany były spore. Oto stoją przed tobą: czwarty basista, trzeci perkusista, trzeci wokalista – a nawet wokalistka, oraz trzeci gitarzysta. Tylko ja zostałem z tego pierwszego line-up.

A jakie były powody tych roszad? Ludzie się nie sprawdzali, czy nie mieli czasu na granie, a może byli wyrzucani?

Michał : W kilku przypadkach były to powody braku czasu, problemy osobiste i nie dogadanie się w kwestii muzycznej. W jednym przypadku było to wyrzucenie z zespołu, ale tylko dlatego, że gość w żywe oczy nas olewał. Z niektórymi dalej jesteśmy w przyjacielskich stosunkach i jak się spotkamy przy piwku to trudno nas wyciągnąć z knajpy.

Słyszałem, że nagraliście dotąd 2 demówki. Jakie były losy tej pierwszej?

Michał: Pierwsze demo nagraliśmy na potrzeby organizowania koncertów. Chcieliśmy mieć materiał, z którym możemy podejść do właściciela lokalu, czy organizatora imprezy, żeby mógł sobie posłuchać, czym się paramy. Nie była nigdzie wydana, gdyż służyła typowo do powyższego celu.

Jakie plany macie w stosunku do tej drugiej? Pragniecie puścić to gdzieś dalej?

Michał: W tej chwili jesteśmy w trakcie wydawania jej własnymi środkami. Chcemy pewną ilość kopii rozesłać w różne kąty, ale nie do końca jeszcze wiemy w tym momencie gdzie i komu.

Rozumiem. Czy jesteście zadowoleni z osiągniętego na niej brzmienia? Czy są rzeczy, które byście chcieli na niej zmienić?

Michał: Oczywiście, myślę, że np. brzmienie mogłoby być na niej lepsze, ale po pierwsze jesteśmy przede wszystkim załogą koncertową, a po drugie studio było takie, na jakie było nas stać. Ale wiele osób mówi, że to właśnie jest w niej fajne, że brzmi szczerze, bez przekłamań studyjnych. Uważam, że udało nam się zrealizować to, na czym nam zależało najbardziej.

Jakie były wasze drogi do gatunku, który uprawiacie. Jaki wpływ mogła mieć na to słuchana muzyka?

Kamil: Moje drogi do muzyki heavy metalowej wiodły przez bluesa i rocka. Zwłaszcza pomocne mi było wałkowanie ćwiczeń perkusyjnych do wolnych rytmów bluesowych. Praca nad nimi wyrobiła we mnie odpowiednią precyzję. Wolne rytmy można rozbudować a potem grać coraz szybciej. Dzięki takim ćwiczeniom można skutecznie nauczyć się równo grać. Grając od początku tylko szybką muzykę, człowiek nie jest w stanie zagrać wolno tak, jak by się chciało. Tak więc w moim przypadku toczyło się to przez bluesa do heavy metalu.

Kasia: Ja zaczynałam swoją karierę muzyczną odkąd skończyłam trzeci rok życia i generalnie cały czas sobie śpiewałam, śpiewam i śpiewać będę. Nie widzę innej możliwości. Okoliczności w jakich doszłam do METAL INVADERS były cokolwiek ekstremalne, ponieważ pewnego dnia poszłam z koleżanką do pubu. W trakcie rozmowy z pewnym człowiekiem, koleżanka usłyszała, że zespół jest bez wokalisty i zaczęła mnie reklamować, że ja fajnie śpiewam. No więc wyszliśmy z tym młodym człowiekiem na ulicę i zaczęłam śpiewać na jego prośbę pomiędzy przechodzącymi wokół ludźmi mijającymi nas. Jak się okazało, był to ówczesny basista zespołu, który stwierdził na pełnym luzie, że dobrze śpiewam i zaprosił mnie od razu po tym ulicznym występie na próbę (śmiechy).

A dlaczego zdecydowałaś się akurat na zespół, który gra ciężką, agresywną muzykę?

Kasia: W moim domu ciężkiego rocka i metalu słuchała starsza siostra, choć może nie tak dużo jak ja obecnie, więc nie było to dla mnie zupełną nowością. Ale w moim przypadku podobnie jak u Kamila wcześniejszym etapem wtajemniczenia był blues, którego słuchałam bardzo dużo, i z którego sporo czerpię – mam nadzieję, że to słychać na koncertach i na płycie.

Mariusz: To, czego słucham, a co ma pewnie wpływ na to, jak gram, to stary rock'n'roll, taki naprawdę dobry. Oczywiście potem był i heavy metal i klimaty podchodzące pod death metal nawet. Ogólnie nie ograniczam się i za wyjątkiem disco polo i Mandaryny słucham raczej wszystkiego. Myślę, że do takich najwyraźniejszych inspiracji zaliczyłbym IRON MAIDEN, JOE SATRIANI, HELLOWEEN, RAMONES, LED ZEPPELIN, BLACK SABBATH…

A METALLIKI nie lubicie?

Mariusz: Metallikę oczywiście lubię, ale tę starą z pierwszych płyt. W tej chwili mało jest kapel, które grają czysty heavy metal. Jednak w większości przypadków znaleźć można domieszki. Domieszki w Metallice nowej nie interesują mnie aż tak bardzo. Podobnie jak piżdżące gitary w nu-metalu.

Kasia: Ja myślę, że heavy metal jest tym gatunkiem, po którym poruszamy się w zespole wszyscy, bo ja na przykład lubię słuchać nu-metalu, ale my jako zespół pozostajemy przy swojej konwencji.

Czy macie w takim razie coś takiego jak kapelowa szuflada, w której musi zmieścić się muzyka METAL INVADERS, ma być odtąd dotąd, albo się nie mieści i wypada?

Kamil: Nie, raczej nie chodzi o zamykanie się w szufladzie, a bardziej o to, że gramy taką muzykę, jaka nam się podoba, a do tego zalicza się i stary rock'n'roll, i punk, hard i heavy.

Kasia: Musicie kiedyś przyjść na nasz koncert, kiedy będziemy wykonywać piosenkę popową Bony Taylor, która w naszym heavy metalowym wykonaniu brzmi zupełnie inaczej. Myślę, że jesteśmy zespołem, który potrafi nadać w naturalny sposób brzmienie heavy także kompozycjom z zupełnie innych gatunków.

Mariusz: A jak chcecie to możemy zrobić dla was dubbing do filmu pornograficznego (śmiechy). Ja bym chciał za to pieniądze dostać… (śmiechy)

[iright:metal_invaders02.JPG] (Zwracam się do basisty) Widzę, że ty raczej się nie odzywasz. Opowiesz nam, jak to się zaczęło u Ciebie? Szedłeś sobie ulicą i nagle spadła ci na głowę kaseta Metalliki, i wtedy… (śmiech)

Przemek: Nie. U mnie się dziwnie zaczęło. Byłem na Moście…. (śmiechy)

MOST, czyli Młodzieżowa Organizacja Sadystyczno-Terrorystyczna…

Przemek: Dokładnie. Pewien gość grał na gitarze, i bardzo mi się to spodobało. Tak więc zacząłem grać na gitarze, ćwiczyć przez 5 lat, ale od niedawna, bo od 3 tygodni przesiadłem się w METAL INVADERS na bas.

Ano właśnie, gdzie wcześniej grałeś, nie wszyscy jeszcze to wiedzą…

Przemek: Grałem wcześniej przez rok w zespole Commited To Life z Czeladzi. Ale po podjęciu decyzji o dołączeniu do METAL INVADERS musiałem przerzucić się z gitarki na bas, ponieważ taki był tu akurat wakat. I myślę, że małymi krokami wszystko będzie bardzo dobrze.

Dziś zagraliście m.in. kawałek METALLIKI. Czy był to zespół, od którego zaczynaliście kiedyś?

Michał: W moim przypadku był to raczej Chuck Berry… „Johnny B. Good”, „Beethoven”… Początkowo szedłem w stronę MOTORHEAD.

A kto wpadł na pomysł, żeby zagrać dziś utwór RAMONES?

Michał: Ja, ponieważ od zawsze lubiłem rock'n'rolla, MOTORHEAD, AC/DC, RAMONES… na tym się wychowywałem.

Przemek: A ja zaczynałem od Nirvany i tak się to dalej potoczyło…

Mariusz: dobry polski rock i blues, potem dopiero przyszła, METALLICA i DEATH.

Kasia: A u mnie faktycznie taką pierwszą kapelą była METALLICA, a potem zaczęłam dostrzegać inne gatunki.

To powiedzcie tak w dwóch słowach, dlaczego dziś wybraliście te 4 covery? Miał być to specjalny rodzaj hołdu dla zmarłych artystów z różnych gatunków rocka i metalu?

Michał: Helloween zagraliśmy dlatego, że bardzo lubimy wszyscy ich zespół. Ten kawałek już kiedyś graliśmy na koncertach (dawno, dawno temu…) więc nie było żadnego problemu. Następnie Metallica, pierwsze jej płyty chyba każdy lubi, niektórzy od tych kawałków zaczynali swoją przygodę z Metalem. Clif Burton „Thin Lizzy” oczywiście Phill Cynot „Whiskey in the Jar” to mówi samo za siebie, uwielbiamy ten kawałek. Oraz RAMONES!!!!! Najbardziej rock’n’rollowy zespół świata. Kochamy tę kapele, ale niestety jak wiecie zespół już nie istnieje, bo prawie wszyscy odeszli już na tamten świat.

A czy zgadzacie się z powiedzeniem, że Zagłębie i Śląsk to kolebka metalu w Polsce?

Michał: Myślę, że jak najbardziej tak.

Kasia: Ja kiedyś słyszałam coś, z czym zasadniczo się zgadzam, że Śląsk sam w sobie jest w ogóle kolebką artystów. Myślę, że ludzie stąd mają bardzo duży potencjał.

No właśnie, a gdzie to się w takim razie wszystko gubi?

Michał: Nie ma na Śląsku zbyt dużych możliwości, żeby zagrać, żeby się pokazać i zaistnieć. Wydawca tylko patrzy na zespoły, które już są na topie, i na kasę, a nikt nie chce pomagać zespołom takim jak my, którzy oferują swoją niezłomność. Do tego dochodzą problemy z transportem, ze sprzętem, wiesz takie prozaiczne sprawy, które nie pozwalają grać dużo po kraju. To są problemy niby nie takie ważne dla innych, ale dla nas istotne. Od jakiegoś czasu pomaga nam Piotrek, który został naszym managerem, i dzięki temu mamy nadzieję odetchnąć trochę od problemów natury logistycznej.

Kasia: Na rynku są w tej chwili określone zainteresowania muzyczne, a muzyka metalowa, a zwłaszcza heavy metalowa nigdy w Polsce nie zyskała statusu muzyki komercyjnej, a żeby nie być gołosłownym, to w zasadzie jedyne tutaj radio, które zdawałoby się, powinno puszczać muzykę hard'n'heavy, czyli Antyradio, w przeciągu ostatniego miesiąca aż raz puścili IRON MAIDEN.

Czy znając te uwarunkowania, będąc świadomym realiów, można postawić tezę, że wasz wybór, aby grać w Polsce heavy metal oznacza, że… nie chcecie zrobić kariery?

Michał: Nasz wybór wynika przede wszystkim z tego, co nam się w muzyce podoba, a cała reszta jest drugorzędna.

A co to jest kariera waszym zdaniem?

Michał: Kariera dla mnie opiera się na sławie, na wybiciu się. Pewnie też oznacza to po prostu życie z wykonywania tego, co najbardziej kochasz. Tak mi się wydaje. Mieć z tego i przyjemność i środki do życia. Być może kosztem artystycznej niezależności. Ale na pewno nie wygląda to w ten sposób, że przychodzę zjebany z roboty i myślę, „o kurwa, trzeba jeszcze na koncert pojechać”, tylko po koncercie dostaję na chleb i tyle. Na pewno nie podejmę ryzyka, żeby pieprznąć wszystkim i szukać szczęścia jako muzyk, ponieważ za dużo mnie tu trzyma. Tu mam rodzinę.

Kasia: Jesteśmy w Polsce, jesteśmy Polakami, dlatego chcielibyśmy zostać tutaj. Pewnie, że chcielibyśmy zostać zauważeni także na innych rynkach i z większym lub mniejszym skutkiem nasz manager wysyła płyty do zagranicznych promotorów, ale ile z tego wyjdzie, to tyle będzie. Przede wszystkim chcemy grać tutaj, chcemy zostać kapelą rozpoznawalną tutaj na Śląsku, potem przyjdzie czas na Polskę, a następnie nadejdzie metalowa inwazja na cały świat… (śmiechy)

A dlaczego w takim razie tak mało u was tekstów po polsku?

Michał: Teksty angielskie pozostały nam jeszcze po starym wokaliście. Postanowiliśmy je wykorzystać, gdyż jest to kawałek historii zespołu. Kasia miała za zadanie podejść do nich po swojemu, tj. miała nauczyć się ich śpiewać, ale z wykorzystaniem swoich uwarunkowań wokalnych. Przyszły materiał, który będziemy w przyszłości nagrywać, planujemy podzielić pół na pół, czyli 5 utworów z angielskimi i 5 z polskimi tekstami.

Kasia: Nie chcemy się w tym zamknąć. Jako wokalistka mogę potwierdzić, że język polski w metalu strasznie brzmi, bardzo często zbytnio trzeszczy, a angielski jest tu akurat wskaźnikiem płynności.

Czy mieliście może jakieś problemy z racji tego, że nosicie długie włosy, a tu wbija się jakaś ekipa inaczej ubrana?

Michał: Na razie przynajmniej nie. I chcielibyśmy tego uniknąć.

Kasia: W takich sytuacjach śpiewamy, że „to już jest koniec”… (śmiechy)

Mariusz: „Chłopcy radarowy” ewentualnie… (śmiechy)

Kasia: Ja nie chciałabym, żeby przydarzyła się taka sytuacja, zwłaszcza, że jestem kobietą i mogłabym sobie średnio poradzić.

Kamil: Ja na szczęście zazwyczaj siedzę zasłonięty perkusją… (śmiechy)

Kasia: Wiesz, gramy w takich miejscach, że trafiają tam zazwyczaj ludzie zainteresowani tematem, i umiejący czytać, co jest napisane na plakacie. Człowiek, który przychodzi na nasz koncert, płaci za bilet, żeby się dobrze bawić.

[ileft:metal_invaders03.JPG] W jakich ciekawszych miejscach graliście w Polsce?

Michał: Graliśmy w Bielsko-Białej, w Rudzie Śląskiej, w bardzo fajnym pubie Graffitti w Dąbrowie Górniczej, czyli streszczając się głównie Śląsk i okolice. W przyszłym roku Piotrek już nam załatwił wyjazd z koncertem nad morze, i do Łodzi…

A gdzie zagracie w najbliższym czasie?

Najprawdopodobniej będzie to Zamość (18 XI). Chcemy przygotować trochę więcej materiału z nowym basistą. Po Nowym Roku mamy już 3 zaproszenia na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, w trzech różnych miejscach w kraju, więc na pewno będziemy zmuszeni komuś odmówić, ale do wszystkich tych miast postaramy się zawitać w innym terminie.

Michał: Chyba że kupimy sobie do tego czasu pojazd Jedi. (śmiechy)

Ponoć była osoba, która potrafiła być w dwóch miejscach naraz – nazywała się ona Jezus Chrystus (śmiechy). Właśnie, macie może jakieś zapędy okultystyczno-satanistyczne?

(śmiechy) Nie, no co ty….

A czego w zasadzie dotyczą wasze teksty? Atak husarii polskiej, coś z epiki, może ostatnia saga Wikingów?

Kasia: Nasze wcześniejsze teksty były napisane przez mężczyznę i opiewają to, co ten mężczyzna czuje, opisuje np. kobiety, czy sytuacje, w jakich się znajduje mentalnie, a nawet fizycznie. Moje teksty są podporządkowane już bardziej pod pomysły co do muzyki, które zastałam dochodząc do kapeli. Np. mamy taką piosenkę „Night of the Living Dead”. Od początku myśleliśmy sobie, że pasowałaby ona do tego filmu, w związku z czym postanowiłam napisać tekst, który nawiązywałby w jakimś stopniu do tego obrazu.

Michał: Mieliśmy kiedyś taki epizod, że nagraliśmy piosenkę na potrzeby gali bokserskiej, która miała być wykorzystana podczas zawodów w Zawierciu. Chodzi o „Walcz”. Niestety, gala się nie odbyła, a nam pozostał jeden z naszych najbardziej rozpoznawalnych kawałków.

Uważaliśmy to za świetny pomysł, ale niektórzy po prostu za dużo obiecywali.

Dużo mieliście takich sytuacji, że ktoś za dużo obiecywał, a wszystko rozmyło się po kościach?

Michał: To pytanie najchętniej byśmy zostawili bez komentarza. Było kilka takich sytuacji, że ktoś chciał na nas tylko zarobić, a myśmy ostatecznie mieli z tego tylko same problemy. Ale najważniejsze, że tych ludzi już z nami nie ma.

A co z własnego doświadczenia moglibyście doradzić kapelom, które dopiero zaczynają, jak unikać bagiennych sytuacji?

Michał: Obawiam się, że wielu sytuacji nie da się uniknąć, zwłaszcza kiedy ktoś, kto zaczyna grać na scenie, chciałby jak najprędzej coś osiągnąć. Bywa czasem, że przychodzi do niego, rozumiesz, jakiś święty Mikołaj, naobiecuje cuda na patyku, a potem z tego nic nie ma, cisza w eterze i ogólny gnój. METAL INVADERS jeszcze 2 miesiące temu, po takim mydleniu oczu był w takim stanie, że już nam się nic nie chciało, ale udało nam się stopniowo, krok po kroku odbudować kondycję psychiczną i znowu gramy dalej. Wciąż walczymy. Powiedzieliśmy sobie, pierdolić tego typa w dupsko. Czyli nie ufajcie gościom, którzy noszą jajca na plecach.

A dopuszczacie w ogóle taką sytuację, że przyjeżdża sobie wydawca i mówi: „słuchajcie, fajnie gracie, jest super, ale jakbyście tak trochę bardziej nowocześnie”…?

Michał: Ja nie wiem, co miałoby znaczyć heavy metal nowocześnie. Że mamy zagrać na suficie, czy jak? (śmiechy) Wiesz, nikt nam nie może mówić, co mamy robić. To jak NAM będzie się chciało coś zagrać, to tak się zagra. A jeśli ktoś nas za to zjebie, to dostanie parola i tyle. (śmiechy)

Bywało tak, że graliście koncert dla 5 osób na sali?

Michał: A bywało.

I jak się wtedy czujecie?

Michał: I też jest fajnie, bo wiemy, że te pięć osób lubi taką muzykę.

Kasia: Zdarza się, że gramy koncert tylko dla znajomych, i wiemy, że przyszli, bo im się to podoba, że ich to naprawdę interesuje. Nie lekceważymy naszych słuchaczy.

Kamil: Graliśmy też i niejeden koncert przed wypełnioną po brzegi salą, gdzie wszyscy siedzieli jak parasole. Było i tak że po takim koncercie podszedł jeden człowiek powiedzieć, że było zajebiście. Dla nas to też było ważne, że chociaż jeden człowiek to docenił. Dla takich ludzi warto grać. Nawet dla niego samego warto wyjść na scenę i dać z siebie wszystko.

Skoro już padły słowa, że zamierzacie coś w najbliższym czasie nagrać, to może poproszę o bliższe szczegóły.

Michał: W tej chwili kompozycje są w trakcie składania. Bawimy się motywami i choć dużo jest już utworów w zasadzie ustalonych, to pracujemy jeszcze nad nimi. Potem wejdę do studia, nagram gitarę prowadzącą, każdy dostanie kopię nagrania i będzie możliwość wyeliminowania potencjalnych błędów w aranżacjach, poskładamy ostatecznie to wszystko i w przyszłym roku, mam nadzieję jeszcze tej zimy, nagramy nowy materiał w studio.

Z tego wnioskuję, że jesteś motorem napędowym w METAL INVADERS.

Michał: No, chyba tak… (śmiechy)

A kto pisze teraz u was teksty?

Kasia: Ja piszę teksty.

No to jak to jest u was? Reszta przychodzi po prostu poprzygrywać do tańca?

Michał: Nie, nie jest tak, że ja robię całą muzykę i mówię reszcie, co mają zagrać. Jeśli ktoś przychodzi ze swoim pomysłem, to robimy to. Może po prostu w tej chwili przynoszę najwięcej muzyki, ale nie musi przecież być tak stale. Najważniejsze jest, żeby reszcie się to podobało, i żeby muzyka bawiła nas wszystkich. Kto ma lepszy pomysł, tego koncepcję wdrażamy. W zespole pielęgnujemy stosunki wręcz rodzinne. Pomagamy sobie nawet w rozwiązywaniu problemów nie związanych z muzyką, tylko zwyczajnych, życiowych. Wiadomo, że dzięki temu trzymamy się razem i mamy lepszy komfort na próbach, kiedy wiemy, że możemy na siebie liczyć. A jeśli chodzi o muzykę, to słuchamy co ma każdy z nas do powiedzenia, szanujemy swoje zdanie, i staramy się sprawdzić, jeśli w danym momencie takie są, różne pomysły, które wychodzą najlepiej.

Czy z grania stać was na opłacenie sali prób, czy też bywa, że dokładacie do tego?

Michał: W tej chwili mamy urządzoną próbownię u mnie w garażu, tak więc mamy ten komfort, że nie dopłacamy do tego, łatwo nam pogodzić termin próby i jesteśmy na tyle elastyczni, że możemy się często spotykać w pełnym składzie. Garaż ma 70 m2 i to nam w zupełności wystarcza. Tam sobie śpimy, pijemy i gramy – pełna kultura… (śmiechy)

Ostatnie pytanie, czy chcielibyście przekazać coś od siebie światu?

Michał: Przychodźcie na nasze koncerty, i bawcie się razem z nami.


Oficjalna strona zespołu:
http://www.metalinvaders.of.pl/
Kontakt via e-mail:
metal_invaders@interia.pl


Powrót do góry