LENG TCH'E „The Process Of Elimination”

LENG TCH'E „The Process Of Elimination” - okładka
Muzyka: Grindcore
Strona internetowa: http://www.razorgrind.com
Kraj: Belgium
Czas: 33:18 (24 songs)



Na początku wypadałoby przybliżyć kilka informacji dla niewtajemniczonych. Otóż, Leng Tch'e to 4 beligijskich rzeźników, którzy poprzez grindcore dają ujście swojej agresji i frustracji, do których doprowadza ich gnijące społeczeństwo w jakim są zmuszenie się obracać. Zawsze lepsze jest uwalnianie swoich niespożytych zasobów energii właśnie poprzez taki alternatywny sposób jakim jest muzyka, a nie bieganie z pistoletem.

Ale wróćmy do płyty. „The Proces Of Elimination” to 33 minuty totalnej rozwałki, masakry. Krew tryska na wszystkie strony, flaki latają po ścianach ale takie właśnie było zamierzenie Borisa i spółki, które moim zdaniem zostało wykonane brawurowo. „The First Of The Leng Tch'e”, który jest pierwszym utworem jaki napotykamy na swojej pełnej bólu drodze przez agresywne riffy Jana i Gerta, jest dowodem na to, że płyta nawet w najmniejszym stopniu nie wywoła u nas efektu znużenia i tak zwanego zamulenia.

Na dużą uwagę zasługuje tutaj sekcja rytmiczna, która nadaje zabójcze tempo całemu procesowi eliminacji, której efekt możemy posłuchać już chociażby w pierwszych sekundach „Don't Touch My Spandex”. Oczywiście przysłowiowy „rowerek” na werblu nie świadczy od razu o wyśmienitym kunszcie, ale czy od perkusisty Leng Tch'e wymagamy techniki Mike'a Portnoya? Chyba nie.

„Another Hit Single” to utwór, który rzeczywiście może stanowić hit. Co prawda nie ten z pod mainstreamowego znaku, w stylu Paris Hilton, ale swego rodzaju hit, dostępny dla tych wszystkich, którzy lubią totalną destrukcję oraz systematyczny chaos belgijskich butcherów. Rozbujany, pędzący do przodu, pełen dynamizmu i chwytliwości (co może być lekkim zaskoczeniem) riff, to moim zdaniem mocny punkt tego utworu. Co by chwytliwych partii nie było mało, podobną dawkę wpadających w ucho zwolnień i riffów dostajemy w „Glamourgirl Concubine”, który w towarzystwie perkusji tworzy świetny koncertowy numer oraz w „Pimp”, gdzie w pierwszym momencie jego odsłuchu myślałem, że jest to cover jakiegoś hardrockowego bandu. Dlaczego? Posłuchacie sami.

Należy zauważyć, że Leng Tch'e nie ogranicza się tylko do masakrycznego, przepełnionego nie małą werwą grindcore'a, lecz w swojej muzyce stosuje wiele zagrywek death metalowych, wiele zwolnień, zmian tempa, także jak widać płyta jest bardzo przemyślana i interesująca.

Nie było by tego wszystkiego, gdyby nie głęboki, przejmujący, a niekiedy zwierzęcy growl wspomnianego już Borisa. Jego wojaże możemy podziwiać przez całą płytę. Kolega nie należy do tych ludzi, którzy w subtelny i delikatny sposób przedstawiają swoje racje. Możliwości palety barw pana Borisa możemy podziwiać pod koniec pierwszego utworu znajdującego się na płycie. Tylko nie pomylcie tego z bulgocącym, zapchanym zlewem w Waszej łazience.

Generalnie rzecz biorąc płytę przyswaja się bardzo łatwo, co zawdzięczamy trwającym po średnio 2 minuty utworom. Myślę, że tyle czasu wystarczy, aby stopniowo dewastować od środka umysł potencjalnego słuchacza, niezostawiając na nim suchej nitki. Muszę szczerze przyznać, że płyty słucham już któryś raz z kolei i jeszcze mi się nie znudziła. Gwarantuję, że i Wam się nie znudzi.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. The Fist of the Leng Tch'e
2. Don't Touch My Spandex
3. Overkill Bill
4. Another Hit Single
5. Bobby-Joe's Slumber Party
6. Remote Controlled
7. Glamourgirl Concubine
8. Ingest / Dissent
9. Schematic
10. Man's Inhumanity to Man
11. Motorgrinding
12. Fat Camp
13. Icon Resizer
14. Derisive Conscience
15. Patriotic Pleasure
16. The Plastic Motive
17. Testosterone Collar
18. Scene Scenery
19. Clarity Denied
20. Mediocrity Contest
21. P.I.M.P.
22. Reality? TV
23. Alliance of Blockheads
24. Terminal Excess Patient

Skład

Boris – wokal
Peter – gitara elektryczna
Jan – gitara elektryczna
Nicolas – gitara basowa

Jak na razie trwają poszukiwania perkusisty.

Powrót do góry