KRUSHER „Forward”

KRUSHER „Forward” - okładka
Kraj: Polska
Gatunek: thrash/heavy/power metal
Strona zespołu: www.krusher.pl
Dobre utwory: Born to Krush, Nuclear Salvation, Lies, Hell's Angel
Długość albumu: 46:14



Jestem w lekkim szoku. Dlaczego? Nie spodziewałem się, że pierwszy długograj KRUSHER będzie tak dobry. Na moje wrażenia i odczucia złożyło się kilka niezwykle ważnych czynników. Jakież to czynniki? Mianowicie na samym początku wystarczy, że wymienię fantastyczne, mocne, miejscami potężne brzmienie (gary!!), niszczące doły gitar i zaawansowana praca sekcji wbija w ziemie. Nie wiem w którym studiu nagrywali ale efekt na pewno jest warty zainwestowanych pieniędzy. Pierwszy a jakże ważny czynnik wpływający na odbiór zespołu już mogę odchaczyć na plus. Zaczyna się dobrze, a jak będzie dalej….

Dalej jest ciekawie, różnorodnie, miejscami niemal plastycznie i melancholijnie… czy to na pewno jeszcze album zespołu heavy/thrashowego? O dziwo tak. Hermetyczne ramy obu wymienionych gatunków może nie zostały złamane ale na pewno rozszerzone i wzbogacone o elementy które niekoniecznie nadawałyby się do takiego grania. Mimo wszystko, grupa trzyma się sprawdzonych aczkolwiek nie kopiowanych! patentów i młóci aż miło. Wiadomo, raz mocniej, raz szybciej no i przede wszystkim do przodu. W końcu 4/5 zespołu stanowią mężczyźni a Ci przecież muszą się wyszaleć. Jakkolwiek infantylnie by to nie brzmiało, to właśnie płeć brzydka ma tutaj najwięcej do powiedzenia, dlatego też album ma w sobie odpowiednią dawkę mocy.

Jeśli miałbym wybrać najbardziej męską i reprezentatywną kompozycję pewnie wybrałbym Nuclear Salvation który aż rozrywa swoim ciężarem – jak widać zapędy na muzykę ciekawszą i brutalniejszą są… wyraźne! Swoją drogą motyw z koziołka matołka miażdży! Taki króciutki, a jaki przyjazny. Dalej jednak mamy już czystą prawdziwą mocną heavy metalową jazdę. Tak właśnie powinno być, bez zbędnego pitolenia, prosto do przodu. Jako ciekawostkę dodam, że w tym utworze słyszymy MĘSKIE wokale. W twórczości KRUSHER okazuje się, iż męski śpiew jest okazyjny i ma za zadanie urozmaicać kompozycje. Jak wszyscy dobrze wiemy w innych grupach to właśnie kobiecy śpiew ma spełniać takowe zadanie.

No i właśnie dotarłem do sedna recenzji. Ostatnim punktem czy też czynnikiem jak kto woli są wokale. Jak pewnie wszyscy zdąrzyli zauważyć celowo nie wspominałem o (i tu uwaga) wokalistce. Niby to nic nowego, kobieta na froncie ale jednak w Polsce nie jest to czymś często spotykanym. Klaudia Kozień – bo o niej mowa – to bardzo charyzmatyczna, młoda blondwłosa kobieta. Jakkolwiek by jej nie przedstawiać za pomocą słów (mowa o jej wyglądzie oczywiście) nie da się jej tak łatwo opisać. Wygląd zatem odstawmy na bok, i zajmijmy się dźwiękami wydobywającymi się z jej gardła.

Jak zdąrzyłem się domyślić (a nawet i upewnić) nie będę jedynym który pozwoli sobie napisać troche więcej na temat głosu Klaudii. Przejmujący (tak!) i ciepły głos wokalistki niestety nijak ma się do muzyki tworzonej przez męską część zespołu. Ja wiem, to też jest w pewnym stopniu próba łamania konwenansów, to odważny krok stawiać kobiete o takich predyspozycjach na froncie zespołu jednak – niestety – ten zabieg nie wypalił. Nie będę jednak ganił wokalistki za to, że jej głos po prostu nie pasuje do twórczości KRUSHER. Wręcz przeciwnie, cenię sobie jej upór i chwalę ją sobie za to, iż wciąż ma siłę i chce być częścią zespołu. Niemniej jednak należy docenić jej głos – jestem w stanie nawet stwierdzić, że gdyby śpiewała w takich grupach jak LILITH, DELIGHT czy innym gotycko/rockowo/metalowym zespole byłbym w stanie nawet takich grup słuchać. Jak się jednak okazało, wokalistka wybrała inną drogę w swej muzycznej karierze. Może tak na przyszłość śpiewać po prostu bardziej zadziornie?

Na trwającym trochę ponad 45 minut albumie umieszczony został smakowity i znany cover. Mowa oczywiście o starym jak świat utworze Highway to hell – i jeśli ktoś nie wie czyj to utwór niech zaprzestanie słuchać szeroko pojętego rocka i wróci do utworów Kalwi & Remi. Znany wszystkim kawałek został nagrany w taki sposób by uwypuklić wszystkie jego atuty. A więc mamy tutaj do czyniania z niemal namacalnym mocnym brzmieniem, ostro brzmiącymi gitarami… i głosem Klaudii. Starała się jak mogła, spróbowała lecz… jej nie wyszło. Wersja z żeńskimi wokalizami jest przeze mnie traktowana wyłącznie w postaci ciekawostki, i jak na ciekawostkę przystało nie zwracam na nią większej uwagi.

Ogólnie jest dobrze, miejscami bosko i fantastycznie. Brakuje mi takiego grania w Polsce, a KRUSHER mile łechce mnie po uszach. Mam nadzieje, że w przyszłości będzie mi dane zobaczyć ich na żywo. Może to właśnie wtedy przyjdzie mi zmienić zdanie o sympatycznej wokalistce. Póki co jednak się na to nie zanosi. A szkoda, bo w Cieszynie koncertów jak na lekarstwo.

Do następnego!

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. Hell's Angel
2. Midnight Child
3. Lost
4. Lies
5. Highway To Hell
6. Nuclear Salvation
7. Final War
8. The Kingdom Of The False
9. Divine Wind
10. The Beast Within
11. Born To Krush

Skład

Klaudia Kozień – Vocals
Łukasz „Luke„ Macko – lead guitar (Wintermoon (Pol))
Bartosz „Bolus„ Wierzbicki – guitar
Hubert „Gibson„ Betlej – bass
Adam „Fadamas„ Pucykowicz – drums (Wintermoon (Pol))

Powrót do góry