ATREYU „Lead sails paper anchor”

ATREYU „Lead sails paper anchor” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Alternative/punk/metalcore
Strona zespołu: www.atreyurock.com
Dobre utwory: Two become one, Slow Burn
Długość albumu: 40:37



Podobno ATREYU obniżyło loty. Podobno zmienili też styl… możliwe ponieważ nie znam wcześniejszych płyt grupy, dlatego też nie porównam ich z najnowszym dzieckiem Amerykanów.
Za to wiem jedno, jakkolwiek grali wcześniej teraz mają szansę trafić do zdecydowanie szerszego grona odbiorców. Na swoim ostatnim jak do tej pory albumie ATREYU proponuje nam muzykę spajającą w sobie elementy metalcore'a, muzycznej alternatywy oraz melodyjnego punka. A żeby było ciekawiej gdzieniegdzie pojawiają się niemal rapowane wstawki…

Tyle tytułem wstępu. Teraz może trochę dokładniej. Otóż jeśli jeśli oczekiwałeś mocnego metalcore'owego łojenia z miliardem mostków, blastami i ciągłym growlem/krzykiem niestety źle trafiłeś. Właściwie to jeśli nie lubisz lżejszego grania jak IGNITE czy hardcore'owego łojenia spod znaku BLOOD FOR BLOOD to nie masz czego tutaj szukać. Chociaż może… sam nie wiem. Wydaje mi się, że muzycy też nie wiedzą ponieważ potrafią zabrzmieć mocno i świeżo jak na metalcore'a przystało (Becoming the bull), ale dla przeciwwagi pojawiają się utwory jak Falling Down czy Slow Burn które brzmią jak jakiś amerykański punk przyprawiony mocnym krzykiem, paroma mostkami i agresywnym brzmieniem gitar.

To rozmienianie się na drobne wpływa niekorzystnie na opinię wśród fanów jak i zwolenników gatunku. Ciekaw jestem czy to wina Roadrunnera czy samych muzyków, podobno w poprzednim labelu oraz na wcześniejszych albumach było dużo lepiej, mocniej, agresywniej i co najważniejsze ciekawiej. Z tym ostatnim mógłbym polemizować, chociaż czy ja wiem. Słyszałem, że ATREYU to metalcore a otrzymałem album którego nie umiem jednoznacznie sklasyfikować. Nie tego się spodziewałem, aczkolwiek nie uważam, że czas poświęcony na odsłuch Lead sails paper anchor był stracony. Wręcz przeciwnie, jestem przekonany o tym, że do kilku z tych kompozycji będę często wracał.

Hah! A żeby was zaskoczyć powiem,że z chęcią będę powracał do tych numerów które najbardziej odstają od sztywnych ram core'a. Dlaczego? Po co pytać. Odpowiedź jest zabójczo prosta. Mianowicie dlatego, że są inne, ambitniejsze, pełne przebojowości, i jednocześnie są takie bliskie. Dziwnie mi to mówić, ale słuchając ATREYU wolę ich w takiej formie w jakiej znajdują się teraz niż mieliby być kolejnym średnim zespołem metalcore.

Dla tych którzy nie znają zespołu powiem, że na Lead sails paper anchor posłuchać można sporej ilości dobrej melodyjnej muzyki, miejscami agresywnej, ale prawdę mówiąc przekaz ATREYU to żywa i imprezowa muza która z pewnością dobrze sprawdzi się na koncertach. Tych którzy nie lubią krzyku pewnie zadowoli wiadomość, że Alex praktycznie cały czas śpiewa czysto, a refrenami jak zwykle zajmuje się Brandon. Chłop wie jak ułożyć chwytliwy refren (Two Become One!) oraz zagrać ciekawy rytm i w dodatku wykonując te czynności jednocześnie.

Na osobną pochwałę zasługują partie solowe gitarzystów które również wychodzą poza ramy core'a, i bliższe są zwykłemu heavy metalowemu graniu. I oczywiście to jest zajebistą wiadomością. Mam dość technicznych i przebajerowanych solówek. ATREYU serwuje mi luzackie, melodyjne, i zajebiście zagrane solosy których wcale, ale to wcale nie muszą się wstydzić. Moim ulubionym solem jest to z Blow. Zresztą sami posłuchajcie.

ocena: 7,5/10

Lista utworów

01. Doomsday
02. Honor
03. Falling Down
04. Becoming the Bull
05. Slow Burn
06. Two Become One
07. No One Cares
08. Can't Happen Here
09. Lose It
10. Blow
11. Lead Sails (and a Paper Anchor)

Skład

Dan Jacobs gitara prowadząca
Alex Varkatzas śpiew
Brandon Saller śpiew, perkusja
Travis Miguel gitara rytmiczna
Marc McKnight śpiew towarzyszący, bas

Powrót do góry