HARMONY „Chapter II: Aftermath”

HARMONY „Chapter II: Aftermath” - okładka
Kraj: Szwecja
Gatunek: Power/progressive/dark metal
Strona zespołu: http://www.harmonymetal.net/
Dobre utwory: Inner Peace, Don't turn away
Długość albumu: 54:35



Szwedzki power metal to jednak to co tygryski lubią najbardziej. Energiczny, mocny, przebojowy, melodyjny a zarazem wciąż tak metalowy. W porównaniu do Niemieckich kolegów, Szwedzkie zespoły są bynajmniej według mnie… dużo ciekawsze. Wszystkiego jest więcej. Melodii, mocy, życia, i przede wszystkim pomysłów. Szwedzi nie są tak sztampowi jak południowi koledzy i nie opierają swych utworów na utartych schematach jak ciągłe granie na podwójnej stopie w rozpędzonych tempach. Tu liczy się klimat, nastrój, oraz ciężar którego Niemcom zdecydowanie brak.

HARMONY to zespół który istnieje już dobrych kilka lat, i w przeciągu całej swojej kariery dorobili się kilku raczej mniej znanych materiałów, co wcale nie oznacza, że złych. Najnowszy drugi pełny krążek Szwedów to materiał przeznaczony dla wszystkich którzy lubią EVERGREY, EYEFEAR czy nawet RHAPSODY. Mała rozbieżność w stylach (pomimo iż jeden gatunek?) prawda? Być może, ale wpływy wszystkich tych grup w twórczości HARMONY są aż nazbyt wyraźne. Mi osobiście akurat to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, taki stan rzeczy w zupełności mi odpowiada.

Mocne często budzące skojarzenia z wymienionym już EVERGREY riffy świetnie współgrają z pejzażami klawiszy, które na całe szczęście nie odgrywają najważniejszej roli, ale w pełni i inteligentnie budują ciekawe tło dla riffów. Czasem parapety używane są w mniej lub bardziej okazały sposób, ale na całe szczęście muzycy umiejętnie dozują ilości klawiszowego lukru.

Podoba mi się barwa głosu Henrika. Nie za wysoka, ale też nie za niska. Świetnie wyważony głos z tendencjami do wyższego śpiewania. Gdzieniegdzie kolega Henrik śpiewa dużo mocniej, niżej i niemal z thrashową energią, takie malutkie wojaże w stronę Warrela Dane'a z NEVERMORE. Ale szczerze, wolę gdy śpiewa swoim własnym, ciepłym głosem. Bez silenia się na kopiatorstwo, zresztą wcale nie musi tego robić. Jego głos może do unikalnych nie należy, ale świetnie współgra z zawartością muzyczną krążka.

Większość albumu to konkretna metalowa jazda, która rzadko kiedy zwalnia, co w przypadku HARMONY wypada bardzo dobrze. Wolę ich w tych szybkich power metalowych galopadach niż jakiś wolnych smutach. Dla tych którzy lubią nostalgię i przejmujące ballady na Chapter II: Aftermath, również się coś znajdzie. Chociaż balladę mamy aż jedną Silently We Fade, to również wypada przyzwoicie i wręcz klimatycznie. To tylko potwierdza moją tezę, iż Szwedzki wszystko potrafią zagrać z pasją i feelingiem.

Co ciekawe muzycy HARMONY w bardzo ciekawy sposób kreują nostalgiczną przestrzeń która spowija całość albumu. Parapety, riffy, wokale, to wszystko wywołuje ciepłe, ale lekko melancholijne uczucia. Zresztą nie po raz pierwszy, i nie ostatni, przyznam, że to też mi pasuje. Lubuję się w złożonych i dobrze zaaranżowanych utworach które wywierają na mnie określone emocje, a spośród tych jedenastu, co najmniej połowa z nich wybitnie mi pasuje.

Zatem podsumowując Chapter II: Aftermath, to bardzo dobry, konkretny materiał. Jak już wspominałem, fani wyżej wymienionych zespołów powinni być usatysfakcjonowani. Ja jestem, i chętnie sięgnę po poprzednie wydawnictwa. Epka i debiut w Polsce do dostępnych nie należą, ale co tam, jakoś sobie dam radę. Dobrze jest też wrócić do dawnych nawyków, i posłuchać dobrego power. HARMONY z pewnością do takich grup zaliczę.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Prevail 05:14
2. Aftermath 04:36
3. Rain 04:50
4. Don't Turn Away 04:59
5. Kingdom 05:44
6. Silently We Fade 04:41
7. Inner Peace 06:07
8. Weak 04:28
9. I Run 05:25
10. Hollow Faces 03:26
11. End of My Road 05:05

Skład

Henrik Bĺth – Vocals
Markus Sigfridsson – Guitars
Magnus Holmberg – Keyboards
Tobias Enbert – Drums
Kristoffer Gildenlöw (Dial, ex-Pain of Salvation) – Bass

Powrót do góry