MONO „Hymn to the immortal wind”

MONO „Hymn to the immortal wind” - okładka
Kraj: Japonia
Gatunek: Post-rock
Strona zespołu: www.myspace.com/monojp
Dobre utwory: Ashes in the snow
Długość albumu: 67:01



Jeżeli jeszcze w dwudziestym pierwszym wieku, a mówiąc ściślej w pierwszej jego dekadzie, coś może brzmieć klasycznie to właśnie takim zespołem jest MONO. Co prawda, klasyczność grupy nie ma tutaj nic wspólnego z metalem, ale szeroko rozumianym post-rockiem, którego korzeni doszukiwać można się już w kilku ostatnich dekadach wieku ubiegłego. Jak dla mnie to, czy i w jakiej erze powstały te dźwięk,i nie ma kompletnie żadnego znaczenia, po prostu pragnę się nimi delektować.

Rozkosz trwa ponad godzinę. Niczym cudowny, nieskrępowany, namiętny ale subtelny seks z własną kobietą. Dokładnie właśnie tak. Doznania może i inne, ale przyjemność zaiste prawdziwa. Z MONO polecam obchodzić się ostrożnie i delikatnie. To muzyka która oczarowuje i wciąga w swój mroczny, melancholijno depresyjny klimat. Hymn to the immortal wind to album niemalże uczuciowo namacalny. To doskonały soundtrack dla wszystkich melancholików, którzy wprost uwielbiają zatracać się w stonowanych, przejmujących dźwiękach. W tym wypadku ten Japoński (sic!) kwartet wraz ze swoim nowym albumem powinien stanowić dla nich pozycję wprost obowiązkową. Nie ukrywam, że i mi nie obce są takie stany świadomości zatem MONO trafia również i do mnie.

Delikatne, wysublimowane partie całej orkiestry z która współpracuje MONO pobudzają wyobraźnię. To świetne uzupełnienie typowego, post-rockowego grania, które mimo, iż można by rzec oklepane, wciąż wywiera określone, wspaniałe emocje. Minimalistyczne, często wręcz nostalgiczne, niemalże proste i ujmujące kompozycje, którego twórcami są Japończycy musi urzekać. Mała, ale jakże dobrze dobrana orkiestra spełnia całe swe zadanie. Neoklasyczne elementy to świetny ozdobnik, a może i nawet element całości tej post-rockowej układanki. Szczególnie upodobałem sobie pierwszy i według mnie najlepszy utwór Ashes in the snow. Ten trwający niemal dwanaście minut kolos, to podróż do bajkowego świata, do krainy w której aż chce się być i żyć. Genaralnie MONO cechuje świetne rozłożenie partii orkiestry jak i klasycznego rockowego instrumentarium. W ostatecznym rezultacie efekt jest wprost powalający, i ani na moment będąc członkiem zespołu, nie próbowałbym nie posiłkować się udziałem orkiestry. Coś wspaniałego, zwłaszcza smyczki które powodują, iż można się rozpłynąć.Dodamy do tego, że te długie, niekoniecznie złożone, ale i tak bogate w dźwięki kompozycje, to niemalże domena MONO, a ich cudowny, nieskrępowany żadnym złem, instrumentalny przekaz, to balsam na moje często obolałe serce.

Miód.

ocena: 9,5/10

Lista utworów

1. „Ashes in the Snow” 11:46
2. „Burial at Sea” 10:39
3. „Silent Flight, Sleeping Dawn” 6:00
4. „Pure as Snow (Trails of the Winter Storm)” 11:26
5. „Follow the Map” 3:56
6. „The Battle to Heaven” 12:51
7. „Everlasting Light” 10:23

Skład

* Tamaki Kunishi – bass
* Takaakira „Taka” Goto – guitar
* Yoda – guitar
Yasunori Takada – drums

Powrót do góry