UNQUADIUM „Materia Prima”

UNQUADIUM „Materia Prima” - okładka
Gatunek: Melodic Death Metal
Www: http://www.myspace.com/unquadium
Kraj: Polska (Warszawa)
Czas trwania: 40:15



Warszawskie Unquadium – zespół, który jakiś czas temu zachwycił mnie swoimi demami wydał na początku tego roku swój oficjalny debiut. Płytka ujrzała światło dzienne jakoś w lutym i tylko mojemu lenistwu można dziękować, że jest recenzowana dopiero teraz. Ale do rzeczy.

Materia Prima, bo taki nosi tytuł ów album to 9 utworów, z których 3 były wcześniej na demie z 2008 roku. Wynosi to razem nieco ponad 40 minut i muszę powiedzieć, że jest to w sam raz. Unquadium, jak już zdążyło zaprezentować, pokazuje swoją, całkiem ciekawą odsłonę tego, co ludzie zwą melodyjnym death metalem. Czemu ciekawą? Otóż dlatego, że nie podążają utartymi ścieżkami, tylko próbują wyznaczyć swoją drogę, która będzie tylko ich. Oczywiście każda droga, jaką wybiorą będzie wtórna, ponieważ wszyscy wiemy, że wszystko już kiedyś było i w ogóle sztuka dawno temu umarła, jednak widać pewne przebłyski innowacyjności. Co do samej muzyki to porównałbym ją w znacznej większości do stylu, jaki prezentowali Szwedzi z In Flames w połowie lat 90 z przeskokiem do przodu o lat 10. Już tłumaczę – znaczna większość utworów to przyjemny melodic death metal, który wpada w głowę i długo tam siedzi, jednak mamy też nawiązania do nowej fali thrashu (V-Ray) a także, co ciekawe – do nurtu core, które bezprecedensowo osoby komponujące umieściły w utworze Battle. Core jak core, dosyć kontrowersyjna sprawa – mi w zasadzie nie przeszkadza, jednak ortodoksów wokal będzie kłuł w uszy. Co do akompaniamentu – widzę znaczną poprawę jeśli chodzi o gitary – pamiętam jak mnie drażniło zbytnie wysunięcie gitary prowadzącej do przodu. Tutaj naprawiono ten błąd, muzyka jest bardziej zwarta i sprawia wrażenie monolitu. Struktura utworów jest połamana, ale delikatnie – Unquadium przyzwyczaja nas do tego, że utwory są skomplikowane, jednak nie na tyle, by męczyć 'zwykłych' ludzi. Mamy więc zmiany metrum, tempa… tempa właśnie. Zmiany tempa to element, który zwykle mnie cieszy, jednak na Materia Prima muszę się do nich przyczepić. Mianowicie do ich schematyczności – większość utworów gdzieś w 2/3 do 3/4 czasu trwania ma spowolnienie, wyciszenie, wyeksponowaną linię basu, a potem idzie solo, bądź powrót do zwrotki/refrenu. Tak jakby każda piosenka była tworzona wg jednego wzoru. Ale nie jest to jakiś ogromny zarzut, biorąc pod uwagę, że całość płyty jest na bardzo wysokim poziomie.

No i to chyba na tyle. Album ciekawy, sprawiający, że chce się do niego wracać. Takie właśnie powinny być debiuty. Wg mnie słuchacze nie będą zawiedzeni. No i świetnie się przy tym ofni na bg…

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. Wicked Races
2. Forbidden Zone
3. System Distortion
4. Kingdom of Masks and Lies
5. Battle
6. Eclipse
7. Blackened Interiors
8. V-Ray
9. Trust and Die

Skład

Janek Pawłowski – wokal
Robert Wawro – gitara
Ragis – gitara
Ziemowit Klimonda – bas
Janek Englisz – perkusja

Powrót do góry