ARTROSIS „Melange”

ARTROSIS „Melange” - okładka


Czy kapela techno grająca cover Metalliki korzystając z elektroniki, jest już kapelą metalową? Czy kapela metalowa korzystająca z elektroniki, zamiast żywych instrumentów jest jeszcze nadal kapelą metalową? Otóż kapela Artrosis nawet w swych czasach metalicznych nie należała do moich ulubionych. Sorry, ale widziałem w tym tylko mierną kalkę Closterkellera. Toteż obecnie po latach, kiedy sami się wykładają tworząc takie coś jak album „Melange”, to niby mam okazję do użycia sobie na nich. Ale przez litość tego nie zrobię. Stwierdzam tylko, że nie bardzo pochwalam drogę zespołu.

Cechą charakterystyczną tego krążka jest to, że tyle samo rzeczy mnie denerwuje, ile się nawet podoba. Kiedy wam napiszę, że wkurza mnie maniera wokalistki, to będzie to tylko część prawdy, bo w chwilach kiedy kopiuje WIELKĄ GOTYCKĄ MATKĘ Siouxie, chylę czoła. Kiedy napiszę, że gitary są tu chyba tylko z obowiązku, żeby to coś mogło być jeszcze określone chociaż rockiem, bo wiadomo, że jak gitara pierdzi, to dla wielu ludzi jest to już heavy metal… to bywa czasem, że jednak ta gitarka coś podbarwia chwilami. Co? Nudę…

Natomiast, moim zdaniem, rdzeniem metalu i rocka jest specyficzne brzmienie perkusji, żywej perkusji. Jest to działka święta, i podobnie jak nie uważam eksperymentów elektronicznych Oldfielda, Vangelisa, kurcze czy np. Jarre'a za muzykę rockową. W rocku musi być niezbędne instrumentarium perkusja, gitara, bas. Kto tego nie używa – po prostu nie gra rocka, ani metalu. Grać sobie może nawet dobrze, ale nie rozumiem czemu tyle zajebistych kapel rockmetalowych w Polsce nie jest w ogóle wydawanych, a takie coś jak Artrosis tak. Ludzie drodzy, kto to kupuje? Może i faktycznie ktoś to kupuje, ale jeśli tak to czekam kiedy Metal Mind zacznie wydawać muzykę taneczną, dyskotekową, disco polo i zmieni nazwę na Blue Star albo coś w tym stylu.

A teraz o samej płycie. To nie jest zła płyta, aczkolwiek, ja np. nie zamierzam do niej częściej wracać. Nie lubię takiej muzyki i już. Nie muszę przecież. Ale dla fascynatów mieszania elektroniki z ciężkością i mdlejącą wokalistką, to zapewne jest kąsek smakowity. Jedno co mnie zawsze wkurzało przy stosowaniu loopów, to fakt strasznego zeschematyzowania kompozycji, zatracenie dynamiki. Stępienie ostrza. Kawałek może być nawet zagrany w typowym rockowym tempie 120-160, a jednak to nie będzie to. Z konieczności te prawdziwe instrumenty mają uproszczone partie, bo przecież trzeba pokazać światu jakie fajne cyfrowo-keybordowe brzmienia się nagrało.

Lista utworów

1. In A Daze
2. In Low Spirits
3. Was It Meant To Be Like That?
4. Melange
5. Tone Of The Gloom
6. Somewhere Between
7. Stone Infatuated
8. Angemel
9. A Leaden Sky
10. A Yen
11. Impre Sjon (Bonus)

Powrót do góry