TRIVIUM „Ember to Inferno”

TRIVIUM „Ember to Inferno” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Metalcore
Strona zespołu: ww.triviumworld.com
Dobre utwory: Ember to Inferno, Fugue (A revelation)
Długość albumu: 49:32



Pierwszy prawdziwy debiut Amerykańskich metalcore'owców z TRIVIUM przyniósł dawkę nowoczesnej, mocnej a zarazem melodyjnej i przebojowej muzyki. I choć mocna przeważa nad przebojowa, debiut TRIVIUM obfituje w muzykę dojrzałą, ale wciąż nie ukazującą całego potencjału muzyków. Ember to Inferno jest dopiero początkiem, i przyznam, że wiele kapel parających się bardziej z metalizowanym core'm chętnie by taki album chciało nagrać.

Zawartość krążka najlepiej prezentują dwa szybkie i bardzo melodyjne utwory: Ember to inferno – ze wspaniałym solem, wieloma zmianami rytmu, czy też fenomenalnymi growlami Matta. Drugi kawałek Fugue (A revelation) to idealny przykład nowoczesnego thrashowania, niż core'a. Świetne czyste wokale, growle, rozkręcone tempa, perkusyjny impet i charakterystyczne solo, o to właśnie chodzi. Fugue miało być zapowiedzią ewolucji TRIVIUM, a może i nawet prawdziwego i pełnego rozwoju? Wszystko miało się dopiero okazać.

Na Ember to inferno widać pewne niedociągnięcia. Jednym z nich jest wokal Matta który jeszcze nie umie się zdecydować czy drzeć ryja czy śpiewać czysto, proporcje pomiędzy tymi dwoma środkami ekspresji nie są złe, i o dziwo wypadają bardzo przyzwoicie. Siłę swojego gardła miał jednak pokazać na kolejnym dużo lepszym i niemal idealnym albumie Ascendancy gdzie również w czystych jak i brutalnych partiach wspomagać go mieli towarzyszący mu gitarzyści. Na Ember to inferno ten niespełna siedemnastoletni gitarzysta i wokalista pokazał, że w obu rolach sprawdza się co najmniej wyśmienicie.

Siła TRIVIUM tkwi w melodiach i przebojowych refrenach. Niektórych to razi, innych cieszy, a mi po prostu pasuje. Ember to Inferno nie uważam za album wybitny, ale doskonale dostrzegam jego potencjał i drzemiące w nim pokłady energii. Szkoda tylko, że na koncertach rzadko kiedy można usłyszeć coś innego poza Ember to inferno, bądź rarytas w postaci Fugue (A revelation) czy też Requiem. Widać, że zespół niezbyt lubi swoje pierwsze nagrania, a tak na prawdę nie mają się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie ja na ich miejscu poświęcił bym więcej uwagi nagraniom sprzed pięciu laty i pokazał fanom nowe mocniejsze oblicze tych numerów.

Tak się jednak nie stało. I być może już nie stanie. Za to wracając do samego albumu, na „Ember to Inferno TRIVIUM dało metalowy popis w postaci rozbudowanego i opartego na silnym rytmie To burn the eye który przynajmniej według mnie z pewnością byłby koncertowym killerem. Długi, mocny, agresywny, a jednocześnie tak melodyjny numer spokojnie mógłby znaleźć się na dwójce zespołu i z pewnością stał by się prawdziwym hitem. Mocnym punktem całego albumu jak i każdego z poszczególnych utworów jest perkusista zespołu Travis Smith którego rytmika, przyśpieszenia czy wreszcie przejścia potrafią zaskoczyć. Ponownie kolejny z instrumentalistów TRIVIUM dopiero później bo za dwa lata miał pokazać na co go tak na prawdę stać.

Nie jednokrotnie wspominałem o następnym albumie… stety czy niestety muszę to robić ponieważ Ascendancy jest kamieniem milowym jeśli chodzi o metalcore czy też metalcore z wpływami thrashu. A Ember to Inferno jest tylko krokiem do tego by stać się super popularnym a jednocześnie w miarę szanowanym zespołem. Nie przez wszystkich, ale przez wystarczającą ilość ludzi i zespołów aby grać na całym świecie, a i nawet mieć w przyszłości gitary sygnowane swoim własnym nazwiskiem.

Opłacało się prawda?

ocena: 7/10

Lista utworów

1. Inception the Bleeding Skies 00:35
2. Pillars of Serpents 04:35
3. If I Could Collapse the Masses 04:41
4. Fugue (A Revelation) 04:21
5. Requiem 04:53
6. Ember to Inferno 04:11
7. Ashes 00:53
8. To Burn the Eye 07:01
9. Falling to Grey 05:36
10. My Hatred 04:34
11. When All Light Dies 06:23
12. A View of Burning Empires 01:49

Skład

Matt Heafy – Vocals/Guitar
Brent Young – Bass
Travis Smith – Drums

Powrót do góry