VEDONIST „The World of Reversed Decalogue”

VEDONIST „The World of Reversed Decalogue” - okładka
Kraj: Polska
Gatunek: Technical thrash/death metal
Strona zespołu: www.myspace.com/vedonist
Dobre utwory: Apprehensive respect, Dead chimneys monument, Sleeping in flame
Długość albumu: 39:49



O VEDONIST mówi się różnie, przeważnie źle, czego kompletnie nie rozumiem i nie mam zamiaru zrozumieć. Zresztą jeśliby słuchać a raczej czytać internetowych wojów, można by rzec, że przynajmniej połowa połowa rodzimej sceny jest totalnie tandetna i nie ma kompletnie nic do zaoferowania. Ku mojej uciesze muzycy VEDONIST jak i ja, nie mają zamiaru traktować takich ludzi poważnie, i wolą skupić swą uwagę na muzyce niż takich patałachach. Prawda jest taka, że wszyscy Ci którzy wypowiadają się na temat muzyki, warsztatu czy też treści przekazywanych przez daną grupę (i nie mówię tylko o zespole braci Szreder), nie mają jakiegokolwiek pojęcia o opanowaniu któregokolwiek z instrumentów. Szkoda, bo z kumatymi ludźmi zawsze lepiej się dyskutuje. A jak widać malkontentów jest więcej niż tych, którzy faktycznie mogą uzasadnić swoją wypowiedź. Nie mniej jednak, ja swoje zdanie potrafię uzasadnić i mam zamiar tego dowieść.

Techniczny death czy też thrash metal w Polsce jest gatunkiem który… powiedzmy szczerze, nie jest zbyt popularny. Na przestrzeni ostatniej dekady pojawiło się tylko kilka grup które faktycznie parały by się takim o to graniem, i w dodatku robiły to na zadowalającym poziomie. O dziwo, jedna z nich czyli DECAPITATED, zyskała sławę na całym świecie i stała się chlubą naszego skromnego (death metalowego) narodu. Na nieszczęście nas, fanów, tylko im się udało. A szkoda bo potencjał takich zespołów jak SCEPTIC (który niedługo wróci na scenę z Voggiem na pokładzie), czy DEIVOS choćby, jest pokaźny a niezbyt zauważalny przez szerokie metalowe media. O ile na tak zwanej scenie ich obecność, zwłaszcza tego pierwszego była zauważalna, o tyle tego drugiego już zdecydowanie mniej. Gdzieś pomiędzy nimi znalazło się miejsce dla gwiazdorskiego NEVER i jak wszyscy wiemy całkiem zasłużenie. Ci również niedługo powinni uderzyć z nowym masakrującym materiałem, ale póki co skupmy się na tym co proponują nam muzycy z oddalonej ode mnie o kilkaset kilometrów Warszawy.

VEDONIST wbrew wszystkim malkontentom w pełni realizuje się w gatunku jakim jest techniczny metal, i świadomie oraz konsekwentnie prowadzi swoją muzyczną karierę. Niektórzy zarzucają im brak charakteru oraz własnej tożsamości, porównując ich do ludzi którzy tworzą muzykę poprzez układanie dźwiękowych puzzli. Jak dla mnie samo to stwierdzenie jest interesujące, aczkolwiek zdecydowanie mijające się z prawdą. Ku mojej uciesze, u członków VEDONIST upór i konsekwencja działania świetnie idzie w parze z ambicją i warsztatem technicznym. Te cechy idealnie ze sobą współgrają dając nam przemyślany i niezwykle zgrany kolektyw.

The World Of Reversed Decalogue to album poświęcony historii obozów koncentracyjnych w Polsce. Odważny i kontrowersyjny temat jakim jest śmierć ludzka w obozach zagłady jak widać jest wystarczająco dobrym tematem aby pisać o nim teksty. Ten zabieg jakim było wykorzystanie tej tematyki bynajmniej według mnie sprawdził się w 100%. Nie często zdarza mi się wnikać w teksty grup death metalowych, a już na pewno nie tych, które całość tego co chcą przekazać, ukazują w nieludzkich blastach i odhumanizowanych wokalach. VEDONIST i tym razem podeszło do tematu ambitnie, i nieskrępowanie, co zaowocowało moim wgłębieniem się w liryki albumu. A podsumowując, historie opowiadane przez VOMMBATHA wprost idealnie pasują do brutalnej, i intensywnej muzyki Warszawian, tworząc jeden spójny monolit.

Muzycznie zaś The World of Reversed Decalogue to album złożony, intensywny, miejscami progresywny, ale wciąż brutalny, nieokiełznany, i o dziwo chwytliwy. Specyficzne wyczucie melodii jest niemalże znakiem rozpoznawalnym VEDONIST, a fenomenalne i perfekcyjnie finezyjne solówki autorstwa Bunosa to już zastrzeżony znak towarowy he,he. Z albumu na album, z roku na rok Ci goście nie tylko rozwijają się jako muzycy, ale przede wszystkim, rozwijają swój własny zespół wynosząc go na nowe wyżyny brutalnej ekspresji. Kolejny plus.

Nie jestem na tyle zaawansowanym muzykiem by skupiać się na grze gitar, ale jednego jestem pewien o każdej porze dnia i nocy. Tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek sileniu się na pokazanie czego to się nie umie. Technika VEDONIST to nie zgryw i nie zabawa, to poważne i wyczerpujące podejście do tego co się robi i kocha. Partie obu gitarzystów, jak i również selektywnego (wreszcie!) basu wprawiają mnie w pozytywne zaskoczenie. Thrashowa motoryka riffów jak choćby tych z Apprehensive Respect wprost przytłacza. O właśnie, kontynuując temat thrashu w VEDONIST, śmiało stwierdzam, że na TWORD” jest go dużo więcej niż na ATI. Ten techniczny death metal podlany thrashową motoryką oraz specyficzną melodyką wreszcie ma idealnie wyważone proporcje. Chociaż na upartego, mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że mogło go (thrashu) być jeszcze więcej he,he.

Osobnym tematem są partie bębnów. To co odjebał Schroder przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pomijając już intensywne i zajebiście precyzyjne napierdalanie w tempach w granicach 240-250bpm, pomijając blasty, pomijając szaloną pracę stóp, pomijając kosmiczne przejścia, największe wrażenie zrobił na mnie grając świetne mocne rytmy w średnich tempach. Łukasz (Gerhalt) zapewniał mnie, że jego brat zagrał co najmniej bardzo dobre partie, ale wolałem cierpliwie poczekać na promosa, i samemu się przekonać. Było warto czekać tyle czasu na Tword i jednocześnie stwierdzam, że przyjemnie jest posłuchać dobrego pałkera, a jeszcze przyjemniej jest mieć świadomość, że to dopiero drugi pełnowymiarowy album Warszawian i oraz doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko dopiero przed nimi. Jeszcze na moment kontynuując myśl o Schroederze, ciekaw jestem co pokaże mi i wam za 4-5 lat? Oj…

Krótko mówiąc z punktu widzenia mojej osoby, jako muzyka, czyli w tym wypadku perkusisty jestem pod wielkim wrażeniem. Ciekaw jestem jak Schroder wytrzymuje granie tak wyczerpującego materiału przez załóżmy 45-50 minut. Ale co tam, to nie moje zmartwienie he,he. Zresztą niedługo wszyscy będziemy mieli okazję przekonać się jak on, jak i cały zespół radzą sobie na scenie, bowiem już za kilka tygodni rusza trasa koncertowa grupy która obejmie kilkanaście polskich miast. Bądźcie czujni a być może traficie na ich koncert w swoim mieście. Wszystkim którzy oczekują mocnych muzycznych wrażeń polecam wybrać się na jedną z ich sztuk. Emocje gwarantowane.

Teraz przenieśmy się nieco w przeszłość wracając do opisywanego przeze mnie Awaking to Immortality. Poprzedniej płycie VEDONIST zarzucałem mankamenty brzmieniowe, i jak miało się okazać nie byłem jedynym który to zrobił. W przypadku TWORD” to nieco duszne, i betonowe brzmienie ATI odeszło kompletnie w zapomnienie. Wreszcie możemy cieszyć się konkretnym, selektywnym i bardzo gęstym soundem. Brzmienie jest tłuste, ale nie przesycone. Dokładnie takie jakie chciałem by było. Hah! Ale co tam, ja chciałem, najważniejsze, że to właśni Oni chcieli by takie było, a ja mogę jedynie przytaknąć i podzielić się z wami swoimi wrażeniami. Gary napierdalają jak szalone, wiosła tną niczym ostre żylety a głos VOMMBATHA niczym doświadczony generał dowodzi całością. Jako ciekawostkę dodam, że nad masteringiem materiału pracował Szymon Czech, i chyba nie muszę mówić o jakości tego faceta. Chłop jeszcze nie raz pokaże na co go stać i to jeszcze w tym roku :).

To jak, kto oprócz mnie melduje się w Bielsku-Białej? Ty? Wspaniale. Czekam więc pod sceną, i mam nadzieję, że przybyła publiczność rozkręci jakiś porządny młyn tudzież circle pit.

Amen.

ocena: 9/10

Lista utworów

1. Dehumanized
2. Apprehensive Respect
3. Sleeping In Flame
4. Anus Mundi
5. Dead Chimneys Monument
6. Patients Of The Slaughterhouse
7. Sonderkommando
8. Lux In Tenebris Lucet

Skład

Vommbath – Vocals
Xan – Guitar (Hellfire (Pol))
Bunos – Guitar
Gerhalt – Bass
Schröder – Drums

Powrót do góry