LAMB OF GOD „Wrath”

LAMB OF GOD  „Wrath” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Groove/thrash metal
Strona zespołu: www.myspace.com/lambofgod
Dobre utwory: Fake Messiah, Dead seeds, Grace
Długość albumu: 44:50



Jak mówili tak zrobili, nagrali album inny, brutalniejszy, zmienili trochę styl i… wyszło znakomicie. Nie spodziewałem się, że ten nowy brutalny LoG będzie aż taki dobry. Wiadomo, oczekiwałem fenomenalnego, ostro jebiącego albumu ale, że aż tak to bym w życiu nie przypuszczał. Co ciekawe, szybkie tempo które niegdyś w LoG dominowało odeszło w niepamieć na jakieś dwa albumu (oczywiście pojawiały się petardy ale nie w takiej ilości…), a teraz anno domini 2009 LoG niczym nasz rodzimy FRONTSIDE postanowił(o) napierdalać. Uch… czasem tak szybko (Contractor), że aż trudno złapać oddech.

Czyżbyście obawiali się, iż załoga braci Adler zapomniała o swoim jakże charakterystycznym groove? Nie lękajcie się, to nadal ten sam Lamb of God tylko żywszy, brutalniejszy, furiacki a jednocześnie wciąż tak znajomy. Riffy bujają, solówki zahaczają o heavy metal, jest groove, są blasty (tych nigdy jeszcze nie było tak dużo), pojawia się wiele prze ciekawie zaaranżowanych breakdownów – których kiedyś też nie było tak dużo, a jednak wciąż zamiatały człowiekiem. Te nowe jakże potężne mostki wprost powalają a mnie to po prostu zajebiście cieszy. Co jeszcze się zmieniło? Ano Randy zaczął śpiewać na różne sposoby. Niemalże czysto ale wciąż agresywnie, niżej niż kiedykolwiek, zaczął krzyczeć warczeć – coś niesamowitego, takiej palety wokali w jego wykonaniu jego nie słyszeliśmy, widać, że ostro siedział nad liniami wokali co zaowocowało świetnym efektem końcowym.

Również riffów jak nigdy dotąd nie było aż tylu. Każdy kawałek zaskakuje zmianami tempa, przejściami, nawet pauzami, gitarowe zagrywki wwiercają się w nasz metalowy łeb i nie potrafią się już z niego wydostać (otwierający riff w Dead seeds). Szczerze mówiąc poraża mnie energia zawarta na tym albumie. Takiego pulsu, takiego stężenia mocy i szaleństwa się po prostu nie spodziewałem. A żeby było mało, nasi milusińscy dają nam jeszcze od siebie kilka bardziej nastrojowych momentów, które dziwnym trafem pachną południem, whisky i pewnym zielonym specyfikiem. Groove znany z płyt PANTERA na Wrath jest wręcz namacalny.

Kandydat do płyty roku już jest. A może nawet jest już po zawodach? 😉
Fuck yeah!

ocena: 9/10

Lista utworów

1. The Passing 01:58
2. In Your Words 05:24
3. Set to Fail 03:44
4. Contractor 03:22
5. Fake Messiah 04:33
6. Grace 03:54
7. Broken Hands 03:53
8. Dead Seeds 03:40
9. Everything to Nothing 03:50
10. Choke Sermon 03:20
11. Reclamation 07:05

Skład

D. Randall 'Randy' Blythe – Vocals (Halo of Locusts)
Mark Duane Morton – Guitar (Fatty Love, Corntooth)
Willie Adler – Guitar (El Tigre)
John Campbell – Bass (Fatty Love, RPG)
Chris Adler – Drums (Jettison Charlie, Grouser, El Tigre, EvilDeathInc., Blotted Science)

Powrót do góry