DRONE „Head-On Collision”

DRONE „Head-On Collision” - okładka
Kraj: Niemcy
Gatunek: Modern metal/thrash/groove
Dobre utwory: Welcome to the pit, Jericho
Strona internetowa: www.myspace.com/dronemetal
Długość albumu: 47:31



Od pewnego czasu na Wacken Open Air Festival w Niemczech odbywa się międzynarodowy konkurs dla zespołów z poszczególnych europejskich krajów, nie ważne czy to band z polski (jak w ubiegłym roku CHAINSAW, czy dwa lata temu CORRUPTION) czy z Izraela (THE FADING), każdy ma szansę wygrać i zaistnieć. W 2006 roku zwycięstwo przypadło przedstawicielom narodu z zza Odry – a mowa tutaj o DRONE. Niemiecki kwartet prezentuje wyborną mieszankę tego co było i po dziś dzień jest najlepsze w metalu lat 90 i początku nowego millenium. Lata 90? Ano tak. Wszystko to przez PANTERA i MACHINE HEAD których to wpływy słychać na Head-on collision nazbyt wyraźnie.

Zatem co i dlaczego powoduje takie a nie inne skojarzenia? Przede wszystkim wszechobecny groove tak znajomy dla dokonań zespołu Phila Anselmo. Bujające riffy, świetne melodie to tylko część tego co zostało zawarte na debiucie DRONE. Należy tutaj dodać do tego soczyste, mocarne wręcz brzmienie które idealnie pasuje do prawdziwego metalowego pierdolnięcia spod znaku MACHINE HEAD. Metalowego spytacie? Ano tak, bo mimo, iż w zespole pod wodzą Roba Flynna core kiedyś miał swoje miejsce wszyscy wiemy, iż to metal liczy się bardziej. Niezależnie od tego co twierdzą moi koledzy po fachu DRONE nie zrzyna na siłę. Wręcz przeciwnie, dobre wzorce to podstawa, a że jedni wychwytują to czy tamto, wcale nie musi oznaczać jakoby grali pod zespół x czy pod określone grono fanów. Powiedzmy sobie szczerze, ten zarzut kopiatorstwa wychodzi im tylko i wyłącznie na dobre. Wszak przecież dzięki czemuś wygrali Wacken Metal Battle, i nie bez powodu zjechali pół Europy u boku sław metalowej sceny. Ba! Dotarli również na naszą Metalmanię gdzie przyjęcie mieli całkiem ciepłe…

Materiał który można określić jako debiut DRONE to wybitnie koncertowa muzyka. Szybka, energetyczna, idealna pod pogo czy do circle pitów. Zresztą biorąc pod uwagę ilość zagranych do tej pory koncertów ten niemiecki kwartet wie jak rozbudzić publikę. Zwłaszcza gdy ma się w zanadrzu takie petardy jak choćby singlowy Welcome to the pit, do którego to powstał jakże koncertowy i moshpitowy wręcz teledysk. Owy utwór uważam za najlepszy na płycie. Totalny strzał między oczy. Świetne agresywne i kojarzące się z wspomnianym już wyżej Robem Flynnem wokale, genialne przejścia (świetna i zaawansowana gra perkusisty – motywy na hihacie i ride bellu miażdżą), oraz riffy które napędzają całą tą maszynerię. Ten utwór to tylko jeden z jedenastu z których nie jestem w stanie wyłowić takiego który mógłbym prozaicznie nazwać słabym.

Czyli jak to podsumować? Jeżeli jesteś fanem MACHINE HEAD, PANTERA a nawet i LAMB OF GOD, Head-on collision to album zdecydowanie dla Ciebie. Gęsta praca perkusji, energiczne riffy, świetne melodie oraz ciekawe, Flynnowskie wokale z pewnością zadowolą każdego spragnionego łojenia misiaczka. Horns up!

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Theopractical 03:59
2. Welcome to the Pit 04:02
3. Stampmark 04:29
4. Chainsaw Symphony 03:59
5. Jericho 05:04
6. In the End 04:47
7. High Octane 03:49
8. Intimidation 04:27
9. Life of Riley 05:32
10. Carnophile 03:27
11. One in a Million 03:51

Skład

Moritz „Mutz” Hempel – Vocals, Guitar
Marcelo Vasquez Rocha – Guitar, Backing Vocals (Banished Reality)
Martin Froese – Bass, Backing Vocals (Banished Reality)
Felix Hoffmeyer – Drums

Powrót do góry