IMMENSE DECAY „From Ashes Till Remains”

IMMENSE DECAY „From Ashes Till Remains” - okładka
Muzyka: Thrash Metal
Strona Internetowa: www.myspace.com/immensedecay
Czas Trwania: 35:42
Kraj: Polska
Dobre utwory: Hellbound, Killing Spree, Army At Demand



Minął ledwo rok od czasu debiutu Immense Decay, a już elbląska ekipa przygotowała drugi album. Jakby tego było jeszcze mało prawie całkiem posypał się skład z debiutu. Normalnie większość młodych kapel by się posypała ale nie oni. Przetrwali mimo przeciwności i przyjebali prosto w ryj !!!

Dwójeczka zatytułowana „From Ashes Till Remains”(obecnie na etapie szukania wydawcy) jest rozwinięciem stylu z „Killzone”. Na debiucie narzekałem na wokal, tutaj ten problem zniknął. Wokalista jak widać podszedł do zarzutów poważnie i chwała mu za to. Mamy tutaj do czynienia z czymś na miarę niemieckiej szkoły thrashu, pomiędzy starym Sodom a środkowym Kreator tylko mniej wyraźnie. Oczywiście nie ma tutaj co mówić póki co o własnym stylu, ale wygląda na to że IronMan załapał o co chodzi w śpiewaniu.

Muzyka natomiast się specjalnie nie zmieniła, chociaż nie do końca. Nadal mamy mocne wpływy Testament (melodie, solówki) oraz Slayera. Różnica jest taka, że tym razem więcej jest Slayera. Słychać to w dużo ostrzejszych riffach niż przedtem oraz większej intensywności/wściekłości samej muzyki. Generalnie jeśli miałbym porównać obie płyty (muzycznie) Immense Decay to do tego co zrobił Testament na The Ritual, a potem na Low. Niby zespół ten sam, a muzyka już inna (oczywiście nie należy traktować tego dosłownie).

„From Ashes Till Remains” można nazwać generalnie prawdziwym debiutem. 35 minut intensywnego thrash metalu w zupełności wystarcza. Na płycie znajdują się typowe killery jak „Killing Spree” czy „Undertake The Warfare” jak bardziej urozmaicone rzeczy w postaci rozbujanego „Blood Infection” (chociaż nieco za długi) czy bardziej melodyjnych „Hellbound” oraz „ Army At Demand”. Dodatkowo pojawia się instrumentalny „In The Hall Of King” dzięki któremu można złapać nieco oddechu. Uważni słuchacze na pewno doszukają się w nim znanego tu i ówdzie „In The Hall Of Mountain King”.

Generalnie nie mam większych zastrzeżeń poza perkusją. Ride jak dla mnie jest za głośny aczkolwiek można się przyzwyczaić (w finalnym miksie ride został sciszony). Bębny co prawda chyba automat, ale nawet jeśli to specjalnie tego nie słychać (stópka fajna). Basu zgodnie z tradycją nie słychać, ale to w sumie żadna nowość. Można było zaśpiewać też troszkę wyraźniej, ale już nie będę się czepiał na siłę.

Podsumowując wszystko do kupy nie widzę przeciwwskazań, aby kiedyś Immense Decay dostał się do czołówki polskiego thrash metalu. Oczywiście muszą nadal szlifować formę, podpisać kontakt z większą wytwórnią, mieć w końcu stabilny skład oraz nieco szczęścia.
Na płycie naprawdę odwalili kawał dobrej roboty, nic tylko się cieszyć i machać banią ku chwale ojczyzny.

ocena: 7,5/10

Lista utworów

1. Blood Infection
2. Pure Hatred
3. The Falsed Myth
4. Hellbound
5. Watch For A Sign
6. Undertake The Warfare
7. In The Hall Of King
8. Killing Spree
9. Army At Demand

Skład

IronMan – guitar/vocals
Saygon – guitar
Bloczek – drums
Karwow – bas

Powrót do góry