CHAOS OVER COSMOS – Wywiad z gitarzystą i kompozytorem Rafałem Bowmanem

„… interesują mnie zagadnienia związane z kosmosem (…), w których fizyka łączy się z filozofią. (…) wokale traktuję w swojej muzyce jedynie jako dodatek. (…) Chciałem eksplorować muzykę, która wykorzystuje jeszcze bardziej techniczne, shredderskie, skomplikowane partie gitar i wpleść to wszystko w jeszcze bardziej nowoczesny klimat. (…) Moim głównym celem było stworzenie muzyki, która jest zaawansowana technicznie, ale jednocześnie nastrojowa… – CHAOS OVER COSMOS

Rafał! Czy już kosmiczny pył po wydaniu „A Dream If Ever There Was One”, trzeciego albumu opadł?

Cześć Pavel! To już ponad trzy miesiące od wydania płyty, więc z pewnością można tak powiedzieć. Inna sprawa, że z tego co widzę, wciąż pojawiają się nowe recenzje, pojawiają się też zamówienia albumu, więc płyta żyje swoim życiem, co zresztą bardzo mi się podoba. Tak też jest z poprzednim wydawnictwem – i dobrze!

Ale po kolei… CHAOS OVER COSMOS w zasadzie jest Twoim projektem, istniejącym od 2017 r…. Czy od początku był taki plan, że będzie to raczej projekt on-line?

Nawet ja mam problem z określeniem, od kiedy ten projekt właściwie istnieje. 2017 rok to czas bardziej zaawansowanej pracy nad debiutem, ale sporą część tej muzyki skomponowałem dużo wcześniej – najstarsze jej fragmenty napisałem w okolicach 2012 roku, a sporo rzeczy na płytę nagrałem już w okolicach 2015. Zdarza się, że podaję różne daty, kiedy jestem o to pytany – po prostu sam nie wiem! Nie jestem pewny, czy wówczas planowałem, że będzie to projekt on-line, z pewnością brałem to pod uwagę. Ponieważ komponowanie utworów i nagrywanie ich było mocno rozłożone w czasie, w chwili wydania (2018 rok) ta muzyka niekoniecznie już korespondowała z tym, co mnie jako twórcę najbardziej interesowało.

Przypuszczam, że pomysł na zrobienie z tego projektu on-line zrodził się w pełni w okolicach 2017 roku i było to związane z moją niechęcią do wszelkich muzycznych kompromisów – stwierdziłem, że sam zrobię wszystko oprócz wokali. A skoro tak, to wokalisty mogę szukać dosłownie wszędzie.

Niezaprzeczalnie inspiracją (poza muzyczną) jest fantastyka i science fiction. To jest bardzo szeroki temat, więc powiedz co najbardziej kręci Cię w tym temacie?

Masz rację, science-fiction jest w tej muzyce obecne bardzo wyraźnie. Największy wpływ miały na mnie powieści Lema, Arthura C. Clarka, Alastaira Reynoldsa czy Dana Simmonsa. Wbrew pozorom nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, ale w kontekście tej muzyki – na pewno największa inspiracja. Podobnie kino – nie nazwałbym siebie fanem kina s-f, ale z drugiej strony powstało dużo znakomitych rzeczy, a filmy takie jak Blade Runner czy Odyseja Kosmiczna (odsyłam do filmu, gdyby ktoś był ciekawy skąd mój pseudonim), to również duża inspiracja.

Poza tym interesują mnie zagadnienia związane z kosmosem, ale od strony naukowej. Uwielbiam czytać o modelach kosmologicznych, czarnych dziurach i wszelkich teoriach, w których fizyka łączy się z filozofią.

Muzycznie, jak to w chaosie bywa, też nie było i nie jest stabilnie, bardzo się rozkręcasz. Zacząłeś albumem „The Unknown Voyage”, kosmicznym, progresywnym Heavy Metalem, bardzo gitarowym, klimatycznym i zarazem melodyjnym… Chociaż te falsetowe wokale nie do końca były dobrze zaśpiewane ale i tak muzyka się obroniła… To Djent Heavy Metal!!!

Haha, słabo pamiętam, co znajduje się na tej płycie, bo nie słuchałem jej od bardzo dawna. Na pewno starałem się połączyć mocno gitarowe podejście z dużą ilością przestrzeni. Tak jak wspominałem wcześniej, w dużym stopniu ta muzyka była zarejestrowana na długi czas przed jej wydaniem, więc z przymrużeniem oka patrzę na zawartość muzyczną i przede wszystkim na brzmienie. Co do wokali – opinie są podzielone, nie chcę wypowiadać się o byłych współpracownikach. Generalnie wokale w tym projekcie nigdy nie były na pierwszym planie i nie traktowałem ich priorytetowo. Z przyjemnością potraktowałbym priorytetowo wokale i dałbym im mnóstwo przestrzeni – mając do dyspozycji na przykład Bruce’a Dickinsona, haha! Wszyscy się zgodzą, że to się nie wydarzy – też tak sądzę, dlatego właśnie w swojej muzyce kładę nacisk głównie na rozbudowane sekcje instrumentalne.

Powiem Ci, że na tym albumie (i potem kolejnych) te klawiszowe momenty, w stylu muzyki Ambient czy Jean’a-Michela Jarre świetnie wkomponowałeś w Metalowe aranże! Czego używałeś do nagrywania tego wszystkiego?

Zdecydowanie na każdym albumie dbałem o to, aby zachować dużą ilość przestrzeni. Na pierwszej płycie te ambienty są bardziej słyszalne, ale na pozostałych one też są, tylko nieco bardziej z tyłu. Zachowanie przestrzeni było większym wyzwaniem na kilku ostatnich wydawnictwach – jest tam bardzo dużo dźwięków, granie jest mocno techniczne i ekstremalne – to rodziło pytanie, czy, gdzie i jak dodać do tego przestrzenne i elektroniczne wstawki. Odpowiedź na pytanie „czy” była dla mnie oczywista, pozostawała kwestia gdzie i w jaki sposób.

Pytałeś czego używałem – na pierwszej płycie niemal wyłącznie robiłem to za pomocą dodatkowych ścieżek gitar, do których wpinałem różne ambientowe efekty. Z kolei na następnych płytach wciąż są to gitary z ambientowymi presetami, ale przede wszystkim klawisze, które dublują gitary (głównie rytmiczne), przez co całość brzmi wielowymiarowo, a jednocześnie delikatnie (dodawałem do klawiszy dużo efektów reverb i delay).

Potem przyszła kolej na Ep. To radykalna zmiana stylu! Ale tym razem kosmiczny, progresywny Metalcore, wciąż bardzo gitarowy, klimatyczny i zarazem melodyjny i oczywiście wirtuozerski!!! Skąd taki pomysł by pójść stylistycznie dalej?

Była to naturalna ewolucja i już w chwili wydawania debiutu myślałem o zrobieniu czegoś takiego. Chciałem eksplorować muzykę, która wykorzystuje jeszcze bardziej techniczne, shredderskie, skomplikowane partie gitar i wpleść to wszystko w jeszcze bardziej nowoczesny klimat. Reasumując: moim głównym celem było stworzenie muzyki, która jest zaawansowana technicznie, ale jednocześnie nastrojowa.

O właśnie! Jak nabyłeś swoje umiejętności gry na gitarze? Po prostu wymiatasz!!! To co wyczyniasz z gitarą jest naprawdę nieziemskie! Wyraźnie słychać zafascynowanie djentem i shreddingiem…

Dzięki! Całkowicie trafiłeś w sprawie shreddingu – zawsze lubiłem taki zaawansowany technicznie sposób gry, ceniłem takich gitarzystów już jako dzieciak. A co do umiejętności – dużo grałem, na przykład przez kilka lat robiłem ćwiczenia ukierunkowane niemal wyłącznie na osiągnięcie pożądanego przeze mnie, wysokiego poziomu technicznego.

Natomiast nie mam nic przeciwko gitarzystom (czy szerzej – ogólnie rzecz biorąc muzykom), którzy nie grają w skomplikowany sposób i wybierają minimalizm – szanuję to, lubię wielu z nich jako słuchacz (David Gilmour!), a jako muzyk na pewno na jakichś płaszczyznach będę też to eksplorował. Niemniej jednak uważam, że muzycy powinni mieć wysokie zdolności techniczne, co dla wielu osób (z niezrozumiałych dla mnie względów) bywa kontrowersyjnym poglądem. Nie trzeba z tych technicznych zasobów, z tego obycia z instrumentem korzystać cały czas, ale myślę, że warto mieć taką możliwość. Wysokie zdolności techniczne pozwalają pozbyć się dużej części ograniczeń, które mogą powstać podczas komponowania. Jeśli nie musisz przejmować się barierami technicznymi, komponujesz to, co dyktuje Ci wyobraźnia. I analogicznie – bez odpowiednich umiejętności technicznych muzycy mogą łatwo popaść w schematy i mieć problem z przeniesieniem swoich pomysłów na dźwięki lub po prostu z odegraniem tych dźwięków.

Trzecim materiałem był „II” (?)… Utrzymany w podobnym stylu co poprzednia epka… Ale zdaje się, że utwór „We Will Not” to nowa (lepsza i brutalniejsza) aranżacja utworu „Dance of the Silver Blade” z albumu „The Unknown Voyage”… Dobrze mówię?

Zdecydowanie był to styl podobny do poprzedniej EPki i masz rację co do przearanżowanego utworu z debiutu – dokładnie tak było.

W międzyczasie pojawił się kompilacyjny materiał „The Ultimate Multiverse”. Miałeś trudności, które dobrać kawałki?

Ta kompilacja obu EPek była pomysłem z wytwórni, który wówczas całkiem mi się spodobał, bo docelowo nie planowałem wydawać tamtej muzyki jako EPki, a właśnie jako jeden album. Z różnych przyczyn (zmiany na stanowisku wokalisty itd.) tak się nie stało, a tamten pomysł był okazją do tego, aby zrobić to tak, jak pierwotnie chciałem. Poszło gładko, nie przypominam sobie trudności z doborem utworów.

Przedostatni album „The Silver Lining Between the Stars” ukazuje Twoje inklinacje do Progresywnego Death Metalu i Metalcore’a. Jeszcze bardziej wyraźnie słychać, że z nagrania na nagranie rozkręcasz się. Zarówno z szybkością aranżacji ale i z ciężkością…

Myślę, że przede wszystkim zmienia się ciężkość – rośnie z płyty na płytę, natomiast technika pozostaje na podobnym poziomie i w podobnym stylu właśnie mniej więcej od „The Ultimate Multiverse”, czy właściwie od poprzedzających tamten materiał EPek. Wtedy wypracowałem styl, którego trzymam się do teraz (w ramach tego gatunku muzycznego). A zatem na „The Silver Lining…” gitarowo było podobnie, ale rzeczywiście – ciężej i jeszcze bardziej nowocześnie. Zauważalną zmianę stanowił też nowy wokalista, który moim zdaniem całkiem dobrze się sprawdził.

A zdradzisz patent jak wymyślić taką klimatyczną solówkę, jakie ty zapodajesz? Totalny kosmos, przestrzeń, nieziemski klimat, porywająca melodyka!!!

Dzięki za miłe słowa. Generalnie solosy w Chaos Over Cosmos komponuję zawsze przed nagrywaniem – nigdy ich nie improwizuję. Patentów nie mam, ale jak zauważyłeś – bardzo dużo shredduję, lubię wykorzystywać sweep picking, jest sporo tappingowych partii i szybkiego legato. Nie jestem fanem chropowatej artykulacji, jak już mówiłem, lubię przestrzeń i dlatego znacznie bardziej podoba mi się płynniejsze brzmienie, jakie daje legato, niż np. mocne kostkowanie wszystkich dźwięków – ja dźwięki kostki wręcz staram się maksymalnie wyciszać i czyścić w miksie. Jeśli chodzi o skale – głównie molowa i harmoniczna molowa. Z cech charakterystycznych swojej gry, wymieniłbym jeszcze to, że staram się uciekać od stosowania typowo rockowych zagrywek, podciągania strun i tym podobnych rzeczy, i raczej myśleć o gitarze jak np. o fortepianie.

A co mówią media o „A Dream If Ever There Was One”?

Generalnie z tego co widzę, recenzje są pozytywne i wciąż pojawiają się nowe. Odbiór jest bardzo dobry, czasami dostaję też miłe wiadomości bezpośrednio od słuchaczy – jestem zadowolony. To całkiem sporo jak na mało popularny projekt, którego też jakoś bardzo aktywnie nie promuję.

Z ostatnim albumem „A Dream If Ever There Was One” wkroczyłeś w hiperprzestrzeń! Progresywny Djent Deathcore! Czy jakkolwiek inaczej by to nazwać! Aż się boję pomyśleć co będzie z kolejnym albumem!

Ja z kolei nie jestem dobry w określaniu gatunków, ale na pewno masz rację, że proces zwiększania ciężkości jest dalej widoczny na tej płycie – jest ciężej i bardziej nowocześnie, przy jednoczesnym zachowaniu charakterystycznych gitarowych cech, czy klimatu s-f, o który pytałeś wcześniej. Co będzie na następnej płycie? Czas pokaże. Kiedykolwiek ta nowa płyta będzie, na pewno nie chcę powielać schematów i robić dwa razy identycznego albumu.

To może trochę zwolnijmy… Jak dobierałeś poszczególnych muzyków do każdego albumu? I w zasadzie dlaczego ich zmieniałeś?

Wokalistów zawsze szukałem na YouTube, sprawdzałem przede wszystkim covery. Jeśli coś mi się podobało, pytałem, czy chcą się dograć. Cały proces wyboru nie był nigdy zbyt złożony, interesowało mnie żeby wokalista śpiewał akceptowalnie, umiał szybko pracować i nie wnikał w kwestie kompozycyjne, które zostawiam tylko sobie – nie lubię dzielić się przestrzenią do robienia muzyki i… po prostu tego nie robię, zostawiam wszystko dla siebie, haha. Z kolei tempo pracy to kwestia podyktowana tym, że sposób nagrywania typu „nagrywam wokale do jednego utworu przez pół roku” również jest dla mnie nieakceptowalny. Jak widać nie mam wielkich wymagań, bo wokale traktuję w swojej muzyce jedynie jako dodatek. To podejście ma też swoje złe strony, bo z perspektywy czasu uważam, że naprawdę dobre wokale mam jedynie na dwóch najnowszych albumach.

Co do zmieniania muzyków – po debiucie wiedziałem, że będę nagrywał coś bardziej nowoczesnego, skomplikowanego, cięższego i już wówczas wiedziałem, że będzie potrzebny nowy wokal. Zresztą, ówczesny wokalista też nie czuł się zbyt dobrze z kierunkiem, w który chciałem pójść. Josh, który pojawił się później, nie zgrywał się ze mną czasowo i z tego powodu musieliśmy się pożegnać po pewnym czasie. To fajny koleś, ale tempo pracy mieliśmy zupełnie inne.

Osobną kwestią pozostaje też to, że jest mnóstwo ciekawych muzyków, z którymi nie będę współpracował, ponieważ na przykład mogą oni uważać, że… nie da się ze mną współpracować, haha. I być może się nie mylą – nie ukrywam tego – mogę być dość trudny we współpracy i komponuję muzykę sam, wszelkie kreatywne pomysły wokalistów mogę uwzględnić, o ile dotyczą wyłącznie wokali. Rozumiem, że wielu osobom to nie odpowiada – cóż, trudno, tutaj działam na własnych warunkach i czuję się z tym całkiem dobrze.

Zapewne koncerty nie wchodzą w grę? Może spotkalibyście się gdzieś w połowie drogi, hahahah… A tak na poważnie… dzisiaj podróże międzykontynentalne to tylko kwestia ceny biletu i poświęcenia czasu.

Masz rację, granie tego nawet z wokalistą z drugiego końca świata teoretycznie mogłoby się udać – przy dobrym planowaniu czasowym i organizacji reszty zespołu to byłoby wykonalne, ale wciąż jednak trudne. Jeszcze kilka lat temu kompletnie nie myślałem o graniu na żywo tego materiału, jednak coraz więcej osób o to pyta i proponuje, więc zacząłem to rozważać. Nie na zasadzie przeniesienia Chaos Over Cosmos na płaszczyznę regularnie koncertującego zespołu, ale przygotowanie kilku utworów z innym składem, z którym współpracuję i mam zamiar grać live – to wydaje się dość rozsądnym kompromisem i sam jestem ogromnie ciekaw, jak te kawałki się sprawdzą.

Wiesz, że obecnie wszyscy się prześcigają w sposobach promocji… A to teledyski (czy to własnej produkcji czy profesjonalnej), a to merch i inne medialne zagrywki na portalach internetowych. Czy CHAOS OVER COSMOS coś zaproponuje w jakimś zakresie?

To prawda, ja z kolei świadomie wybrałem bardziej anonimowe podejście. Czy tracę w ten sposób część popularności? Z pewnością tak, ale nie lubię nachalnej autopromocji w mediach społecznościowych. Polecałbym wielu zespołom, które z tym przesadzają, nieco mniej fejsbuczka, a więcej instrumentów i komponowania. Co do teledysków – nie planuję, również dlatego, że jako słuchacz kompletnie nie interesuje mnie strona wizualna i na palcach (maksymalnie) dwóch rąk jestem w stanie policzyć teledyski, które mi się podobają – i zwykle nie są to nawet teledyski zespołów metalowych, bo moim ulubionym teledyskiem jest chyba ten, który nakręcono do utworu „High Hopes” Pink Floyd. W każdym razie powstało miliard niemal identycznych teledysków i nie mam ochoty brać w tym udziału, wolę robić muzykę. Gdybym miał jakiś świetny, kreatywny teledyskowy pomysł, może wówczas bym to przemyślał, jednak kreatywność i twórcze wyżycie się ograniczam do muzyki. Z działań medialnych, być może nagram jakieś wideo typu playthrough, ale generalnie swój muzyczny czas staram się przeznaczać na tworzenie nowych rzeczy.

To gdzie można znaleźć/usłyszeć CHAOS OVER COSMOS?

Możecie nas znaleźć na Bandcampie – tu bezpośredni link do nowej płyty: A Dream if Ever There Was One. Są również sklepy, w których można zaopatrzyć się w moje płyty – np. w distro Ossuary Records czy sklepie Prog Metal Rock Promotion. Sprawdzajcie też Facebook: facebook.com/chaosovercosmos – mało się tam ostatnio dzieje, ale to się może zmienić!

I na tym zakończymy. Życzę nieustającej satysfakcji z tworzenia muzyki i ostatnie słowo zostawiam dla Ciebie!

Pavel – dzięki za zainteresowanie i za świetną recenzję na Waszej stronie! Pozdrawiam czytelników, życząc sobie i wszystkim jak najwięcej spokoju i dobrej muzyki.

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry