ANTŪMBRA – Wywiad Tomaszem Jackowskim (wokale & klawisze)

„Jak posłuchasz uważnie, to w tym wszystkim znajdzie się i trochę stonera, i trochę metalu, i trochę gotyku… (…) Moglibyśmy teraz tutaj dłuższą chwilę dyskutować przerzucając się podniosłymi słowami jak transcendencja, rzeczywiście nawiązać do hinduizm, bo przecież Bhagawatapurana wspomina, że wszechświatów jest wiele…”

Czołem! Pewien tajemniczy kolega robił z Wami wywiad dla Metal Centre w 2020 roku, a od tamtego czasu nastąpił pewien progres i postanowiłem, że uzupełnimy tamtejszą rozmowę… Co się działo w zespole od wydania Ep „High Tide”?

Cześć 😊 Wiesz co, dziać się miało oczywiście dużo więcej, ale wszyscy wiemy co się stało w marcu 2020. Weekend po wydaniu naszej EP-ki był ostatnim normalnym weekendem w naszych życiach na najbliższe dwa lata. Mieliśmy zaplanowaną małą trasę z serią koncertów promujących EP, ale przez lockdown wszystko to poszło w diabły. Pograliśmy trochę w wakacje i pod koniec roku, kiedy było luźniej. Ale nie marnowaliśmy tego czasu, dużo graliśmy ze sobą, zrobiliśmy parę nowych rzeczy, zupełnie przepracowaliśmy kilka starych… I tak zleciało.

Dlaczego akurat „antumbra”, a nie „penumbra”, czy „umbra”? Rozumiem, że litera „ū” to tak dla nadania mocniejszego charakteru nazwie. „Ü” (umlaut) byłoby zbyt oklepane…

Antumbra to miejsce, w którym znajduje się Ziemia, kiedy obserwujemy obrączkowe zaćmienie Słońca, czyli najpiękniejszy chyba rodzaj zaćmienia, bardzo inspirujący pod względem estetycznym. Stąd też u nas czarno-złote barwy – złoty pierścień słońca wokół czarnego Księżyca widocznego w trakcie zaćmienia. Jest też dość symbolicznie pod względem znaczeniowym – pomiędzy światłem i cieniem, bo przecież nic nie jest czarno-białe. Co do ū – tak, po części miało nas wyróżnić, dało nam też opcję zrobienia ciekawego sygnetu, który widać między innymi na okładce „Split the sky”. Ale to nie wszystko, to też znak z polskiego zapisu fonetycznego, więc dajemy tym znać, że wymawiamy naszą nazwę z polskim u, a nie ænˈtʌm.bɹə.

Mam wrażenie, że „stoner” już od kilku znowu wrócił do łask. I stonerowych kapel pojawiło się nagle i wiele, jak grzyby po deszczu… Czy jak większości z nich inspirowali Was między innymi Sabbaci? Raczej z tego co słychać na debiucie „Split The Sky” nie koniecznie…

Wydaje mi się, że każdy grający trochę cięższą gitarową muzykę zespół coś zawdzięcza Sabbathom. Czasami są to wpływy pośrednie, może nawet nie do końca uświadomione, ale ich najstarsze wydawnictwa funkcjonują w kulturze już tyle czasu, że część rzeczy jest nam po prostu wpojona. Stonerowych zespołów rzeczywiście ostatnio jakby więcej, chociaż to jednak nadal nisza. Gatunek jest jednak na tyle różnorodny, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dla wielu stoner to tylko punkt wyjścia.

Szczerze mówiąc, gdy anonsowaliście album określeniem heavy psychedelic, jakoś nie mogłem sobie zobrazować czego mogę oczekiwać. Jednak dalsza informacja, że działacie na scenie muzycznej – stoner/psychedelic rock/metal, post-rock dotarła do mnie podczas słuchania… Myślę, że te post-rockowe wtręty czynią Waszą muzykę oryginalną…

Tak szczerze mówiąc, to u nas w ogóle swojego rodzaju miszmasz opanuje. W zasadzie każdy z naszej piątki ma trochę inny background muzyczny, i oczywiście przenosimy te wpływy na muzykę, którą sami piszemy. Jak posłuchasz uważnie, to w tym wszystkim znajdzie się i trochę stonera, i trochę metalu, i trochę gotyku… To określenie „heavy psychedelic” to takie nasze określenie punktu wspólnego, pewnej wypadkowej tych naszych osobnych inspiracji.

Ostatni utwór „For what it’s worth” jest najbardziej post-rockowy, do tego stopnia, że nawet wyróżnia się od pozostałych…

A to ciekawe, że tak go odebrałeś. Dla mnie to też szczególna piosenka pod wieloma względami, i też muzycznie się wyróżnia od pozostałych. Jest przede wszystkim chyba najbardziej groove’owa ze wszystkich rzeczy na płycie, a tego, co Robert wyprawia na basie w całej instrumentalnej części mogę słuchać bez przerwy.

Skoro już była mowa o grzybach… Czy grzyby są dla Was ważne? A może raczej spędzanie czasu z trawą?

Nice try, panie władzo 😉

Zapytałem głupkowato, nieco prowokując, gdyż sporo stonerowych kapel stawia sobie intoksykację dość poważnie. Jednak Wasza twórczość na „Split The Sky” choć psychodeliczna, raczej nie kojarzy mi się ze zwykłym buchaniem, w celu osiągnięcia stanu pełnego wesołkowatości lub tworzenia pseudofilozofii czy sztucznego kontaktu z wyimaginowanymi wymiarami… ANTŪMBRA raczej koreluje z poważnym podejściem do jakiś dalekowschodnich filozofii…

Jackson Pollock uważał, że sztuką nie jest dzieło samo w sobie, tylko interakcja odbiorcy z nim. Idąc tym tokiem rozumowania, w zasadzie każda interpretacja danego tekstu kultury jest na swój sposób poprawna. Jeśli tak to odbierasz, to świetnie. Stan wesołkowatości zdecydowanie nie był naszym celem, ale też nie chcemy w pretensjonalny sposób narzucać odbiorcy nieistniejących głębi. Najważniejsza w tym wszystkim jest po prostu muzyka.

I oczywiście kosmos! To chyba bardzo ważny dla Was temat? Czy interesuje Was kosmos jako fizyczne miejsce, z mnóstwem ciał niebieskich? A może kosmos, jako inny wymiar duchowego świata? Jak w hinduizmie.

Wszystkiego po trochu. Niepojęty ogrom wszechświata sprawia, że nawet kosmos jako fizyczne miejsce jest czymś głęboko duchowym. Moglibyśmy teraz tutaj dłuższą chwilę dyskutować przerzucając się podniosłymi słowami jak transcendencja, rzeczywiście nawiązać do hinduizm, bo przecież Bhagawatapurana wspomina, że wszechświatów jest wiele… Wystarczy jednak chyba zatrzymać się na stwierdzeniu, że kosmos jest niekończącym się źródłem inspiracji. Mamy nawet pomysł na concept-album w całości o układzie słonecznym. Może kiedyś się uda.

Słuchając Waszej muzyki człowiek stoi na granicy… Mikro- i Makrokosmosu…

Zamknij oczy i płyń. To jak w antumbrze – jesteś na granicy światła i cienia. Taki dualizm towarzyszy nam cały czas.

Gdy ujrzałem tytuł utworu w sanskrycie „ॐ शान्तिः शान्तिः शान्तिः (Om shanti shanti shanti)” od razu pomyślałem – mantra? No cóż trochę się zawiodłem, gdy okazało się, że to tylko tytuł (oraz kilka śpiewanych fraz w sanskrycie, poza angielskojęzycznymi słowami). Jednak przeprogramowałem swoje nastawienie i stwierdziłem, że mimo wszystko kawałek jest bardzo fajny…

Śpiewanie całości w sanskrycie mogłoby okazać się problematyczne, ale skojarzenie z mantrą słuszne. Całość tekstu jest afirmacją życia, a niektóre linijki są zapożyczone bezpośrednio z prawdziwych mantr. Druga połowa to trochę wariacja na temat dalekowschodnich inkantacji, trochę bycie psychodelicznym muezinem…

Ciekawe rozwiązanie… Każdy utwór, poza lirykami, opatrzony jest dedykowaną grafiką autorstwa innej osoby. Te grafiki prowokują do różnych rozmyślań…

Od początku zależało nam na tym, żeby stworzyć wydawnictwo audiowizualne, w którym inspiracje przenikają się nawzajem. Każdy z artystów wykonujących grafiki do poszczególnych utworów dostał wcześniej jego tytuł, tekst oraz nagranie demo, więc każdy z obrazów w jakiś sposób wypłynął z dźwięków. Niektórzy zobaczyli w tych piosenkach zupełnie coś innego niż my, wtedy tym bardziej uznaliśmy, że warto było.

Album wydaliście własnym sumptem. Teraz czas na promocję. Na jakim jesteście etapie?

Najważniejszym sposobem na promocję jest bezpośrednie pokazywanie tej muzyki ludziom, więc staramy się teraz po prostu koncertować w różnych miejscach, grając w całości nowy materiał. Wszystko robimy w duchu DIY, więc w dziedzinie social media i całej reszty działamy trochę po omacku i na wyczucie.

Przydałyby się jakieś klipy wideo…

Z jednej strony tak, z drugiej nie chcielibyśmy robić jakiegoś klipu tylko po to, żeby go zrobić. Musiałby mieć sens w kontekście muzyki no i mieć w miarę przyzwoity poziom techniczny… Pewnie nie wyjdzie to tanio, a na razie mamy pilniejsze wydatki.

A co dalej?

Mamy pomysł na zorganizowanie fajnego wydarzenia muzycznego w Szczecinie, ale nie chcę mówić za dużo, bo to wszystko na razie trochę palcem po wodzie. Już pracujemy też nad nową muzyką…

A kojarzycie nieistniejącą polską kapelę PSYCHOTOROPIC TRANSCENDENTAL? Psychodeliczny Metal, polecam!

Nie słyszałem wcześniej, ale obiecuję się zapoznać! A jak jesteśmy przy polecaniu sobie nieistniejących polskich projektów – kojarzysz theMANcalledTEA?

Dawno temu ta nazwa obiła mi się o uszy ale tylko tyle pamiętam, że to kapela powstała na gruzach SIRRAH… Internety wszystko wyjaśnią, hahaha…

Ok. Dzięki! Jakie jest przesłanie ANTŪMBRA?

Daj się zabrać w podróż. Nie bierz wszystkiego zbyt serio. Zachowaj dystans.

https://antumbra.bandcamp.com/

https://www.facebook.com/antumbra.band/

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry