BACKHAND SLAP – Wywiad z Przemkiem (perkusja) i Filipem (wokal)

„(…) świat jest zjebany, pełno w nim niepotrzebnej przemocy, oszustwa, braku równości. (…) scena to nie tylko muzyka, ale styl życia i wyznawane zasady. (…) .Jedni jeżdżą na ryby, my jeździmy na koncerty…” – BACKHAND SLAP

Siema Panowie! Nowa epka „Cantona” już się kręci na dobre. Ale chyba to nie jest aż tak świeżutki materiał? Promocja nieco się opóźniła… Materiał już był w 2021 roku, jak nie wcześniej.

Przemek: Tak, premiera EPki była w grudniu 2021, a nagraliśmy ją we wrześniu/październiku tegoż roku.
Niestety, to że była taka przerwa, to głównie moja „wina”. Miałem tak dużo pracy i różnych wyjazdów, że nie było kiedy się tym zająć. Dopiero teraz przyszedł czas na to.

Oczywiście szkoda tego zmarnowanego czasu, ale uważam, że materiał jest na tyle fajny i nadal świeży, że nic się nie stanie jeśli zaczniemy promocję rok po premierze.

Przemek, podobno wziąłeś na siebie całą organizację związaną z nagraniem Ep „Cantona”?

Przemek: To wyszło samo z siebie, bo miałem najwięcej wolnego czasu, po bardzo intensywnym zeszłym roku.

I nie bez powodu piłkarz Eric Cantona zasłużył na tytuł albumu i miejsce na okładce?

Filip: Dał się poznać jako człowiek wyznający jasne zasady, bezkompromisowy, który nie był plastyczny wobec otaczającej go rzeczywistości. Na pewno takie są moje teksty. Polecam zapoznać się z jego historią. Jest postacią wyrazistą. Brakuje takich ludzi wśród nowoczesnych sportowców a szczególnie piłkarzy, którzy unikają wypowiadania się na tematy społecznie drażliwe.

Chociaż, teraz jak wspominam lokalnych (z mojego miasta) Punkowców to wielu z nich było fanami piłki nożnej i wielu nosiło szaliki. Potem niektórzy z nich stali się już bardziej typowymi szalikowcami… A Wy kim bardziej się czujecie, Metalowcami czy Punkami?

Przemek: Wszyscy, poza mną wywodzą się ze sceny hc/punk, więc ja jestem jedynym metaluchem w tym towarzystwie. Chociaż scena HC zasze była mi bliska, z resztą Biohazard to mój najukochańszy zespół na świecie. A z punka to najbardziej lubię polską scenę z początku lat 90-tych.

A który z Was nosi koszulkę BRUJERIA, Przemek?

Przemek: Tak, Brujeria to był jeden z pierwszych ekstremalnych zespołów, jakie zacząłem słuchać. Wyobraź sobie podjarkę 13 latka, który w 93 roku przynosi oryginalną kasetę Brujerii do domu. Słuchałem tego z kumplem, i jaraliśmy się jaki świetny numer leci. Patrzymy na booklet, a to już piąty utwór 🙂

No i ta słynna okładka!… Zapytałem, gdyż Hardcore również nie był mi obcy. Chociaż zawsze wolałem ten bardziej Metalowy, raczej Crossover… Ale do czego zmierzam… Mam jakiś przymus szufladkowania muzyki, a obecnie narobiło się mnóstwo gatunków i podgatunków. Dla mnie BACKHAND SLAP to po prostu Hardcore, a zdaje się, że na Waszych mediach określacie się jako Hardcore Punk. W czym jest różnica?

Filip: Tak jak Przemek wspomniał, większość z nas wywodzi się ze sceny hc/punk i są w naszej „kolekcji” typowo punkowe odniesienia, takie jak „Ja i Ty” czy „Warsztatowa”. Scena hc/punk przenika się. Nikt jej sztywno nie dzieli na kategorie, poza tym ta scena to nie tylko muzyka, ale styl życia i wyznawane zasady.

W sumie mam wrażenie, że na poprzedniej epce „Walk Your Way” jest nieco bardziej punkowo (a na pewno wokalnie)…

Przemek: Może to kwestia brzmienia, które faktycznie było bardziej garażowe. Tamta EPka była mniej dopracowana na płaszczyźnie samej sesji nagraniowej. Po prostu nie była tak dobrze i solidnie zagrana, jak „Cantona”. To raz, dwa, studio w którym nagrywaliśmy było zdecydowanie lepiej wyposażone i lepiej brzmiało samo w sobie.

No i po trzecie Kuba „Kikut” Mańkowski, którego znam od ponad 25 lat, z czego ponad 12 zeszło nam na graniu w Pneumie. Znamy się na wylot, nagraliśmy razem kilka płyt, więc doskonale się zrozumieliśmy w temacie „jak to ma brzmieć”.

A zatem mamy już pierwsze różnice pomiędzy „Walk Your Way” a „Cantona”… Filip, co Cię tak natchnęło do tak mocno agresywnego, histerycznego wokalu? Mnie zmiażdżył! Jest bardzo nietypowy! To nie growl, to nie scream, po prostu wrzask na totalnym wkurwie!

Filip: Myślę, że trochę to kwestia różnej produkcji tych dwóch krążków a trochę dopasowanie wokalu brzmieniowo. Potrafię zmienić wokal w zależności od kawałka, ale raczej staram się żeby brzmiał on zawsze jak najbardziej naturalnie.

Ok. Ale czy taki wokal wyszedł Ci spontanicznie, czy jakoś go wytrenowałeś?

Filip: Nie ćwiczę wokalu poza próbami. Tak jest naturalnie.

No i oczywiście w tego typu muzyce, teksty są bardzo ważne. I chyba nie powinno pozostawiać się w nich miejsca na dowolną interpretację. Przekaz musi być konkretny i jasny! Jakie niosą przesłanie Wasze teksty (dla tych co ich jeszcze nie znają)?

Filip: Jeżeli człowiek przez połowę życia wchodzi wkurwiony na otaczającą go rzeczywistość to o czym mogą być teksty? 😊 O tym, że świat jest zjebany, pełno w nim niepotrzebnej przemocy, oszustwa, braku równości…

A dlaczego tylko dwa kawałki na „Cantona” są po polsku „Warsztatowa” i „Ja i Ty”, notabene z ostrym klęciem. Przez to, też brzmią mocno punkowo, o czym wcześniej rozmawialiśmy. Z drugiej strony to jakby taka tradycja, na poprzedniej epce był jeden kawałek „pierworodny grzech”…

Przemek: Pomysł na „Warsztatową” wziął się stąd, że chcieliśmy mieć jeden krótki, szybki numer. Coś jak „scum” Napalm Death. Wyszło nam 11 sekund, ale efekt uzyskaliśmy zamierzony.

Co do „ja i ty”to tu historia jest ciekawsza. To jest numer, który zrobiliśmy jako pierwszy, na naszej pierwszej wspólnej próbie. Po jakimś czasie wypadł on totalnie z repertuaru, ale po tym jak Filip napisał do niego aktualny tekst, uznaliśmy, że znowu nabrał zajebistości i wrócił do łask.

W sumie to nie mieliśmy w planie go nagrywać, ale w trakcie sesji, okazało się, że nagranie bębnów poszło tak sprawnie, że mamy jeszcze trochę czasu do wykorzystania.

Akurat do tego jednego numeru nie miałem nagranych pilotów, ani klika, więc zrobiliśmy to na zasadzie „one take version”. Czyli każdy miał jedno podejście do nagrania instrumentów. Więc to co słyszycie jest nagrane totalnie na setkę.

No i nie obyło się bez jajcarskich tekstów, gdzieś pomiędzy kawałkami! To zawsze lubiłem w HC. Z jednej strony agresywna powaga, a z drugiej strony wyluzowane podejście do muzyki… Jednak na „Cantona” były to sekundy. Poproszę o wytłumaczenie, Hehe…

Przemek: Na naszym profilu na Insta jest pokazana cała historia 🙂 Benek za szybko wszedł z chórkiem, zirytował się, czemu dał upust słowny. Wyszło zabawnie, postanowiliśmy to zostawić.

…Przemek, krzepę to Ty masz! Utwory choć są krótkie to bardzo dynamicznie perkusyjnie. Jak dbasz o kondycję fizyczną?

Przemek: Nie dbam 🙂 Po prostu robię sprint w czasie koncertu, a potem dochodzę do siebie przez godzinę 🙂

Przemek, a co jest takiego w Backhand Slap, że ze wszystkich zespołów, w których grałeś, ten darzysz zdecydowanie największym uczuciem. Wcześniej była Pneuma i co jeszcze?

Przemek: W Pneumie nie byłem od początku, a zespoły które były jeszcze wcześniej prezentowały wątpliwe walory muzyczne.

A BHS stworzyliśmy od początku w tym samym składzie i to co gramy, najbardziej mi odpowiada. W tym zespole mam zdecydowanie najwięcej frajdy z grania. Piosenki nie są przekombinowane i dostatecznie krótkie.

Ktoś porównał Was do CARNIVORE. Ja podobnie jak Przemek znam ten zespół tylko z nazwy (owszem kiedyś przypadkiem zdarzało mi się usłyszeć, ale nawet nie pamiętam jak grali) , więc jest nas już dwóch… Inni porównywali Was do TERROR, MADBALL, SCHIZMA (to też nie moja bajka, podobnie jak CARNIVORE)… Ale z kolei ja porównałem Was do PRO-PAIN (bardziej muzycznie, niż wokalnie). I co Wy na to? Trafiłem, czy pudło? Chodzi mi o muzyczne inspiracje.

Filip: W ogóle nie rozumiem tego porównania do Carnivore, ale każdy znajduje jakieś swoje porównania i nie będę z tym dyskutować. Z drugiej strony taka sytuacja cieszy, bo nigdy wcześniej nie słyszałem tej kapeli i postanowiłem jej posłuchać w necie. Muszę przyznać, że takie kawałki jak Jesus Hitler lub Race War to dla mnie spora doza inspiracji i mentalne game changer’y 😊 Jednocześnie polecam posłuchać – śmierdzi spalonym mięsem i nienawiścią do całego świata.

Co do porównania do Pro-Pain… pewnie trochę w tym racji, na pewno bardziej niż Carnivore 😊 Mimo to ja wolę uciekać od porównań. Znajdziesz w naszej muzyce i Terror i Madball a na pewno Schizmę. W końcu większość z nas wywodzi się ze sceny HC/Punk, więc ciężko w niej znaleźć coś innego.

No, a bas rzeczywiście stylowy! Uwielbiam taki HC! W tej muzyce musi być ten charakterystyczny rytm, feeling i melodia. Ale przecież to nie kwestia instrumentu a samego muzyka, bo wiem, że pożyczyliście bas od Oriona z BEHEMOTH…

Przemek: Benek jest naprawdę świetny w tym stylu, i ma bardzo fajnym zmysł muzyczny, potrafi dodać do piosenki taki fajny smaczek, którego nie da się zrobić z gitary 🙂

Pochodzi z resztą z bardzo muzykalnej rodziny, jego mama jest nauczycielką skrzypiec, a siostra Dobrawa, gra na wiolonczeli m.in. z Hania Rani.

No i tak, instrument miał kolosalne znaczenie. Od Oriona pożyczyliśmy Fendera Precision z aktywnym układem. To z resztą instrument, na którym Orion nagrał dwie ostatnie płyty Behemoth.

Ale wróćmy do BACKHAND SLAP… Bez koncertów Hardcore nie ma sensu. Gdzie zagracie w tym roku?
Przemek: Coś pewnie zagramy, bo koncerty to kwintesencja HC. Póki co zagramy na showcasie SeaYou w Gdańsku , mamy też w planie kilka koncertów Final Strike i Schizmą.

A żeby Was ściągnąć na jakiś set, na jakie warunki przystaniecie? Nie musi to być ogromna scena, widziałem, ze chętnie gracie w małych klubach, tam gdzie publiczność jest na wyciągniecie ręki…

Przemek: Im mniejsza scena tym lepiej się gra 🙂 Dobrze by było mieć co zjeść, gdzie się przespać, i wlać cokolwiek do baku. Ale też mamy świadomość tego jak jest, więc często i gęsto jeździliśmy na koncerty na własny koszt.

Ot takie hobby. Jedni jeżdżą na ryby, my jeździmy na koncerty 🙂

Chociaż to nieco ryzykowne, taki bliski kontakt. Widziałem kilka koncertów mathcore’owych na necie, gdzie publiczność dosłownie zlewała się z muzykami (wręcz ich porywała), co utrudniało im granie, a czasem nawet musieli przerywać kawałek… by za chwilę ponownie zacząć koncertową histerię… W niektórych klubach między Wami a publicznością też było na wyciągnięcie ręki.

Przemek: Tak, słynny koncert w Gryfinie. Było doskonale. Graliśmy w pizzerii, ale pizza była tam tak niedobra, że Sauter z Final Strike (który organizował ten koncert) zamówił jedzenie z innej knajpy. Była laska na mefedronie i koleś, który cały czas stał przed bębnami w zastygniętej pozie.

Niezapomniane przeżycie 🙂

I na tym zakończymy wywiad. Dziękuję!

https://www.facebook.com/backhandslaphc
https://backhandslap.bandcamp.com/

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry