WINTERSHADOWS – Wywiad z Sebastianem (klawiszowiec) i Tomkiem (gitarzysta)

„Bez wątpienia Wintershadows epatuje dramaturgią i melodiami charakterystycznymi dla muzyki poważnej i to ona w zestawieniu z klarownym brzmieniem riffów gitarowych wytycza w naszym przekonaniu, kierunek zespołu i jego formę (…) Muzyka Wintershadows to uwalnianie duchów z naszych głów (…) Nowy album, choć utrzymany w zwartych doomowo-deathowych klamrach, jest płytą mocno synkretyczną, balansującą pomiędzy różnorodnymi gatunkami muzyki…” – WINTERSHADOWS

Wiem, że to byłoby banalne pytanie, o Wasz powrót, co Was do tego skłoniło i dlaczego… więc zapytam inaczej… Czy na tym etapie, po zagraniu kilku koncertów i wydaniu albumu, możecie już określić, czy właśnie tak wyobrażaliście sobie swój „comeback”?

Sebastian: Od początku reaktywacji, gdzieś z tyłu głowy towarzyszyła nam bardzo pozytywna aura wyczekiwania i nadziei. Im dłużej spotykaliśmy się na salce, a materiał muzyczny nabierał wyrazistych kształtów, tym bardziej czuliśmy, że to co robimy zyskuje głębszy sens i nową jakość. Wspólne granie i możliwość zresetowania się po latach rozłąki, pochłonęły nas bez reszty. Tak rodził się nowy materiał pełen emocji i muzycznego wigoru … Uwieńczeniem włożonego wysiłku stał się wyczekiwany album … Ku naszej uciesze, Planes of Perception został ciepło przyjęty przez słuchaczy i recenzentów.

Tomek: Nie sądziliśmy, że po tylu latach od powstania Arrakis będziemy mieć tyleż samo radochy z hałasowania ze sobą co niegdyś. Nagraliśmy album z którego jesteśmy dumni, który się podoba, gramy koncerty, tworzymy nowe utwory. Satysfakcja z takiego obrotu zdarzeń jest ogromna. Z pewnością nasz comeback stał się wypełnieniem niedosytu z przeszłości.

Czy jesteście usatysfakcjonowani efektem końcowym wydania „Planes Of Perception”? Mam na myśli aspekty aranżacyjne i techniczne?

Sebastian: W przeciwieństwie do debiutanckiego Arrakis sprzed lat, nowy materiał powstawał dłużej, zaś jego rejestracja i miksy były rozłożone na kilka etapów. Praca w zaciszu domowego studia, rozłożona w czasie, okazała się sporym atutem i kluczem do osiągnięcia oczekiwanego efektu końcowego. Zamierzone leżakowanie zarejestrowanych ścieżek w komputerach Sound Clinic Home Studio i Gery Drums sprawiło, że mogliśmy wielokrotnie powracać do nagranych dźwięków i wokali by następnie wzbogacać je w istotne, nieobecne dotąd niuanse i detale. Realizacja musiała potrwać co nawet z czasem stało się tematem niewybrednych żartów ze strony najbardziej spragnionych nowego materiału fanów. (śmiech). Nauczeni jednak doświadczeniem pospiesznie wyprodukowanego Arrakis, krok po kroku konsekwentnie realizowaliśmy nakreślony plan, doprowadzając nowy album do oczekiwanego przez wszystkich finału. Myślę, że było warto

A jak z zainteresowaniem? Zarówno ze strony starych i nowych słuchaczy?

Sebastian: Mówiąc o zainteresowaniu, nie sposób nie wspomnieć o reaktywacyjnym koncercie w Spóźnionym Słowiku, który odbył się 8-go października w naszym rodzinnym mieście, Nowym Sączu. Frekwencja pozytywnie nas zaskoczyła. Nikt przed tym wydarzeniem nie oczekiwał wybitnego zainteresowania, zwłaszcza ze strony młodzieży, która jak wiadomo trzymając się obecnych trendów, porusza się w innych niż nasze brzmieniach metalu. Obecność zgromadzonych starych przyjaciół i fanów zespołu wraz z całkiem licznie przybyłą grupą nastolatków oraz pozytywna inter-reakcja z publicznością pozwalają mieć nadzieję, że muzyka Wintershadows będzie zyskiwać wciąż nowych słuchaczy.

A reakcja mediów ? My daliśmy Wam 10/10, ale oczywiście to zależy od subiektywnych odczuć podczas słuchania muzyki?

Sebastian: To naprawdę miłe i budujące, że niezależne wydawnictwo jakim jest Planes of Perception zostało dostrzeżone i opisane przez kompetentnych recenzentów portali i magazynów muzycznych jak choćby Teraz Rock. Bardzo nas cieszą wnikliwe jak m. in. Twoja, recenzje poparte szerszym spojrzeniem na spektrum płyty oraz cały kontekst naszej biografii… Wysoka nota od Metal Centre to nobilitacja i świadomość, że wysiłek włożony w tą płytę nie poszedł na marne trafiając pod właściwy adres.

Ale może teraz porozmawiajmy o składzie… Zmienił się. W zasadzie z ostatniego, starego składu sprzed ponad 20 lat to pozostali, gitarzysta Tomasz Tokarczyk, klawiszowiec Sebastian Piech i (doraźnie) skrzypaczka Ewa Fijak-Walczyńska. Reszta kolegów z logistycznych przyczyn nie dołączyła do comebacku. Ale za to doszli muzycy z nowosądeckiego ESGAROTH, gitarzysta Krzysztof „Kriss” Jarmoliński i perkusista Daniel „Dumny” Szubryt, z którymi znacie się od lat i ostatnio też współpracowaliście… Rozumiem, że w kwestiach aranżacyjnych rozmietliście się jak łyse konie?

Sebastian: Zgadza się. Ze starego składu pozostałem ja, Tomek… oraz Ewa w niepełnym wymiarze 🙂 Nie zmienia to faktu, że trzon nowego składu, zawiązanego na jesieni 2018 roku, stanowi również pałker Dumny (Esgaroth), który miał pełny udział w powstawaniu nowego materiału muzycznego od samych jego początków. . Sukcesywnie w kolejnych latach dołączali do nas Rob (Esgaroth) oraz Kriss (Esgaroth, Evil One, Trashback). Dopełnieniem składu znanego z nowej płyty był Vik, który doszedł do nas najpóźniej … Warto wspomnieć, że Kriss (drugi gitarzysta) oprócz cennego doświadczenia i umiejętności wyniesionych z gry w poprzednich ex-kapelach wsparł nas również realizacyjnie w swoim Sound Clinic Home Studio… Po skrystalizowaniu pełnego składu, nad postępami i rozwojem powstającego materiału czuwaliśmy już wszyscy razem i każdy bez wyjątku wniósł od siebie bardzo wiele, co słychać zresztą na płycie… Obecnie po wydaniu płyty, zgodnie z ustaleniami, z przyczyn osobistych Kriss i Rob opuścili projekt. Zastąpili ich Pablo (bass) i Dawid (gitara).

Zapytałem, ponieważ ESGAROTH gra ambitny Death Metal, aczkolwiek miejscami klimatyczny i chyba przemycili odrobinę tego klimatycznego Death Metalu do obecnego WINTERSHADOWS. A może nie mieli wpływu na komponowanie?

Sebastian: Jeśli już mowa o przemycaniu klimatów to z pewnością poszło to w obie strony. Miałem kiedyś przyjemność i zaszczyt wesprzeć Esgaroth klawiszowo na ich ostatniej płycie Esgar Never Dies. Partie klawiszowe nagrane zostały bodaj w 5-ciu lub 6-ciu utworach. Prócz kawałków z własnego repertuaru ów płyta zawiera również m. in. cover naszego starego utworu The Birds. Do pracy nad „Ptakami” , chłopaki z Esgaroth zaprosili również Tomka i Ewę, co uczyniło cover naszej perełki z Arrakis szczególnie bliskim naszemu sercu. Styl gry Krissa i Roba (Esgaroth) z mocnym akcentem thrashowo-deathowym, ich zacięcie realizatorskie i głęboki odwzajemniony sentyment do „starych czasów” sprawiły, że nasz odkurzony utwór w Esgarothowej interpretacji zabrzmiał nadzwyczaj świeżo i z kopem. Po wydaniu Esgar Never Dies, Esgaroth zakończył swoją działalność, a co nastąpiło później to już wiesz (śmiech) … Patenty i styl gry ziomków z Wintershadows i Esgaroth wzajemnie się przenikają i uzupełniają zarówno na Esgar Never Dies jak i Planes of Perception. Choć stylistycznie zespoły są z dwóch innych bajek, to jednak istnieje między nimi niezaprzeczalna subtelna więź słyszalna na obu albumach.

Przy okazji zapytam się czy Daniel „Dumny” Szubryt to jakiś kuzyn Jarka Szubrychta, znanego w Metalowym środowisku (i nie tylko) dziennikarza, publicysty, autora książek?

Tomek: Pewnie by się tym pochwalił już dawno, więc raczej nie. Ale kto wie ?! Może następnym razem jak porządnie podrinkujemy, pociągniemy go za język. Może się wygada. Damy znać (śmiech).

Kolejna bardzo ważna postać, która zdecydowanie wpłynęła na całość to Sebastian Baran, młody i bardzo zdolny wokalista , który dołączył do Was z raczej mało znanych kapel: THE CURSED PLAGUE i WRÓŻDA (ale również wokalnie wspierał ESGAROTH). Czy przy aranżowaniu wokali daliście mu wolną rękę? Używa tylu barw wokalnych! Naprawdę ogromny szacun! Jego zróżnicowane style śpiewania, wrzasku i growlowania wystrzeliły naprawdę ten album wysoko!

Tomek: Sebastian (Viki) posiada mega potencjał. Jest młody. Z jego możliwościami świat jeszcze o nim usłyszy. Przy pracy nad płytą w pełni mu zaufaliśmy i tak naprawdę w niewielu momentach sugerowaliśmy inne rozwiązania i pomysły niż jego własne i… wyszło super.

Sebastian: … warto dodać, że Sebastian rozpoczynał swoją wokalną przygodę w kapelach, gdzie jego zadania jako wokalisty, nie ujmując niczego muzyce wymienionych w pytaniu zespołów, były zgoła inne i mniej złożone… Wielowymiarowość i synkretyzm stylowy Wintershadows wprowadziły Sebastiana na zupełnie inne obszary i przestrzenie muzyczne, gdzie przenikają się bardzo skrajne dźwięki i emocje. Sebastian poradził sobie z nową sytuacją dokładnie tak jak od niego oczekiwaliśmy, a nawet lepiej.

Czy Sebastian pozostanie już z Wami ? Dobry z niego chłopak, czy krnąbrny ? Hahaha… Oby woda sodowa mu do głowy nie uderzyła. Zostanie gwiazdą internetu i pokusi się na solową karierę, hahaha…

Sebastian: Następne pytanie proszę (śmiech)

Teksty pozostawiliście jemu? Chyba jeszcze maczał w nich swoje palce niejaki Marek Sobieniecki?

Tomek: Teksty napisał Sebastian i jak zauważyłeś jeden z nich – Salusa Secundus popełnił Marek – nasz kompan, przyjaciel i filar zespołu z czasów Arrakis. Od wielu lat wraz z rodziną mieszka poza Polską, ale stale nam kibicuje i jesteśmy w stałym kontakcie.

Sebastian: Pomimo, iż Marek z przyczyn oczywistych nie mógł do nas powrócić, od początku reaktywacji projektu bardzo interesował się sprawami zespołu i powstającym albumem. Zwracając się do niego o napisanie tekstu do utworu Salusa Secundus, uhonorowaliśmy jego wkład w debiutancki Arrakis do którego niegdyś napisał wszystkie teksty. Dla niezaznajomionych tytułowy Arrakis z demówki o tym samym tytule i Salusa Secundus z nowej płyty to utwory połączone tą samą inspiracją, zaczerpniętą z twórczości Franka Herberta

Oczywiście, uważam, że nie byłoby WINTERSHADOWS bez skrzypiec. Niestety Ewa nie może być z Wami na pełnym etacie, ale na albumie udzielała się na tyle, że odcisnęła wyraźnie swoje dłonie na muzyce. Ale co z koncertami? Będzie mogła z Wami grać? Myślę, że pojedyncze sztuki ogarnie, ale co z trasami koncertowymi (jeśli takowe będą)?

Sebastian: Można rzec, że Ewa od zawsze grała pierwsze skrzypce w muzycznej wizji ludzi tworzących zespół. Używając języka marketingu, oryginalny (niezsamplowany) dźwięk tego instrumentu to wizytówka marki Wintershadows… Planes of Perception to album instrumentalnie dojrzalszy i bardziej urozmaicony, nie odstąpiliśmy jednak ani na krok od roli jaką wytyczyliśmy Ewie wiele lat temu, na Arrakis… Co do dalszej obecności naszej skrzypaczki, zwłaszcza na zbliżających się koncertach, temat jest obecnie intensywnie przez nas dyskutowany. Ewka zawodowo i rodzinnie jest człowiekiem mocno zajętym i musimy to jako zespół uszanować. Wierzymy jednak, że i tym razem znajdziemy złoty środek, który wszystkich zadowoli.

Przy okazji. Gdzie będzie można Was zobaczyć w 2023 roku?

Sebastian: Na chwilę obecną nie mamy jeszcze doprecyzowanych planów koncertowych na cały rok. Czas pokaże. Jeśli zaś chodzi o najbliższe wiosenne wydarzenia, to 22-go kwietnia zagramy w Spóźnionym Słowiku w Nowym Sączu. Towarzyszyć nam będą Schema i Stigma Mortis. Z kolei 14-tego maja zapraszamy do Voodoo Club w Warszawie. Jeszcze raz zagramy z kolegami ze Schema, a dołączy do nas miejscowy Painthing.

A czy Ewa gra na skrzypcach tylko z Wami? Mam na myśli granie w jakichś orkiestrach, czy coś w tym stylu.

Sebastian: Ewa jest absolwentem Akademii Muzycznej. Pracuje w Państwowej Szkole Muzycznej w Nowym Sączu. Oprócz codziennych zajęć dydaktycznych, wspiera młodzież na warsztatach, koncertach oraz spontanicznie uczestniczy w projektach związanych z muzyką poważną.

Czy dobrze zauważyłem, że jest z Wami jeszcze jeden, najnowszy muzyk, gitarzysta Dawid Kłap?

Sebastian: Nawet dwóch (śmiech)… z chwilą wydania płyty, Krissa i Roba zastąpili Dawid (gitara) i Pablo (bass)… Choć chłopaków dzieli spora różnica wieku, łączy miłość do grania i zaangażowanie w sprawy zespołu… Potrzebowali ledwie kilku tygodni, by wkomponować się i nauczyć wszystkich utworów. Chłopaki udowodnili, że są kreatywnymi muzykami świetnymi kompanami. Cieszymy się, że są z nami.

Tym razem jeszcze bardziej odważnie pozwoliliście sobie na klawiszowe wariacje (chociaż to brzmi zbyt niepoważnie) jakby inspirowane Muzyką Klasyczną (też orkiestralną), baśniowym Ambientem, a nawet delikatnym Industrialem… Dzięki temu ten album to podróż do innych światów, w których wymiarów…

Sebastian: W swoich inspiracjach muzycznych nigdy nie ograniczaliśmy się tylko do ulubionej muzyki metalowej. Zabrzmi to egzotycznie, ale Beethoven, Vivaldi, Mozart, Wagner, Czajkowski, Chopin, Strauss, Schumann czy Ravel towarzyszą naszym muzycznym eksploracjom równie intensywnie jak odkrywanie twórców zgoła innych gatunków muzyki. Muzyka klasyczna przez wielu ludzi uznawana za nudną i niepotrzebną, przemycona do metalu zyskuje nowe oblicze, przykuwa uwagę i przyciąga jak magnez. Bez wątpienia Wintershadows epatuje dramaturgią i melodiami charakterystycznymi dla muzyki poważnej i to ona w zestawieniu z klarownym brzmieniem riffów gitarowych wytycza w naszym przekonaniu, kierunek zespołu i jego formę. W tym kontekście, instrumenty klawiszowe są dla nas niczym orkiestra na czele której brzmią skrzypce Ewy, odgrywające wiodącą rolę … Poza muzyką klasyczną, szczególne miejsce w inspiracjach Wintershadows zajmują: muzyka elektroniczna i filmowa. Tacy twórcy jak Vangelis, Kraftwerk, Klaus Schulze, Tangerine Dream, Angelo Badalamenti, Dead Can Dance, Jean Michel Jarre, James Horner, John Williams, Howard Shore nie są czymś obcym w inspiracyjnym menu zespołu. Patenty tych wybitnych artystów gdzieś wspólnie przenikają się w naszej twórczości… Z zasady jedną z najistotniejszych funkcji muzyki Wintershadows jest emocjonalna ilustracja naszej wrażliwości. Patetyczno-orkiestrowe, czasem bajkowe, a czasem wręcz industrialne brzmienia płynące z keyboardu i sampli pozwalają przenieść muzykę Wintetshadows na obszary chwytające za duszę i serce.

Pięknie to ująłeś, mówiąc o przemycaniu muzyki klasycznej do Metalu! Będąc młokosem słuchającym Metalu zawsze szukałem pierwowzorów lub podobnych klimatów jakie kapele Metalowe wykorzystywały w swoich chociażby intrach i dzięki temu (jeszcze jako młody człowiek) poznałem moc i piękno muzyki klasycznej czy elektronicznej, folkowej i wielu innych „poza-dyskotekowych” gatunków… Zawsze powtarzałem, że muzyka Metalowa także kształciła, dawała fanom jakiś zalążek innej muzyki lub jakiegoś tematu przemyconego w tekstach, a potem to była tylko kwestia dalszych poszukiwań… Rozgadałem się, a to przecież Wy „gadacie”, hahaha… A czy te bardzo wzniosłe, chóralne, żeńskie śpiewy to żywe czy spreparowane?

Sebastian: A jak myślisz ? (śmiech)

Ja nie myślę, a pytam, hahaha… Brzmią dość naturalnie ale dzisiaj to też kwestia dobrego oprogramowania i sprzętu… A teraz podsumujmy… Słychać, że muzyka na „Planes Of Perception” sporo dojrzewała w Waszych umysłach. To jest pospolity Doom Death Metal… Kompozycje zawierają bardzo szerokie spektrum doom-death-metalowych możliwości z niewielkim tchnieniem Metalcore’a… Każdy utwór jest bardzo bogaty aranżacyjnie, nierzadko posiada zaskakujące motywy. Mimo tego całość jest idealnie utrzymana w ryzach… A każdy utwór wyzwala bardzo silne emocje! Wiele wokalno-instrumentalnych melodii aż przyprawia o emocjonalne dreszcze. To potężny materiał, jego potęgą są nie tylko potężne brzmienia gitar i potężne wokale ale i potężne emocje, dwubiegunowe… Z jednej strony miażdżąca agresja gitarowo-wokalna, a z drugiej, piękne melodie, czasem niosące ukojenie, ale innym razem bardzo depresyjne, melancholijne, mroczne… Oczywiście to jest moje subiektywne odczucie, ale to jest naprawdę wielka sztuka stworzyć takie kompozycje… Po tak długim wstępie zapytam. Co spowodowało, że WINTERSHADOWS stworzył taką muzykę?

Tomek: Ale ładnie to ująłeś 😃 Jest nam niezmiernie miło … Nasza muzyka to taka emocjonalna sinusoida i huśtawka nastrojów motywowana życiowymi wyborami i wydarzeniami. Muzyka Wintershadows to jak na okładce Planes of Perception uwalnianie duchów z naszych głów i zamienianie ich w dźwięki. To emocje, bagaż doświadczeń i wreszcie my sami takimi jakimi jesteśmy. Do tego dodać należy wspólną chemię przy tworzeniu i podejściu do muzyki i mamy to.

Sebastian: Nowy album, choć utrzymany w zwartych doomowo-deathowych klamrach, jest płytą mocno synkretyczną, balansującą pomiędzy różnorodnymi gatunkami muzyki. Materiał zawarty na najnowszym albumie to swoista wypadkowa różnych gustów co moim zdaniem czyni płytę ciekawszą i na dłużej zapadającą w pamięć słuchacza.

Ciekawostką a zarazem prezentem dla starych fanów WINTERSHADOWS okazał się utwór zatytułowany „When the Sun Rises”, chyba będący nową aranżacją instrumentalnego, pierwszego utworu z demo „Arrakis”…

Sebastian: Wspólna fascynacja muzyką klasyczną spowodowała, że niegdyś z Ewą stworzyliśmy utwór The Sunrise, który pełniąc rolę intra otwierał Epkę Arrakis. Zawierał on w sobie spore pokłady nastroju i emocji, które nawet ignorantowi muzyki poważnej mogły kojarzyć się z niejakim Vivaldim, zaś jego mroczne tło przywodziło na myśl cenione przez wielu Dead Can Dance. Jako współtwórca Sunrise czułem zawsze pewien niedosyt względem tej kompozycji. Ilekroć przesłuchiwałem po latach utwór, czułem się jak widz, który dał się ponieść fabule, lecz nie doczekał satysfakcjonującej kulminacji i zakończenia filmu. Minęły lata, zeszliśmy się na nowo i po przegadaniu tematu postanowiliśmy wypełnić lukę ciążącą na utworze. When the Sun Rises zyskał aranżacyjnie nowocześniejsze, wzbogacone pełnym instrumentarium oblicze i bardzo się cieszymy, że ponownie zagościł… tym razem płycie.

I ja się cieszę, hehe… A propos „Arrakis”… Czy temat reedycji jest nadal otwarty?

Sebastian: Często słuchacze i przyjaciele zespołu o to pytają … Chcemy wszystkich zainteresowanych zapewnić, że mamy już ciekawy pomysł na zagospodarowanie, nigdy niewydanych na CD utworów. Sądzimy, że jak tylko Planes of Perception ostygnie i na dobre zadomowi się na Spotify i w prywatnych zbiorach płytowych, temat Arrakis powróci ze zdwojoną siłą i wszyscy będą zadowoleni.

Obecnie każda szanująca się kapela posiada już własny merch. Widać, że jesteście taką… 🙂

Tomek: Cóż korzystamy z możliwości jakie daje rynek usług reklamowych. Kiedyś wyprodukowanie merchu było zarezerwowane dla kapel z górnego topu, wspieranych przez liczące się wytwórnie. Czasy się na szczęście zmieniły i my wraz z nimi… A Ty masz już coś z naszego merchu? 😃

No właśnie nie mam i myślę o koszulce z Planes… Tylko, że przydałby się jakieś namiary gdzie można coś zamawiać (z opisem rozmiarówek)… ale wróćmy teraz do pytania…

Sebastian: Planes of Perception to niezależne wydawnictwo. Sfera promocyjno-marketingowa działalności Wintershadows spoczywa w całości na barkach zespołu… Współpracujemy w tej materii z dwoma drukarniami oraz grafikiem, którzy wywiązują się ze zleceń bez zarzutu. Koszulki i bluzy wykonane są z wysokiej jakości materiałów, a nadruk trzyma się świetnie.

A czy teledysk do „The wind In The Sails” to oficjalny klip? Nie ma go na waszym kanale YT.

Sebastian: Zapewne masz na myśli „czarno-biały filmik” nakręcony telefonem w naszej „grzybni” ?! (śmiech) … „Klip” powstał w 2020 roku na potrzeby promocji mającej nadejść wkrótce płyty. Jak wiadomo premiera mocno się opóźniła… Gdy ostatecznie album ujrzał światło dzienne (po dwóch i pół roku), The Wind in the Sails zdążył się zestarzeć i zyskać z konieczności status singla. Przez sentyment został jednak uwzględniony na Planes of Perception jako utwór bonusowy… Klip został z naszym błogosławieństwem udostępniony przez swych twórców w czasach gdy jeszcze nie dysponowaliśmy własnym kanałem. Od tamtego czasu obrósł w liczne komentarze, żyje własnym życiem… i niech tak pozostanie

Czy tam jest wasze miejsce prób? Jak często spotykacie się na próby?

Tomek: Tak to nasze miejsce prób i farma grzybów 😃

Rozumiem, że macie na myśli grzyby domowe, jak grzyb domowy właściwy, domowy biały, stroczek łzawy czy grzyb piwniczny albo grzyby pleśniowe typu kropidlak cytrynowy lub czarny, a także pleśniaka zielonego… 🙂

Sebastian: Woow. Bez wątpienia wymieniłeś całe plugastwo goszczące na ścianach naszej muzycznej przystani 🤭… Zwykle gramy raz w tygodniu, ale wiadomo, czasem różnie z tym bywa. Proza życia 🙂

Myślę, że bez wsparcia i wyrozumiałości Waszych rodzin nie byłoby tego wszystkiego…

Tomek: Zgadza się. Wsparcie i wyrozumiałość rodzin są oczywiste. Osobiście w rodzinie znajduję również inspirację, czego przykładem jest Lilith. Powstawał on w mojej głowie, gdy usypiałem na rękach córeczkę. De facto to utwór o niej samej… Cóż, choć życie prywatne i sprawy zespołu wzajemnie się przenikają, to rodziny w naszym życiu grają pierwsze skrzypce i nie powinno to nikogo dziwić.

Rodzina jest bardzo ważna… Bardzo dziękuję za rozmowę! Wiedziałem, że Wasz comeback sprawi mi ogromną przyjemność. I w sumie tan album przerósł moje najśmielsze oczekiwania… To teraz poproszę o receptę, jak mam się uwolnić od muzyki z „Planes Of Perception”?!

Tomek: Dzięki… Zasadniczo ja mam dla Ciebie jedną receptę. Włączasz płytę, nalewasz drinka, później następnego i następnego itd… jeżeli nadal słyszysz muzykę Wintershadows, to znaczy że za mało drinków spożyłeś (śmiech). Inaczej nie umiem Ci pomóc (śmiech)

Sebastian: Dziękujemy w imieniu całego zespołu za wywiad, no i za niedawną, pozytywną recenzję na stronach Metal Centre. Bardzo nam miło i cieszymy się, że doceniono nasz wysiłek włożony w ten ważny dla nas i polskiego metalu materiał… Dziękujemy Wszystkim, którzy o nas nie zapomnieli i tym którzy dopiero nas identyfikują… Do zobaczenia i usłyszenia na koncertach.

https://www.facebook.com/Wintershadows

https://wintershadows.bandcamp.com/releases

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry