VESANIA – wywiad z Darayem (perkusistą)

Prawie ćwierć wieku temu miałem wizję, że zespół o nazwie VESANIA odniesie pewien sukces, a przynajmniej będzie rozpoznawalny na Metalowym Podwórku. Obecnie wiem, że ta wizja nie dotyczyła mojej kapeli, a VESANIA, o której mowa rzeczywiście odniosła pewien sukces, aczkolwiek uważam, że nadal jest niedocenianą kapelą. I nie tylko z uwagi na to, że jej muzycy to zasłużeni działacze na Metalowej Scenie ale przede wszystkim ze względu na samą muzykę, która w spektrum ekstremalnego Metalu ulega ciągłej progresji zachowując (a wręcz potęgując) swój psychotyczny charakter… Dariusz „Daray” Brzozowski to człowiek odpowiedzialny za pracę serca VESANII, którego talent był lub nadal jest wykorzystywany w wielu znanych bandach (np. DIMMU BORGIR, HUNTER, MASACHIST, czy swojego czasu VADER)…

Witam! Skoro mamy chwilową remisję psychozy, więc może to czas na podsumowanie waszej Historii Choroby… Pierwsze objawy zaczęły się w 1997 roku, czego efektem było nagranie z prób w 1998 roku. W zasadzie co sprawiło lub was zainspirowało, że powstał zespół?

Graliśmy razem (Orion, Heinrich i ja) już dużo wcześniej. Wszystko zaczęło się w podstawówce. Jesteśmy ten sam rocznik 1980. Ja razem z Orionem chodziłem do zerówki, potem razem z Heinrichem chodziłem do podstawówki. Już w zerówce słuchaliśmy “Europe – Final Countdown”, ja brałem dwie kredki i dwa krzesła i udawałem, że gram na bębnach, a chłopaki brali paletki do badmintona i graliśmy koncerty. Pierwsze prawdziwe próby zaczęliśmy grać jak mieliśmy jakoś po dwanaście lat i potem to już jakoś poszło.

Wybacz, za kolejne banalne pytanie. Jednak jak się później okaże to pytanie jest dla mnie bardzo ważne… Jaka była geneza powstania nazwy zespołu? Dlaczego akurat padło na taką nazwę?

Nazwę wymyślił Orion. Od samego początku to on odpowiadał za całą otoczkę tekstowo-ideologiczno-koncepcyjno-wizualną. Muzyka zawsze powstawała wspólnie, ale cała reszta należała do Oriona. On był z nas wszystkich najbardziej “oczytanym”, zawsze miał pomysły na teksty, nazwy utworów itd. My – czyli cała reszta zespołu, nie mieliśmy pojęcia jak się do tego zabrać.

Po demówkach i splicie z BLACK ALTAR wydajecie w 2003 roku pierwszy album „Firefrost Arcanum” – totalny obłęd, furia, wściekłość i melodyjne wstawki… Tym się charakteryzował poważny pierwszy rzut choroby… Jak dzisiaj patrzysz na ten materiał?

Dawno go nie słyszałem. Na pewno jestem bardzo dumny z tej płyty. Moja pierwsza profesjonalna płyta. Długo nad nią pracowaliśmy, żeby dopracować te wszystkie szczególiki. Pamiętam, że był bardzo dobry odbiór po wydaniu tej płyty, wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni. Po tej płycie VESANIA wreszcie zaistniała na dobre.

Minęło około dwa lata i muzyka stawała się coraz bardziej psychotyczna… Na „God The Lux” pomiędzy miażdżącymi black-deathowymi uderzeniami (a chwilami wręcz brutal-death metalowymi) pojawiają się industrialno-ambientowe przerywniki… Poza tym potężne zwolnienia, chwilowa melodyczność… Czyli wyraźna zmiana stylu… Co na Was wpłynęło by tak znacznie zmienić stylistykę?

Przede wszystkim ilość zagranych koncertów. Staliśmy się dużo lepszymi muzykami, bardziej doświadczonymi. Chcieliśmy zaaranżować nowe utwory tak, żeby nie brzmiały jak cała reszta zespołów, która nas wtedy otaczała. Pierwszy raz w życiu, nagraliśmy tzw płytę przedprodukcyjną i to nie byle gdzie, bo w studio Selani. Nigdy tego nie publikowaliśmy, ciekawe czy w ogóle gdzieś to mamy. Po nagraniu tego “dema” mogliśmy ocenić, które riffy, motywy sprawdzają się, a nad którymi trzeba jeszcze popracować. Byliśmy mega przygotowani do sesji.. Nagrywaliśmy w Hendrix studio w Lublinie. Mimo dopracowania materiału, było tam dużo przypadkowości. Nie pamiętam jak to było, ale była tam jakaś akcja z moimi już nagranymi bębnami. Ponieważ ja od razu po swoich nagraniach pojechałem na trasę z Vaderem, a okazało się, że bębny zostały nagrane nie tak jak powinno. Część rzeczy udało się uratować, a część rzeczy trzeba było rzeźbić z tego co było. Finał był naszczęście pozytywnie zaskakujący.

Dlaczego zrezygnowaliście z pierwotnego logo na rzecz zwykłej czcionki? W zasadzie tylko pierwszy album był opatrzony starym logo?

Chcieliśmy mieć proste i czytelne logo, a nie jakieś krzaki.

Kim jest tytułowy „God The Lux”? Bóg światła… Czy to nawiązanie do jakiegoś bóstwa solarnego, a może po prostu do Lucyfera?

Dla mnie to muzyka, która zawsze dawała mi sens życia i dzięki której mogę się wyłączyć i zapomnieć o tym popieprzonym świecie.

Wiesz, że na początku lat 90tych w Polsce była kapela metalowa VESANIA grająca miksturę doom death black metalu z wpływami gothic? Konkretnie powstała w 1994 roku i nagrała między innymi demo o tytule „Lux In Tenebris”, miała też utwory „God’s Tears”, „A Pray To God”… Niby nie zbieg okoliczności ale słowa „god” i „lux” mają coś w sobie, że często je się wymienia w tekstach i tytułach metalowych kapel…

Nie wiedziałem o tym. Ciekawe… Jeśli chodzi o teksty, to nigdy jakoś specjalnie tym tematem się nie interesowałem. Orion pewnie by tutaj miał pole do popisu.

Całkiem przypadkowo tamta VESANIA to była moja kapela, którą tak nazwałem w 1994 roku po radykalnych zmianach składu istniejącego od kilku miesięcy zespołu (wcześniej zaczynając od INHUMATION CHRIST, potem SATANIC NOISE). Z pierwotnego składu zostałem tylko ja, więc zmieniłem nazwę. I tak przez ok. 4 lata graliśmy borykając się z trudami lat 90-tych (co do sali, sprzętu, też i składu). Graliśmy Doom Death Metal z wpływami Gothic i Black Metalu (stosując też klawisze, męskie wokalizy – czyste, growle, blackowe screamy oraz żeńskie wokale – czyste i growle). Zagraliśmy jakieś lokalne koncerty, nagraliśmy jakieś kiepskie materiały z prób… i się rozpadło (głównie z powodu braku muzyków, szczególnie perkusisty) hehe… Ale zdaje się, że nie o tej VESANII mieliśmy rozmawiać… Czyli Orion jest autorem tekstów. Często wykorzystuje grę słów. Jednak takie zabiegi mogą powodować nadinterpretacje….

Orion zawsze pisał teksty. Jest z wykształcenia polonistą. Chyba lubi grę słów. Nie wiem, nigdy na ten temat z nim nie rozmawiałem. W sumie to chyba nigdy jakoś tak wspólnie-zespołowo nie rozmawialiśmy na temat tekstów VESANII. Zawsze dla nas najważniejsza była muzyka.

Po kolejnych dwóch latach pojawia się album „Distractive Killusions”, który wprowadza kolejne nowości zwiastujące progresję psychozy… Złowrogie recytacje, deliryjne dźwięki w tle, psychotyczne sample oraz majestatyczne klawiszowe orkiestracje… Oczywiście wciąż panuje wszechogarniająca agresja, kontrolowana brutalność i a potężne melodie coraz dobitniej są wykorzystywane… Wygląda na to, że ciągle rozwijacie swoje aranżacje. Jak wygląda proces twórczy powstawania danego utworu?

Wydawałoby się, że nad tą płytą siedzieliśmy parę lat, a tak jednak nie było. Pamiętam, że mieliśmy taki plan, że gramy tylko miesiąc przed studiem. Tzn. studio było zarezerwowane od 1 lutego, a my cały proces twórczy zaczęliśmy 3 stycznia. Graliśmy codziennie od 10.00 do 18.00 przez miesiąc. Oczywiście każdy z nas miał dużo pomysłów przygotowanych wcześniej, ale nie spotykaliśmy się, żeby je omówić. Taka była koncepcja. Wyszło super.

… No i kolejna gra słów… „killusions” nawiązuje do słów „illusions” i „dellusions”. Złudzenia i urojenia – objawy zaburzeń psychicznych, które również mogą występować u osób zdrowych. Jest to kolejna spójność z nazwą zespołu. Zapewne nie bez przyczyny?

Szaleństwo, całe życie w szaleństwie…..

Po dłuższej remisji wydaliście ostatni (jak do tej pory) album „Deus ex Machina”… Czyżbyście nieco złagodnieli z wiekiem? Poza nawałnicą agresywnych riffów pojawiło się więcej symfonicznych orkiestracji, a także czyste wokale…

Całe życie szukaliśmy i szukamy nowych rozwiązań muzycznych. Przede wszystkim, nasza muzyka musi być ciekawa dla nas. Musi nas zaskakiwać. Musi nam sprawiać radochę jak ją gramy. Bardzo długo robiliśmy tą płytę. Mieliśmy parę podejść. Ciężko było znaleźć odpowiedni kierunek. Dosyć szybko się zniechęcaliśmy. W między czasie zmienialiśmy salę prób chyba z 3 razy. Bębny na tą płytę nagrywałem 2 razy, w dwóch różnych studiach. Strasznie powolny, ciężki i z wieloma problemami proces twórczo-rejestracyjny. W sumie to przy każdej płycie mieliśmy dużo problemów. A to dyski z zarejestrowanymi śladami płonęły, a to następowała zmiana aranżacyjna i trzeba było jeszcze raz coś nagrywać. Zawsze coś.

Z kolei ostry wokal manieryzmem i barwą skojarzył mi się z SAMAEL’em z okresu „Ceremony of Opposites” oraz „Passage” (w zależności od natężenia emocji). A pewne momenty całości z DIMMU BORGIR czy CRADLE OF FILTH… Dla mnie album wyśmienity! Mistrzowsko zaaranżowany! Czy te kapele mają na was jakiś wpływ?

Oczywiście, że tak. W szczególności Samael i Dimmu Borgir. Był okres w życiu Vesanii, że dużo słuchaliśmy tych trzech zespołów. Na pewno miały duży wpływ na nas i to na pewno słychać na płytach Vesanii.

Podsumowując, nazwa zespołu jest ewidentnie adekwatna do muzyki… Psychodeliczne akcenty, tematy okazujące silne i mroczne emocje, wręcz ich labilność, nagłe porywy, uniesienia, wściekłość ale i nieco melancholii – niczym jak przy (używając starego nazewnictwa) cyklofrenii, psychoizie maniakalno-depresyjnej (lub jak kto woli przy chorobie afektywnej dwubiegunowej… Ponadto te histeryczno-furiatyczne napady, typowe do niebezpiecznego objawu określanego mianem raptus melancholicus występującego przy depresjach, często kończącego się samobjstwem… Ponadto muzycznie jest dość różnorodnie, technicznie, z rozbudowaną sekcją rytmiczną, z totalną przewagą brutalności i agresji nad melodią i melancholią… Podobnie wokale – dwubiegunowe, odmienne… Trochę jak przy osobowości mnogiej (zaburzeniach konwersyjnych)… No i te wszechogarniające uczucie owładnięcia, napady lęku… Typowe przy schizofrenii paranoidalnej… Z albumu na album wasza muzyka ewoluuje niczym progresja nieleczonej psychozy…

…A jak sobie radzicie grając w tylu kapelach (chociażby w BEHEMOTH, DIMMU BORGIR, HUNTER, MASACHIST i jeszcze kilku innych), ? Mam na myśli zasoby czasowe, zobowiązania wobec innych kapel i życia prywatnego…

Foto: Aleksander Ikaniewicz

Jest to nasza praca. Nic innego poza muzyką nie robimy. Są okresy bardziej napięte, ale też są momenty odpoczynku. Zawsze miałem na tyle szczęścia, że wtedy kiedy musiałem zostać w domu to było mniej grania i nie musiałem nic odwoływać. Tylko parę razy musiałem znaleźć zastępstwo. Wszystko da się zaplanować i poukładać.

Przy okazji chciałbym zapytać cię o twoje obecne sprawy związane z DIMMU BORGIR… Czy cały czas grasz dla nich?

Cały czas gram z DIMMU BORGIR, nagraliśmy album w lutym/marcu tego roku, wydanie planowane jest na wiosnę 2018.

Kiedyś widziałem cię podczas „kameralnego” koncertu z HUNTER w Garwolinie (w 2010):

https://www.metalcentre.pl/webzine.php?p=showreviews&nr=156&lang=pol

https://www.metalcentre.pl/webzine.php?p=gallery&artist=13111&lang=pol

Z kolei Oriona widziałem z BEHEMOTHEM w Szwajcarii (w 2016):

https://www.metalcentre.pl/2016/09/rock-altitude-festival-11-behemoth-mayhem-entombed-a-d-stevenseagulls/

https://www.metalcentre.pl/2016/10/behemoth-rock-altitude-festival-11-2016/

Wolisz grać podczas kameralnych koncertów czy podczas festiwali?

Lubię grać wszędzie. Kiedyś przerażały mnie duże festiwale i praca w studio. Teraz po tylu latach nie ma to dla mnie różnicy. Wiadomo, że na festiwalach jest zawsze sraczka, bo nie ma prób, człowiek wchodzi na scenę i ma 15 minut, żeby wszystko przygotować i nie zawsze się to udaje. Ale podchodzę tera do tego z większym luzem. Jak się nie uda to trudno, następnym razem będzie lepiej. Czasem nie mamy wpływy na wszystko.

Jesteście określani mianem supergrupy ale mimo wszystko mam wrażenie, że wciąż jesteście niedocenieni na metalowej scenie…

Czy ja wiem. Nigdy tak naprawdę, no może tylko na samym początku, nie poświęciliśmy się w 100% temu zespołowi. A jak tego nie zrobisz to nie osiągniesz sukcesu. Nie jest to kwestia czy ktoś nas docenił czy nie, tylko ile pracy i poświęcenia w to wkładasz. W którymś momencie Orion i ja skupiliśmy się na innych rzeczach co w konsekwencji odbiło się na Vesanii. Nasza kariera stanęła w miejscu, a od jakiegoś czasu to raczej jest regres. Był to nasz wybór. Teraz każdy z nas ma swoje zajęcia i mam nadzieje, że wszyscy są szczęśliwi.

Macie już doświadczenie z różnymi wytwórniami – Empire Records, Napalm Records, Tune Project Records, Metal Blade Records. Czy każda z nich należycie wywiązywała się z kontraktu?

Foto: Aleksander Ikaniewicz

Nigdy nie mieliśmy jakiś większych problemów z wytwórniami. Jak wiesz jaki papier podpisałeś, co możesz wymagać od wytwórni, co wytwórnia może wymagać od ciebie, to współpraca w miarę się układa bez większych problemów. Zawsze rozwój kariery zależy od zespołu. Można mieć mega wsparcie i można wszystko spieprzyć. Można mieć beznadziejną wytwórnię, ale jak dajesz z siebie wszystko to i tak osiągniesz to co chcesz.

Jakiś czas temu zrealizowaliście teledysk do utworu „Notion”. Ciekawi mnie jak przebiegała praca nad nim. Były jakieś zabawne lub wkurzające sytuacje?

Jest to nasz jedyny teledysk. Zawsze mieliśmy z tym problem. Nie chodziło nawet o budżet, a o pomysł. Coś co będzie inne niż to co widzisz zawsze, czyli zespół , który gra gdzieś w opuszczonej fabryce, macha baniami, w przerywnikach jest koleś ujebany w krwi, tarzający się w błocie. Chcieliśmy tego uniknąć. I w sumie teraz też nie mieliśmy jakiegoś sprecyzowanego planu. Stwierdziliśmy jednak, że zacznijmy z tym co mamy i potem jakoś się to potoczy. I tak zrobiliśmy. Wiele scen było improwizowanych na miejscu. Nagrywaliśmy w trzech różnych miejscach. W trzech różnych miastach, oddalonych od siebie po 300 kilometrów. Sami dla siebie byliśmy scenarzystami, aktorami i mejkapistami. Mieliśmy operatora i montażystę w postaci Aleksandra Ikaniewicza, który to wszystko złożył do kupy.

Czy VESANIA ma jakieś plany na 2018 rok?

Nie mamy planów…

Ok. Bardzo dziękuję za rozmowę. To był dla mnie zaszczyt! Myślę, że fani czekają na wasz kolejny ruch…

https://www.facebook.com/VesaniaOfficial

http://www.vesania.pl/

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry