ATROPHIA RED SUN „Fears”

ATROPHIA RED SUN „Fears” - okładka


Jeśli nie słyszałeś w życiu kapel takich jak: Danzig, Metallica, Samael, Tiamat, Messiah, Destruction, Paradise Lost, Sisters of Mercy, Moonspell i Hazael, to na tej płycie, dzięki uprzejmości naszych krakowskich ziomali, oprócz muzyki nieporównywalnej do niczego innego, otrzymasz krótkie repetytorium napisane przez sześciu doomofilów. Nawiasem mówiąc, wstydem jest, jeśli nie słyszałeś dotąd naprawdę tych bandów. Skończyłem część porównawczą. Jeśli natomiast powyższe kapele lubisz i zapomnisz o chwilami bardzo wnerwiającym pianinku a’la keyboard, to trafisz na całkiem zajmujący materiał. Za co polubiłem ten zespół? Bo to są wariaci. Robią w studiu rzeczy bardzo nowatorskie. Wyobraźcie sobie kapelę, która chce grać niby tylko doom z elementami black, a ich palce zdradzają osłuchanie w najprzeróżniejszych trendach, kilogramy przesłuchanych kaset, sześć parujących od emocji głów i życie codzienne w jakimś muzycznym transie. Tak sobie ich wyobrażam. Ja tylko zastanawiam się, czy muzycy Atrophii Red Sun grając na koncertach potrafią odtworzyć ten stuff tak, jak jest na płycie, bo z doświadczenia wiem, że z takim towarem są problemy. Dlaczego? Sporo tu się dzieje. Oj sporo.

Kilka luźnych uwag nie wynikających z upierdliwości, bo pewnie i tak byście to wychwycili. Wygląda na to, że klawiszowiec korzystał na nagraniach ze sprzętu wyposażonego w pitch band. Niestety to słychać, miejscami bowiem poziom odstrojenia sięga prawie ćwierć tonu. No ale często tak bywa przy pitchbandach, że to kółko lub bacik nie wraca idealnie do początkowej pozycji. W niektórych numerach chyba reverb na blachę, chyba w prawym kanale, jest ciupkę za duży. Ogólnie to, co jest ciekawe, to partie basu, wioseł oraz bardzo ciekawie robione wokale. Perkusista gra tyle, ile trzeba wymagać od orządnego pałkera, ale nie pokazał się jakoś specjalnie. Może z braku okazji? Gra jak automat perkusyjny momentami, rzekłbym. Słychać, że nagrała to paczka kumpli. Miejscami nie dopasowane do tempa delaye i flang, o ile poznaję dobrze. Ale ja lubię takie płyty, bo są szczere. Po co mi ciastko z musztardą? Ostrzeżenie: to jest bardzo dobry materiał dla ludzi lubiących energetykę i kombinowanie dźwiękami. Natomiast dla szarego doomowca jest zaledwie zjadliwy. Zaliczam się do tej pierwszej kategorii, jeśli mam być szczery.

Lista utworów

Claptrap
Goddess Of Fortune
Tell Me
This World
Gulf Song
Fear
Master Queen
That Which Is Coming

Powrót do góry