EXLIBRIS „Skyward”

EXLIBRIS „Skyward” - okładka


EXLIBRIS jest zespołem pochodzącym z warszawskiego podziemia heavy – power (prog?) metalowego. Myślę, że dla progmetalu jest to porównywalne jak zestawienie AOR do hair metalu, a więc jest bardziej delikatniejszym graniem.

Zacznę od tego, co na „nie”. Debiutancki materiał EXLIBRIS nie ujął mnie dość dostatecznie za serce, aczkolwiek jest na nim kilka ciekawych momentów, zwłaszcza prokurowanych poprzez miejscowe kombinowanie przy użyciu rytmu, a także pomysłów na rytmiczne gitary. Jednakże myślę, że słychać tu w dużym stopniu „własny sumpt”, co odbija się na pewnej nerwowości i niepewności, którą słychać w grze perkusisty (niepewne bicie w werbel, gubi dynamikę, może to obawa przed demonem metronomem?). Nie podoba mi się w kilku kompozycjach barwa basu, jakby dźwięk zdejmowany był ze spalonej membrany. Nie podoba mi się także sam styl śpiewania wokalistki, niewątpliwie atrakcyjnej na scenie, jednakże brzmi to jak śpiewanie przez nos, cały czas na „bezwładzie”, nie ma momentów, gdzie szarpnęłaby sitkiem, co na dłuższe przesłuchanie mnie nuży. Nie wiem, czy wynika to z niewyćwiczonego w dostatecznym stopniu głosu, czy z maniery wynikającej z zapatrzenia się w kogoś, kto robi to genialnie (może wpływy NIGHTWISH??). Nie jestem także zwolennikiem dublowania wokali w refrenach, gdzie jeden wokal prowadzi śpiewem melodię, a drugi przypomina bardziej melorecytację, gdzie jeśli nie jest to idealnie dopasowane, powoduje zmętnienie i mijanie się głosów. Wokalistka dodatkowo sprawia wrażenie, jakby nie czuła angielskiego dostatecznie.

A co mamy tu tak poza tym? Blisko godzinę metalu. Oparty on jest w dużym stopniu na przestrzennych instrumentach klawiszowych, oraz na bardzo zadziornej gitarze (aczkolwiek tzw. „melodyjki” są powtarzalne i schematyczne – i to sprawia, że mam problem powiedzieć z czystym sercem, że jest to granie progresywne). W kilku miejscach słychać także, że planując i aranżując partie perkusji z basem zespół liczył na osiągnięcie ciekawego efektu, jaki dać miały ich zabawy z rytmem, zwłaszcza w miejscach, gdzie słuchacz nie spodziewałby się ich (np. Seven Wishes ok. 45 s – genialne przesunięcia). Ciekawym ruchem było także zdecydowanie się na brzmienie werbla, które mi się najbardziej kojarzy z… reggae… Blaszany, wysoki, sprężysty… Mamy tu też trochę zabaw z multiefektem gitarowym, (np. Waiting For The Dawn po 4:07 – wpierw byłem przekonany, że dźwięk który do mnie dociera, to efekt wtyczki szatkującej dźwięk z klawiszy, jednak okazało się to być gitarą 🙂 ).

Na pewno – oprócz ewidentnego zapatrzenia w scenę zachodnią, brzmi to od strony instrumentalnej jak album nagrany z młodzieńczą pasją. Jest tu trochę zabaw motywami, mieszania. A młodość ma swoje prawa jak wiadomo. Myślę, że dla miłośnika gatunku album ten może wydać się czymś interesującym w stopniu większym, niż wydał się on mi samemu. Na pewno plus za ogromny nakład pracy wspierający tę oddolną inicjatywę. Zespół własnym sumptem wydał (!) swoją płytę jako digipack.

Więcej info:
http://www.exlibrisband.com

ocena: 6,5/10

Lista utworów

1. Intro (1:00)
2. Enslaved (6:22)
3. Nowhere To Turn (4:12)
4. Seven Wishes (6:04)
5. Waiting For The Dawn (6:19)
6. Galleon (5:16)
7. Heaven In Flames (5:45)
8. Cold (4:52)
9. Impure (6:35)
10. Trapped Under The Sky (5:03)
11. Amnesia (6:34)

Skład

Joanna Borecka – voc.
Daniel Lechmański – g.
Piotr Sikora – kbds.
Marcin Zajusz – bg.
Michał Martyniuk – dr

Powrót do góry