FARSOT – Wywiad z 10.XIXt

FARSOT jest stosunkowo młodym i nieznanym zespołem na niemieckiej scenie Black Metalowej, który wydał swój pierwszy album zatytułowany „IIII”. Tytuł dosyć nietypowy jak na debiut Black Metalowej załogi, ale zarówno muzyka, tytuł jak i teksty są ściśle ze sobą powiązane. Wokalista grupy, 10.XIXt wyjaśnił w wywiadzie o co dokładnie chodzi z  krzywymi kreskami na okładce, tytułami utworów i niecodziennymi pseudonimami muzyków.

W tym miejscu muszę jeszcze nadmienić, że wywiad przeprowadzany był od lutego do kwietnia i  ze względów organizacyjno-technicznych ukazuje się dopiero teraz.

Jak samopoczucie po pierwszej trasie koncertowej?

Znakomicie. Ta trasa była dla nas pełnym sukcesem, przebieg był lepszy niż przypuszczaliśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszych występów. Tylko w Hollfeldzie doszło do małej, technicznej kłótni.

Osobiście bardzo podobała mi się konstelacja złożona z 3 różnych, mających własną atmosferę grup. Jaka atmosfera panowała miedzy wszystkimi zespołami?

Dla nas była to przyjemność grać razem z THE VISION BLEAK i NEGURA BUNGET. Od samego początku wszyscy dobrze ze sobą harmonizowali i nie było żadnych problemów. Uważam, że byliśmy dobrze funkcjonującą paką.

Żeby mieć możliwość uczestnictwa w takiej trasie, trzeba ciężko pracować, a owocem tej pracy jest wasza pierwsza płyta zatytułowana „IIII”. Tą płytą udało wam się podnieść Black Metalowy poziom. Jak długo trwały prace nad tym dziełem?

Płyty debiutanckie mają tą zaletę, że można sobie zostawić na nie czas i pracować spokojnie nad materiałem. Z nami nie było inaczej. Prace nad „IIII” rozpoczęły się z chwilą wydania dema Freitod, czyli w roku 2004. W zasadzie pracujemy nad każdym utworem tak długo aż jesteśmy całkowicie z niego zadowoleni. Każdy utwór ma swoje własne życie, zawiera coś wartościowego i nie zasługuje na to by skończyć jako niepełnowartościowy produkt, który został przepuszczony przez sito i filtr, i zamiast być na płycie popada w zapomnienie. Jest to z pewnością jeden z powodów dla naszych częściowo długich procesów kompozytorskich. I właśnie utwory takie jak Thematik: Trauer wymagają nie tylko poświęcenia, czasu na dojrzewanie, spontaniczności, ale także kontynuacji. Nagrania gotowych utworów przebiegają według normalnych schematów. Gotowa samo-produkcja wymagała około dwóch tygodni w studiu nagrań – był to lipiec 2006. Czas do wydania gotowej płyty przebiegł na projektowaniu okładki i szukaniu wytwórni płytowej.

Kto jest ojcem i pomysłodawcą całości i które zespoły mają wpływ na waszą twórczość?

Właśnie przez ciebie wspomniany „Thematik: Trauer” jest fantastycznie zagranym i genialnym utworem.

Dzięki za pochwałę dotyczącą „Trauer”. Pomysły na nasze utwory ma gitarzysta „3813.w”. Jemu przychodzą w domu różne muzyczne idee. Podczas prób, przeważnie gdy wszyscy jesteśmy obecni, szlifujemy każdy utwór tak długo, aż jesteśmy z niego zadowoleni, z całej kompozycji i aranżacji. Oczywiście wiele grup ma wpływ na nas i naszą muzykę. Każdy z nas indywidualnie słucha wiele różnej muzyki. Wybrać z tej masy muzyków jakąś jedną bądź dwie wpływowe muzyczne osobowości to nie taka łatwa sprawa i byłoby to zupełnie nie na miejscu, gdyż staramy się ciągle naszą muzykę kreować w taki sposób, żeby FARSOT brzmiał jak FARSOT, a nie jak dowolna grupa X. Jednak nie możemy zaprzeczyć, że ogromny wpływ na naszą muzykę ma Black Metalowy MILLIEU, szczególnie wczesne lata 90-te.

W codziennym życiu towarzyszą nam Nienawiść, Strach, Śmierć i Żałoba. Tak zatytułowaliście też utwory znajdujące się na waszej płycie – „IIII”. Ale nie każdy poza granicami Niemiec zna język niemiecki, dlatego spróbuj wyjaśnić, o co chodzi w tych utworach i co cię zainspirowało do pisania takich tekstów? Tylko codzienne życie, czy też literatura i film?

A więc krótko:

Nasz album tłumaczy emocjonalnie różne stany uczuć, z którymi, w bezpośredniej konfrontacji ze śmiercią, walczą najbliżsi. Nienawiść – Strach – Żałoba – to uczucia, które mają na ludzką psychikę najbardziej negatywny wpływ, szczególnie jeśli takie wydarzenie nagle i nieoczekiwanie nastąpi. Rozsądek próbuje ciągle złagodzić ból spowodowany przez śmierć, tłumacząc to wydarzenie jako ostatnią cześć życia, zakończenie. Jednak negatywna esencja siedząca gdzieś głęboko w twoim umyśle rozwala ci ten obraz (Thematik: Tod).

Nienawiść, jako emocjonalne krótkie spięcie w poszukiwaniu winnego, wypiera ludzki Egoizm, który paniczny strach przed własną śmiercią zsyła na pierwszy plan – i wtedy pozostaje już tylko Żałoba, która powoli, mimo oporów, i boleśnie zagnieżdża się duszy. Własne doświadczenia odgrywają na tej płycie bardzo dużą rolę. Przede wszystkim są to wspomnienia o stratach z dawnych lat, które podczas pisania tych właśnie tekstów wróciły i ożyły. To był bardzo osobisty potwornie trudny proces, który dla niewtajemniczonych z pewnością nie będzie łatwy do zrozumienia, ale może właśnie dlatego miałem więcej swobody w interpretacji tych uczuć.

Na okładce płyty widzimy cztery krzywe kreski. Wychodzę z założenia, że nie jest to przypadek i osoba odpowiedzialna za jej projekt nie znajdowała w stanie wskazującym. Pierwsza płyta zatytułowana po prostu „cztery” też nie bardzo tu pasuje, pozostaje tylko domysł, że okładka ma wiele wspólnego z czterema utworami na płycie.

Dokładnie. Konstrukcja linii na okładce tworzy właściwy tytuł płyty. Każda z linii ma swoje własne znaczenie i symbolizuje uczucia zawarte na płycie: Nienawiść/Strach/Trzeźwość Umysłu/Smutek. Z powodów biurokratycznych musieliśmy w ostateczności nadać płycie tytuł „IIII”, który, naszym zdaniem, jest najbardziej logicznych kompromisem.

Płyta wyszła nakładem Prophecy/Lupus Lounge. Na stronie internetowej Prophecy Productions można przeczytać „Ideą Prophecy Productions jest wydawanie płyt estetycznych z muzyką niesamowicie emocjonalną i o wysokiej jakości, która nabywców naszych płyt swoim dobrym smakiem oczaruje”. Jak dotychczas udało się wytwórni słowa dotrzymać, co zwłaszcza w waszym przypadku przyniosło owoce w postaci trasy koncertowej. Wygląda na to, że tam w środku wszystko dobrze funkcjonuje. Jak doszło do współpracy z Lupus Lounge?

Na naszej liście było kilka nazw, które wchodziły w rachubę, a Prophecy znajdowało się, szczerze mówiąc, na samej górze tej listy, żeby nie powiedzieć na pierwszym miejscu. Oni są naprawdę świetni w tym co robią. Czy to w realizacji pomysłów graficznych, których imają artyści pod ich skrzydłami, czy w promocji płyt. Staraliśmy się wykreować nasz materiał promocyjny w taki sposób, aby już optycznie wzbudził zainteresowanie wśród wybranych wydawców i po wysłaniu czekaliśmy, jakie będą reakcje. Kiedy Prophecy pozytywnie odniosło się do wysłanego przez nas materiału promocyjnego, nie mięliśmy wątpliwości i wybór padł na nich.

OK. Porozmawiajmy trochę o przyszłości. Pracujecie obecnie nad nową płytą? Możesz już uchylić rąbka tajemnicy czego możemy się spodziewać po nowej płycie i kiedy to nastąpi? I zaraz drugie pytanie: planujecie jakieś koncerty, festiwale, czy nawet nową trasę koncertową i z kim byście chcieli na nowej trasie grać?

Obecnie pracujemy nad jednym utworem, który ukaże się na bardzo interesującej kompilacji. Bliższe informacje na ten temat pojawią się wkrótce. Dwa nowe utwory do nowej płyty mamy także już gotowe i będą one, po raz pierwszy w historii zespołu, śpiewane po angielsku. Dla nas liczy się zbadanie nowego terenu muzycznego. Chcemy wstąpić do nowej, jeszcze mroczniejszej strefy. Zmiana języka z niemieckiego na angielski będzie nam w tym pomocna. Termin wydania nowej płyty jest jeszcze niewiadomy. Na razie szukamy ludzi, którzy byliby zainteresowani wydaniem naszego debiut „IIII” na winylu. A wiec jeśli ktoś to czyta i jest zainteresowany, to prosimy o kontakt.

Jeśli chodzi o aktywność koncertową, to będziemy grać na Hells-Pleasure-Festival i Party-San. Planujemy też małą trasę koncertową we wrześniu z Helrunar (Helrunar zawiesił w międzyczasie działalność i trasa została odwołana. przyp. autora). Mamy także wiele propozycji grania koncertów, których z powodu braku czasu nie jesteśmy w stanie ogarnąć. Jeżeli trafi się okazja w pasującym nam terminie, to nie mamy nic przeciwko temu. (Farsot zagrał i zagra jeszcze w tym roku parę koncertów we Francji i Niemczech. przyp. autora.).

W zasadzie jest nam obojętne z kim gramy. Tylko muzycznie musimy być na jednej fali.

Powiedziałeś, że zmiana języka z niemieckiego na angielski będzie wam pomocna. To bardzo ciekawe. „IIII” jest płytą, z lirycznego punktu widzenia, bardzo emocjonalną i osobistą dla ciebie, jak już wspomniałeś. Pisanie i śpiewanie tekstów o takiej tematyce w języku ojczystym jest chyba łatwiejsze niż w języku obcym? Mnie natomiast interesuje bardzo w jakim kierunku pójdą Twoje teksty na nowej płycie, nad którą pracujecie i czy będzie to album koncepcyjny, czy raczej każdy utwór będzie inną historią, innym światem pokazującym nam mroczne uczucia? Masz ochotę uchylić rąbka tajemnicy… ?

Twierdzenie, że obchodzenie się językiem niemieckim jest łatwiejsze jest złudne i mylne. Właśnie takie tematy wymagają bardzo dużo wyczucia sytuacji. Powiem tak, że wędrujesz po bardzo cienkiej linii, która z jednej strony ma mocną wymowę, surowość i bezwzględność, z drugiej zaś możesz wylądować w kiczu, pompatyczności i natrętności. Obydwa nowe, gotowe utwory mają ten sam koncept. Energia i zimno, które je charakteryzują, transportują apokaliptyczne wizje, które opisują powolny i niepowstrzymany rozpad: RED PITCH DRIFTS WITH HEROIC INTENSE – INTO THE SCOPES OF A FALLING ERA – CONVULSING SURFACE DIVIDES RESISTANT GROUND – AND BLAZING WAVES LAVE AGAINST THE SHORE [ … ]. Właśnie takie tematy wymagają szerokiego, „dyskretnego” słownictwo, innymi słowy znajomości języka angielskiego. Czy cała nowa płyta będzie utrzymana w tej samej lirycznej atmosferze co dwie gotowe już kompozycje, nie możemy jeszcze powiedzieć. Na razie koncentrujemy się na pisaniu i komponowaniu nowych utworów, bez konkretnego nacisku i ostatecznego celu. To musi wszystko dojrzeć.

OK. FARSOT jest zespołem Black Metalowym, ale waszych pseudonimów nie można za nic w świecie właśnie z tą sceną skojarzyć. Zamiast fikcyjnych albo historycznych imion z Biblii, czy różnorakich książek i filmów fantasy, tylko cyfry, które doprowadzają do bólu głowy przy próbie ich odszyfrowania. O zapamiętaniu ich też nie ma mowy…

Nasze imiona i nazwiska czy pseudonimy á la Tolkien nie pasowałyby do naszej idei jaką jest FARSOT. Nasze pseudonimy są w większości zakodowanymi inicjałami, mają w sobie coś anonimowego i spychają nasze osoby na sam tył. Nie nasze pseudonimy i my, a muzyka jest ważna, najważniejsza w całym koncepcie i ona sama ma za zadanie na słuchaczu zadziałać, wywołać wrażenie.

Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za wywiad i życzyć wam owocnej pracy nad nową płytą.

Nie, to my dziękujemy za zainteresowanie z twojej strony i ciekawe pytania. Mamy nadzieję, że dzięki temu wywiadowi wzbudzimy w Polsce trochę zainteresowania naszym zespołem. Odwiedźcie naszą stronę internetową.


http://www.farsot.de


Powrót do góry