CYNIC „Traced in air”

CYNIC „Traced in air” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Progresywny metal
Strona zespołu: www.cynicalsphere.com
Dobre utwory: Evolutionary Sleeper, King of those who know
Długość albumu: 35:00



No nareszcie. Po długich latach muzycznego niebytu powrócił wielce szanowany CYNIC. Niektórzy pewnie pomarudzą, że to skos na kasę, i nie wiadomo co jeszcze, ale ja takie o to opinie mam kompletnie w dupie. Twórcy jedynego w swoim rodzaju Focus zapowiadali album który w swym wydźwięku nie będzie odbiegał od tego co zaprezentowali naście lat temu. Wręcz przeciwnie, podczas słuchania Traced in Air odnosze wrażenie, że słucham materiału który spokojnie mógłby być wydany w załóżmy dwa lata po wydaniu Focus czyli w 1995 roku.

Jaki mógł być nowy CYNIC, jakie były oczekiwania a jak mają się one do tego co CYNIC prezentuje nam w 2008 roku? Cóż nie wiem czy oczekiwania były spore bo Ci którzy faktycznie cenili sobie jazzowe a jednocześnie wciąż death metalowe podejście do grania wielbili ATHEIST, inni zaś za swoich bogów obrali sobie PESTILENCE a ja co prawda lata póżniej obstałem przy CYNIC. I wiecie co? Szczerze mówiąc nie wyobrażałem sobie nawet by ten album mógł być zły. Od momentu gdy pojawiła się mini epka z dwoma premierowymi utworami nagranymi w studio i trzecim GENIALNYM w wersji koncertowej wiedziałem, że Traced In Air będzie dziełem być może nie wybitnym ale na pewno takim nad którym spędzę wiele wieczorów.

Jak prognozowałem tak się stało. Tylko osiem ale za to bardzo treściwych utworów zagościło na Traced In Air i tak jak myślałem, ten album nie mógł być i nie jest słaby. Ci którzy oczekiwali albumu przypominającego ostatnie oblicze Paula Masvidala czyli AEON SPOKE wyraźnie się pomylili. Zresztą nie raz ani nie dwa słyszałem opinię jakoby to właśnie nowy album CYNIC miał być minimalnie mocniejszy od tego co gra się w AEON SPOKE. Ba, niektórzy nawet zaryzykowali stwierdzeniem jakoby Traced in Air miało być gorsze od jedynego narazie krążka AEON SPOKE.
Cóż jak to dobrze, że ludzie się mylą, a muzyka broni się sama.

Aktualna forma CYNIC jest JAK NAJBARDZIEJ progresywna, metalowa, i co najważniejsze wciąż typowa dla tej grupy. Co prawda elementów łagodniejszych i niemetalowych jest sporo, wykorzystane są bardzo umiejętnie, i idealnie wpasowują się w całość albumu. Wierzcie mi lub nie, ale Traced in Air to album który płynie, w pewnym sensie jest transowy i oczywiście wymaga skupienia. Tych dźwięków nie da się słuchać ot tak do kotleta. Wybaczcie to kolokwialne stwierdzenie, ale taka właśnie jest prawda. CYNIC to zespół któremu powinno się poświęcać całość swojej uwagi.

Osobiście za najmocniejszy punkt całego albumu uważam partie bębnów zaaranżowane i zagrane przez jedynego w swoim rodzaju Seana Reinerta. Tak, tak tego co niegdyś grał w DEATH. Szkoda, że nie angażuje się w czysto metalowe projekty, ale mimo to, jego precyzyjna i pełna jazzowego wdzięku gra w CYNIC doprowadza mnie do bliżej nieokreślonych stanów. Nie, nie gra w ultra brutalnych i zawiłych tempach jak George Kollias, nie, nie gra tak abstrakcyjnie jak Flo Mounier i nie, nie jest tak dziwny jak Brann Dailor, to po prostu on Sean Reinert. Kosmiczne przejścia, nachalne przyśpieszenia na stopach, czuła a zarazem energiczna praca wszystkich ludzkich kończyn. Sound gay? So what. Mam to w dupie. Ten człowiek jest jednym z najlepszych w historii, i z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy. Na Traced in Air pokazał wystarczająco dużo i oczywiście nie na tyle by dać mu spokój.

Paul Masvidal również stanął na wysokości zadania i uraczył nas ślicznymi czystymi partiami jego aparatu głosowego. Kiedy oczekiwałem Traced in Air przez długi czas wsłuchiwałem się we wspomniane już nie raz AEON SPOKE i rozkochałem się w jego głosie. I pal licho ja nawet nie chcę by on jeszcze kiedykolwiek growlował. Na dzień dzisiejszy ma od tego dobrego ziomka który często i obficie go zastępuję. W tym momencie dochodzimy do punktu o który wielu się bało. Czy na Traced in Air pojawią się growle i czy będą to faktycznie growle. Zatem odpowiadam. Tak na Traced in Air pojawiają się growle, i żeby być dokładnym te niskie partie stanowią jakieś 35% całości materiału. Może nawet w porywach do czterdziestu procent. Zdziwieni? Ja również, ale growling na całe szczęście nie jest pierwszoplanowy i jest jedynie uzupełnieniem czystego głosu Paula.

Instrumentalnie zaś jest jeszcze więcej CYNIC w CYNIC co mnie osobiście bardzo cieszy. Zapytacie pewnie jak może być więcej CYNIC w CYNIC? Nie umiem tego wytłumaczyć a nawet jeśli bym umiał to nie chciałbym tego tłumaczyć. Po prostu tego należy posłuchać, raz, drugi, trzeci, a potem nie pozostanie już nic innego jak tylko odpłynąć i delektować się muzyką.

ocena: 9,5/10

Lista utworów

1. Nunc Fluens 02:55
2. The Space for This 05:46
3. Evolutionary Sleeper 03:34
4. Integral Birth 03:52
5. The Unknown Guest 04:12
6. Adam's Murmur 03:28
7. King of Those Who Know 06:08
8. Nunc Stans 04:12

Skład

Paul Masvidal – Guitars, Vocals (Master (US), Death, Gordian Knot, Portal (US), Aeon Spoke) (1987-1994, 2006-)
Sean Reinert – Drums, Keyboards (Death, Gordian Knot, Anomaly (US), Portal (US), Sean Malone, C-187, Aghora, Aeon Spoke, Anomaly) (1987-1994, 2006-)
Sean Malone – Bass, Chapman stick (Office of Strategic Influence, Gordian Knot, Aghora, Clockwork, Anomaly) (1993-1994 / 2008)
Tymon Kruidenier – Guitars, Vocals (Exivious)
Tony Teegarden – Vocals/Keyboards (1993-1994, 2006-) (Epitaph (US))

Powrót do góry