PROTEST THE HERO „Fortress”

PROTEST THE HERO „Fortress” - okładka
Kraj: Kanada (!)
Gatunek: Progressive metalcore/metal/power
Strona zespołu: www.myspace.com/protestthehero
Dobre utwory: Palms read, Sequoia Throne, The Dissentience
Długość albumu: 41:40



Nigdy, ale to nigdy nie przypuszczałbym, że Kanada to aż tak bardzo techniczny muzycznie kraj. Chociaż jakby tak się zastanowić to VOIVOD, QUO VADIS, ANNIHILATOR, NEURAXIS, CRYPTOPSY czy PROTEST THE HERO właśnie, stanowią dość silną scenę metalową w tym kraju. Dobra VOIVOD nie istnieje, ale co tam. Dość biadolenia.

Teraz będzie trochę szczerze. Nie jestem w stanie jednoznacznie sklasyfikować PROTEST THE HERO. Zresztą tego nie da się zrobić ot, tak. Tak jak MASTODON, ISIS czy PELICAN, a nawet i CONVERGE, nie da się tego zrobić za pomocą jednego słowa. Różnica pomiędzy tymi zespołami jest jednak dość znacząca – żaden z nich nie gra muzyki choćby zbliżonej do drugiej. Zespoły które wymieniłem (świadomie) pchają nie tylko metal, ale muzykę rockową w ogóle do przodu, gdzieś tam gdzie póki co nasza dźwiękowa percepcja i wyobraźnia wyjść nie jest w stanie. Nie wiem co się dzieje w głowach ludzi z tych kapel, ale albo są przejebanie genialni, albo dużo ćpąją… stawiam na obie opcje! 😀

Jedni zarzucają im zbytnią onanizatorkę dźwiękiem, zbyt duże stężenie motywów, zbyt duże i rozwlekłe skomasownie riffów, ogólnie można by rzec, że ich nie kumają he,he. Ale może faktycznie coś w tym jest, no chyba, że ktoś lubi taki natłok dźwięków, a dla przykładu 30 sekundowe solo na klawiszach nie ma prawa go zirytować (mnie nie, bo jest śliczne!). Ja długo nie umiałem się przekonać do takiej połamanej, i bogatej w swej strukturze muzyki. Do MASTODON przekonywałem się kilka lat, był to proces żmudny i trudny, ale przypadek PROTEST THE HERO jest zgoła inny…

W przypadku bestii zwanej Mastodonem największy problem miałęm z wokalami, tutaj u kanadyjczyków wokale po prostu kolowkialnie i bezczelnie mówiąć mnie rozjebały. Czegoś takiego dawno nie słyszałem – a zwłaszcza w szerokopojętym metalcore, gdzie wokaliści czysto śpiewają tylko okazyjnie. Główny śpiewak PROTEST THE HERO to niemalże ewenement nie tylko w skali gatunku, ale w ogóle nowoczesnej muzyki. Choć nie powala techniką, nie jest ultra brutalny, ani ultra gejowski, niemalże w każdym numerze potrafi mnie zaskoczyć, i co najważniejsze niemalże przez cały album śpiewa czysto!!! Normalny śpiew Rody'ego budzi skojarzenia z wokalistami zespołów power metalowych, jak i tych którzy na co dzień trudzą się śpiewem w zespołach progresywnych jak ZERO HOUR, lecz dla przeciwwagi Rody śpiewa też growlem, którego jak udało mi się zliczyć ma chyba z pięć barw… To chyba wystarczająca rekomendacja? Nie muszę chyba mówić, że w jego głosie zostały zawarte chyba wszystkie możliwe emocje. Niesamowite. Jestem w wielkim szoku.

Ale to nie koniec moich peanów nad PTH i Fortress. Równie dawno nie słyszałem tak ułożonych, a jednak wciąż niemalże archaicznych riffów. Masa zmian tempa, błyskotliwe solówki, piękna melodia, oraz tłumiona choć dająca o sobie znać agresja zawarta w tych dźwiękach, riffach, jest niemalże magiczna. Słowo progres w przypadku PTH nabiera dla mnie nowego nieznanego mi wcześniej znaczenia. Bas pięknie buczy, perkusista wprost szaleje, to co wyczynia w średnich i wolniejszych tempach przyprawiło mnie o mały zawrót głowy i śmiało mogę postawić Moe Carlso obok Brana Dailora. Jedna równie wysoka półka grania – z tym, że Dailor gra bardzo jazzowo, a Moe wyraźnie metalowo. Nie zmienia to jednak faktu, iż grą obu jestem wyraźnie zafascynowany.

Teraz to czego jedni nie lubią, a inni uwielbiają. PROTEST THE HERO obficie korzysta z klawiszy które choć są oczywiście w tle, tworzą piękne, często kojarzące się z symfonicznym metalem tło. Partie, a raczej pejzaże klawiszy (komponowane przez wokalistę oraz… Vadima Pruzhanova z DRAGONFORCE) przypominają te tła które znane są dla power metalu. I choć może wydawać się to czymś złym, nie pasującym do core'a (tfu!), w przypadku PROTEST THE HERO te klawisze, które czasem zachaczają o wirtuozerię DREAM THEATER wypadają wprost wyśmienicie. Wbrew wszystkim zarzutom które bynajmniej na dziś dzień przeczytałem, ja i tak będę sądził inaczej niż inni.

Jednym z głównych jest osłabienie formy… lirycznej. Cóż, nie wiem jak prezentowały się teksty na Kezia, ale z pewnością płytę jak i liryki sprawdzę już w najbliższym czasie, i mam nadzieję się z nią nie rozstawać. Fortress, jest koncept albumem podzielonym na trzy spójne części. Zatem nowe dziecko Kanajdyjczyków jest również konceptem pod względem lirycznym. Cały pomysł albumu oparty jest na podróży w kosmosie i na walce z uzurpatorem. Pomysł dość kosmiczny, ale o dziwo sprawdzający się.

Chyba właśnie opisałem album roku…

ocena: 9,5/10

Lista utworów

On Conquest & Capture –
1. Bloodmeat
2. The Dissentience
3. Bone Marrow

4. Palm Reads
5. Sequoia Throne
6. Spoils

– Isosceles –
7. Limb From Limb
8. Wretch
9. Goddess Gagged
10. Goddess Bound

Skład

Rody Walker- vox
Timba- guitar
Moe Carlson- drums
Luke Hoskin- guitar
Arif Mirabdulbaghi- bass

Powrót do góry