RED MIST „Locusts”

RED MIST „Locusts” - okładka
Muzyka: Neo-Thrash/Thrashcore
Strona internetowa: www.myspace.com/redmistuk
Kraj: UK
Czas: 21:45



Minimalny powrót do niedalekiej przeszłości. Wsiadamy do wehikułu czasu i cofamy się aż o….rok do czasu wydania debiutanckiej płyty EP anglików z RED MIST.

Dziś porozmawiamy zatem o zmianach jakie nastąpiły, gdy gatunek zwany thrash metalem ewoluował do dziwnych form. Mamy takie czasy, że wielu lubi sobie łączyć, mieszać i miksować gatunki muzyczne…i nie wiem, czy to takie modne,czy raczej muzycy starają się stawiać sobie barierkę wyżej i chcą sprostować wymaganiom słuchaczy. Piszę o tym ponieważ, uwaga, panie i panowie – RED MIST grają coś osadzonego w klimatach post-thrashcore, neo-thrash.

Do mych rąk trafiła ich cztero-utworowa płyta „Locusts”. Brzmieniowo – potęga! Mega profesjonalne wydawnictwo. Pierwsze co rzuca się w ucho to stopki perkusyjne – triggery „trzeszczały” zapewne podczas nagrywania i dzięki temu słychać mięcho i porządne uderzenie basowe w centralach. Gitary również – głębia i ciężar brzmienia powala. Druga sprawa – zdjęcie w promo packu. Kolesie w ubraniach takich kapel jak CHIMAIRA, czy nawet EMPEROR. Mam jakiś taki nawyk patrzenia na gusta muzyków kapel których słucham i które recenzuję, gdyż jakiś wpływ na samą muzykę ma to napewno. U RED MIST można bezproblemowo doszukać się wpływu CHIMAIRY jednak nie doszukam się nigdy jakiegokolwiek powiązania z ich muzą, a EMPERORem. No, ale nie o tym miało być…

Czym zatem charakteryzuję się RED MIST? Jest nowocześnie i nowomodnie. Bez zbędnych sampli, czy pianinek. Fani „new wave of american metal” będą sikać w gacie z radości. Serio. Płyta kopie porządnie, tak jak trzeba!

Pierwszy kawałek przelatuje sobie spokojnie w tle, lecz jako drugi numer wchodzi „Against the world” z niesamowitym melodic death metalowym wstępem. Wywołuje to u mnie uśmiech na twarzy i zapewne to samo będzie miało miejsce u każdego fana muzyki spod znaku MDM. Po chwili jednak dźwięki utworu zaczynają przywoływać mi na myśl DEVILDRIVER'a – zarówno od strony wokalnej, jak i instrumentalnej. To jak najbardziej na plus. Następnie „Insecurity you have to pay for”, który po minucie uraczą nas zajebis**ym riffem! Mniam! Ostatni kawałek pod pięknym, życiowym tytułem „Full circle” przypomina mi chwilami MNEMICa, a to prawdopodobnie przez to iż wokalista stara się śpiewać po raz pierwszy na EP, melodyjnym wokalem. Szczerze? Nie jest w tym najlepszy (chwilami słychać, że przesila gardło), ale myślę, że się chłopak wyrobi z czasem. Pod koniec RED MIST urozmaica swą ostatnią kompozycję czystymi gitarami i zwolnieniem rytmu.

Lubicie SHADOWS FALL? MNEMIC? Całe NWOAM? Zatem bierzcie się do tego albumu i czekajcie na longplaya…tak jak ja.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Locusts
2. Against the world
3. Insecurity you have to pay for
4. Full circle

Skład

GibbZy: Vocals
Justin: Guitars
Jass: Bass
Marco: Drums

Powrót do góry